Aktywne Wpisy
Sepia +68
Czy są w ogóle jakieś rozwinięte państwa na świecie z wysoką dzietnością? Otóż są. A raczej jest. Jedno. Izrael. Tylko, że tam posiadanie trójki i więcej dzieci to moralny, patriotyczny, religijny, obywatelski, rodzinny i osobisty OBOWIĄZEK. Mocno wspierany i propagowany na każdym kroku. Oprócz tego rodzicielstwo jest promowane jako coś po prostu fajnego, modnego, dającego szczęście i przynoszącego zyski (xd). Słowem, presja na posiadanie dzieci jest w Izraelu ogromna, dodatkowo żydzi mają
MiGzam +46
Po 15 latach powiedziałem „dość!”. Relanium leje się strumieniami. #alkoholizm #oswiadczenie
#muzyka #chillwave #godelpoleca #dekadawmuzyce #downtempo
George Clanton - I Been Young
Gatunki: baggy, hypnagogic pop
RIYL: The Stone Roses, You Get What You Give, latadziewiędziesiąte, Dazed and Confused, Bravo Hits
czymkolwiek chillwave (jako gatunek i swoisty "ruch") był u swoich podstaw - bez wątpienia Clanton, patrząc na działalność artystyczną jak i te "wydawniczą", może śmiało rozgościć się obok Toro Y Moi, Washed Out, czy Neon Indian.
a żeby być bardziej precyzyjnym - chłopak przesłuchał w życiu za dużo muzyki, po czym pomyślał, że warto te inspiracje postawić przed krzywym zwierciadłem własnej roboty i tak oto stał się filarem ery "post-chillwave'u".
gdzie hypnagogia, mozaikowe rękodzieła, dźwiękowe manipulacje i estetyczne ożywianie tego co niematerialne stanowi o istocie działania.
czego rezultatem jest już druga, trzecia czy jakaś tam kolejna fala vaporwave'u oraz innych przyległych mu estetyk, które wciąż odbijają się futurystycznym vapor-echem w muzyce popularnej.
zatem naczelny prorok i alchemik chillwave'u ponownie przemówił.
a ja pomimo protestów rozumu, chłodnego osądu i poukładanego harmonogramu dnia, znowu dałem się nabrać na te jego bombastyczną sampeliadę. na ten bezwstydny recykling minionych emocji, przemyconych nadziei, zaprzepaszczonych szans...
i co wydaje się być najważniejsze, Geroge tworzy tak idealną mimikrę wskrzeszanej epoki, nie tylko w kwestii patentów znanych z gatunków, które narodziły się w latach 90, ale również w kwestii iluzorycznego i kuglarsko spreparowanego ciężaru tamtych chwil...
atmosferyczne intro, gromki madchesterowski beat i podążająca za nim zwrotka ukradziona z b-side'u Take That.
wszystko to zmierzające do swojej kulminacji pod postacią katartycznego refrenu, zmywającego cały wstyd powstały z obcowania z czymś takim.
uderzający niczym grom z jasnego nieba, eksplodujący romantyczną i bardziej zjadliwą wariacją na temat zwrotu "kiedyś to było".
poruszający młodzieńczą energią, podnoszący na duchu i dający nadzieję, przez co ożywia w nas całe to pozytywnie-nostalgiczne gówno, które od czasu do czasu jest nam po prostu potrzebne.
jak rzekł kiedyś poeta - czy przy wszystkich niedogodnościach dorastania, jest coś co może się równać z pięknem szczerej, idealistycznej i nastoletniej wiary w możliwość zmiany świata na lepsze?
¯\(ツ)/¯...