Wpis z mikrobloga

Dwa razy w życiu, leżąc spokojnie na łóżku, poczułem jak to jest nie mieć depresji. Jak się czują ludzie, którzy nie mają jej.

Ja #!$%@?.
Jakbym nie miał fobii społecznej to w minutę bym się ubrał i na impreze poszedł żeby poznać nowych ludzi. Mózg - przejrzysty jak powietrze jest świeże po burzy. Energia pod sufit (w moim odczuciu), bystrość taka odbieralnosc bodźców też wysoko zmieniona. No po prostu oniemiałem. Pamiętam do dzisiaj.
Jestem ciekawy co to mogło być. Czułem wtedy jakby centralizację (energii xd) jakby nie wiem jakąś aktywizację pewnej części mózgu, to było zaraz na czubku głowy zaraz pod czaszką. To tak przepłynęło tam i rozgrzało to miejsce, pamiętam. Poczułem jakby coś się przelało do mięśnia który miałby być w tamtym punkcie, i mógł zostać napięty i było go czuć, ale to był mały scentralizowany punkt/obszar, nie do powtórzenia świadomie, próbowałem. Przecież w głowie chyba nie ma żadnego płynu który mógłby to zrobić? Niemniej zmieniło to o 180 stopni nastrój i samopoczucie, myślenie itp. Serio, łzy mi naszły do oczu jak poczułem jak czują się ludzie zdrowi...
Znaczy co, osoby które używają jakichś elektrowstrząsów na depresję, nie mają czasem prób aktywowania działania tego samego rejonu? Czy depresja to choroba taka że tamto miejsce w mózgu jest działające ale coś innego powoduje marność?
Ma ktoś jakiś trop co to mogło być?
#depresja #neurobiologia #psychiatria #zdrowie #pytanie #neurologia
  • 5