Wpis z mikrobloga

Albania bez instagramowych filtrów
Siedząc po dniu spędzonym w Czarnogórze, która jest fenomenalna i jednocześnie przeglądając wszystkie zdjęcia z ostatnich 6 spędzonych na podróży po Albanii postanowiłem podzielić się ze światem moją refleksją na temat opuszcanego kraju z perspektywy "Pana Turysty z Europy". Zależy mi na podzieleniu się trzeźwą relacją dla osób, które widząc piękne zdjęcia poczuły wibracje pewnych części ciała na zdanie "ta Albania to na prawdę świetny pomysł". Swój komentarz podzielę na plusy dodatnie, plusy ujemne (czyli sprawy ogólnie słabe, z którymi jednak da się żyć) i minusy.

Plusy dodatnie:

1. Widoki (przyrody) - osoby którym do szczęścia wystarczy tylko, gdy strumyk płynie z wolna będą zachwycone. Spełnia się tutaj marzenie każdego dewelopera czyli idea mieszkania z widokiem na góry i morze. Góry wyglądają kapitalnie, morze wygląda super, do tego jest ciepłe i dość czyste. Trasa z Vlore do Sarande to 3 godziny wjazdów, skrętów, zjazdów połączonych z ohami i ahami wywołanymi przez bardzo ładne widoki na góry, morze, panoramy wiosek itp. Ogólnie większość tras wygląda jak okładka z jornuala albo kadr z filmu przyrodniczego. Wybranie się na wycieczkę z dala od kurortów wiąże się z nieustannym filmem przyrodniczym na żywo. Dzika, spokojna, w większości górska natura w połączeniu z dobrymi drogami daje dużą satysfakcję obcowania z potęgą i ogromem świata dla klasycznego mieszczucha.

2. Podejście Albańczyków do tematu - ewidentnie czuć tutaj szacunek dla turysty (szczególnie dla zawartości jego portfela). Kiedy potrzebowaliśmy pomocy, pomogli (nawet bez znajomości angielskiego), gdy usłyszeli Polska odpowiadali wesoło Lewandowski. Trochę bałem się naciągania na rzeczy, więc nie pewnie podchodziłem do "darmowych" rzeczy w restauracjach, lecz gdy przynosili coś czego nie zamawialiśmy to rzeczywiście było to darmowe.

3. Widoki (ludzkie) - bałkański typ urody nie należy do szczególnie niesamowitego, więc łatwo było skupiać uwagę tylko na małżonce:)

4. Atmosfera luzu - czuć tutaj to na każdym kroku. Luz, luzik i spokój. Spokojne podejście miejscowych do wielu spraw pomaga uciec od spraw pozostawionych w kraju i daje bonus do odpoczynku. Pierwotnie bałem się, że zostawione na budowie sprawy będą mnie przytłaczać, ale klimat ogólnonarodowej wyjebki szybko się udzielił. Inspirujący był codzienny widok panów, którzy od samego rana w kawiarniach realizowali wpisaną w społeczną rolę mężczyzny wymianę informacji, delektując się tutejszą święta kawiarnianą trójcą czyli mała kawa, woda i papierosy.

5. Trochę bałem się uskoku cywilizacyjnego, ale widać że Albańczykom bardzo się spieszy do standardów europejskich. Darmowe wifi w każdym lokalu, płatności kartą, wszechobecna klimatyzacja, fajne samochody do wypożyczenia, pozwalają się poczuć jak w cywilizowanym kraju.

6. To jest kompletnie inna kultura. Bardzo fajne doświadczenie innego stylu życia, pracy, bycia.

7. Albania jest dość dobrze opisana na wszystkich blogach, więc nie było problemu z wybieraniem atrakcji. Co prawda nie było to też problemem ze względu na to, że zbyt wielu ich tu nie ma, ale o tym później.

8. pogoda - Cały tydzień (i następne zresztą też) to bezwzględne 35+ stopni przy niebie nieskalanym najmniejszą chmurką. 35 oczywiście rano, bo w ciągu dnia 40+ to normalność. Tutaj nikt nie zna pojęcia wakacyjnej ruletki i nie ma opcji na deszczowe 22 stopnie w lipcu.

Plusy ujemne

1. Pogoda - upał na pierwszy rzut oka wydaje się fajny, ale gdy na termometrze widzisz 44 stopnie i jest 12, a masz do przejścia 10 kilometrów to jednak czasami przychodzi refleksja na temat sensu wychodzenia z domu. Na plażę, warunki idealne, ale do spacerów, wycieczek itp. już ciężej. Nie wyobrażam sobie wzięcia potomstwa na takie warunki.

2. Need for speed Albania - jak ktoś uważa że w Polsce ludzie nie umieją jeździć, bo ktoś wymusił pierwszeństwo na drodze, nie wpuścił kogoś na przejściu dla pieszych lub nie zastosował się do jazdy na suwak, to tydzień bycia kierowcą w Albanii jest jak szkoła życia. Ludzie tutaj jeżdżą jak zwariowani. Wjazd na jakie kolwiek rondo to była przygoda jak z telenoweli - tyle wątków, rozwiązań i plot twistow. Lubisz zjeżdżać z 4 pasmowego ronda z wewnętrznego pasa, nie patrząc na innych? Nie masz się gdzie zatrzymać, więc włączasz awaryjne i stajesz normalnie na środku pasa ruchu? Zdarza Ci się jeździć pod prąd rowerem środkiem pasa? Przejścia dla pieszych są dla lamusów? Wydaje się że twierdząca odpowiedź na te pytania to obowiązkowa cześć egzaminu na prawo jazdy tutaj. Ewidentnie osoby, które nie czują się pewnie za kółkiem nie mają tu czego szukać. Do naśmieszniejszych skrajności które tutaj zobaczyłem należą: żebrząca pani na środku dwupasmowej drogi szybkiego ruchu (na linii między pasami ruchu), pani która zatrzymała się na środku drogi, włączyła awaryjne i poprostu sobie poszła blokując ruch dla wszystkich i panowie którzy mimo ruchu kierowanego przez policję, prawie przejechali funkcjonariusza i przechodniów. Zostali zatrzymani przez tego policjanta? Nie, policja to chyba formacja reprezentacyjna w tym kraju. Jazda samochodem to szkoła pewności siebie i charakteru, która nie wybacza niezdecydowania i niepewności.

Minusy:

1. Tirana - musiałem pomyśleć komu przyznać pierwszeństwo w minusach i zdecydowałem, że stolica pokonała największe rozczarowanie wyjazdu, które będzie w punkcie drugim.
O mój Boże, jak można mieć tak brzydką stolicę. Brakuje mi słów żeby opisać jak to miasto jest ohydne i jak odpycha każdym możliwym metrem kwadratowym ukradzionym matce naturze. Miejski planista to chyba najbardziej poszukiwana osoba w kraju, zaraz po terrorystach. Gdybym w gimnazjum usłyszał klasyczny żart, że Twoja stara jest tak brzydką jak Tirana, to mógłbym się realnie obrazić. Śmieci wszędzie, budynki ohydne, brudne lub nie skończone i opuszczone. Autobusy jak z horroru. Wspominałem o śmieciach? Wyobraź sobie jak świetnie musi pachnieć pełny kontener śmieci w 45 stopniach w centrum miasta. Przed szczurami biegającymi po ulicach chroni ich tylko temperatura. Do tego wszędzie beton i asfalt, koszmar każdego europejskiego miejskiego aktywisty, który nie musiałby się tutaj przyklejać do drogi za pomocą kleju, bo temperatura wszystko załatwi. KOSZMAR. Chcesz gdzieś dojechać autobusem? Super - autobusy są, tylko nie wiadomo gdzie jadą i o której będą, rozkłady jazdy? Zabrał je miejski planista. Autobusy to piękne wspomnienie lat 90.
Tu możnaby jeszcze długo pisać, ale w sumie po co? Tirana to miasto w którym absolutnie nic nie ma i spędzony tam dzień to o dzień za dużo. Jedyny plus wizyty tam to wjazd kolejką linową na sąsiadującą górę i punkt widokowy na całe miasto, które z daleka wygląda jeszcze w miarę.
Jak będę w najbliższym czasie w Warszawie, to pokornie ukleknę i ucałuję najbardziej betonowy blok jaki istnieje przepraszając za krytykę, która z moich ust wielokrotnie padała w stronę naszej stolicy.

2. "Albania może dzika i trochę zacofana, ale przynajmniej tanio" - autor nieznany
No tylko że niekoniecznie. Znasz może znane i lubiane powiedzenie rodem z budowlanki - może i robimy nie najlepiej, ale za to drogo? Boże drogi ile tam kosztują rzeczy. Ceny w zwykłych marketach to minimum razy 1,5 względem Polski, a najczęściej razy dwa. Jogurt za mniej niż 10 zł? Zapomnij. Najtańsza woda 2l - 3 zł. Litr benzyny - 9 zł. Kawa Jacobs rozpuszczalna - 70 zł. Mięso i reszta nabiału dwa razy drożej, o alkoholu nie wspomnę. Nie wiem skąd w Albanii, gdzie średnia krajowa to jakieś 2000 zł mają na jedzenie. Powstała teoria że w sklepach jest jakiś tajny kod na tubylca, który sprawia że robi się taniej. W centrum Gdańska jestem spokojnie w stanie zjeść obiad w takiej cenie co w klasycznej knajpie gdziekolwiek w Albanii. Myślałem, że przynajmniej pod tym względem będzie można być tutaj spokojnym, ale zderzenie z rzeczywistością było bardzo bolesne. Pierwszy dzień w śmierdzącej Tiranie w połączeniu z szokiem w pierwszym lepszym markecie był straszny. Albania bardzo chce do Europy, ale zaczęli od cen.

3. Smród, brud i śmieci - to już nie tylko choroba stolicy. Każde miasto choruje na tę przypadłość. Oni wyrzucają śmieci gdzie się da. śmieciarki nie wyrabiają, nawet jak się pojawią, to zbierają tylko z kontenerów, a to co się nie zmieściło to zostaje. Nawet w mniejszych miastach, jakichś punktach widokowych była masa puszek, butelek itp.
Nawet w centrum Vlory, w której spaliśmy kilkukrotnie zdarzyły się wylewające studzienki kanalizacyjne i przepełnione śmietniki co w połączeniu z 42 stopniami daje koktajl życia.

4. Atrakcje są przereklamowane. Tutaj niestety winę ponoszą blogerzy, którzy mądrości na temat większości miejsc chyba wypisali skuszeni kodami zniżkowymi do sklepów.
Niesamowite ruiny miasta w Butryncie - masa kamieni i wycieczka na maks godzinę i pół. Co ciekawe zaczynaliśmy równo z polską wycieczką z przewodnikiem, która oburzyła się że posłuchaliśmy 2 minuty stojąc i oglądając te same kamienie. Więc trochę im uciekliśmy i przelecieliśmy przez całość, (bo po czwartej takiej samej ruinie bramy to już nawet nie czytaliśmy co to) - skończyliśmy z 5-10 minut przed tą wycieczką - czyli nawet przewodnicy nie mają nic ciekawego do powiedzenia o miejscu, o którym blogerzy i przewodnicy napisali że to wycieczka na cały dzień.
Niesamowite źródło Blue Eye - dwa kilometry spaceru żeby zobaczyć małe źródło i kawałek rzeki - no czysta i ładna, ale bez przesady rzeka jak rzeka.
Termalne źródła w Benje - jeśli woda nagrzana słońcem do 25stopni to termalne źródła to spoko - tutaj akurat wybaczę, bo obok tych "źródeł" jest kapitalny kanion z rzeką do spqcerowania - pozycja obowiązkowa do zobaczenia

Czy wrócę kiedykolwiek do Albanii ? Po dniu spędzonym w Czarnogórze (tak samo ładna przyroda, góry, ale taniej, czysto i bardzo europejsko) zacytuję klasyczny tekst z przeróbki porucznika Borewicza - "nigdy w życiu".
Czy warto było pojechać - warto było zebrać doświadczenie, sprawdzić się organizacyjnie i zobaczyć kilka ładnych miejsc, ale to samo jest tuż obok i taniej (wspominałem już że Czarnogóra jest super?). #albania #podrozdoalbanii #balkany #podroze
  • 4
  • Odpowiedz
@kbslw: gdybyś powiedział albańczykowi w wieku 70+ Polska to byś usłyszał Hans Kloss :) To był u nich najpopularniejszy serial, u nich nie puszczali, ale oglądali jugosłowiańską telewizję. Był puszczany w czwartek, nawet chodził u nich kawał: wymień dni tygodnia - poniedziałek, wtorek, środa, kloss. W czwartki ulice pustoszały. I Albania to był najbardziej komunistyczny kraj w Europie. Hodża obrażony na cały świat w tym na demoludy. I największa bieda.
  • Odpowiedz
@kbslw

bardzo ciekawy wpis!

Atrakcje są przereklamowane.


Pytanie, co nazwiesz atrakcją ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Byłem obok Butrintu, ale.. nie chciało mi się wchodzić, bo ruiny jak ruiny, trochę się ich chociażby w Grecji czy Włoszech naoglądałem - czym się mogą różnić? Widać dobra decyzja.

źródło Blue Eye - dwa kilometry spaceru żeby zobaczyć małe źródło i kawałek rzeki - no czysta i ładna, ale bez przesady rzeka
bzdecior - @kbslw 

bardzo ciekawy wpis!
 Atrakcje są przereklamowane. 

Pytanie, co ...

źródło: collage_tirana2

Pobierz
  • Odpowiedz
@kbslw: Tak ogólnie - jeśli w Albanii nie zjechałeś z asfaltu w te ciekawsze drogi, to w niej nie byłeś. ;) Teth, dolina Valbony, jezioro Koman (widoki z promu) - jedne z ładniejszych miejsc na Bałkanach. Teraz do większości z nich nawet da się już przynajmniej od jednej strony dojechać zwykłym samochodem bo zrobili drogi, no ale ciągle warto mieć 4x4 żeby się wypuścić gdzieś dalej.

Jeżdżę do Albanii już z
  • Odpowiedz