Wpis z mikrobloga

@Squirell_: Podróż z przygodami mieliśmy wszyscy, ja z podmiejskimi warszawskimi autobusami MZK węgierskie przegubowe Ikarusy. Na przegubie tzw "harmonia" przeciekały te gumowe spoiny ściskane prowizorycznymi blaszkami, psuły się automatyczne drzwi i wiało. Bywało nie lepiej zimą psuły się i czasem trzeba było pomagać kierowcy i próbować z popychu. "To se ne wrati".
  • Odpowiedz
@Squirell_ u mnie kierowca tego cuda tłumaczył koledze, że można jechać zimą ze #!$%@?ą chłodnicą, wystarczy ogrzewanie na maksa włączyć, nadal czasem się nad tym zastanawiam
  • Odpowiedz
@sameowoce ta, resetu, raczej gonienie tych autobusów czy pociągów na brudnych dworcach, gdzie poczekalnie zawsze zawalone były menelami albo Cyganami, więc nie dało się normalnie poczekać na pociąg. A sama jazda to próba złapania chociaż chwili #!$%@? snu na siedząco, bo wyjazd z wioski masz absurdalnie wcześnie, a powrót absurdalnie późno, także jesteś wiecznie zmęczony.

Dojazdy do szkoły to był jakiś absurd, tu nie ma czego romantyzowac. Jeśli kiedyś trafi mi się
  • Odpowiedz
@Squirell_:
Jeździło się a teraz w ramach przypominajki czasem z kumplem się gdzieś zabiorę bo kupił i ma na żółtych blachach.

Ten ze zdjęcia to po modernizacji bo ma automatycznie otwierane drzwi.

Nigdy nie lubiłem PKS Ciechanów bo mając miesięczny na PKS Płock ciągle się człowiek prosił kierowcy "czy zabierze na miesięczny".
Jadąc do Płocka było łatwiej bo jak już na wiosce się zatrzymał to zazwyczaj brał ( ͡° ͜
  • Odpowiedz
  • 0
@Piaseczyniak: niedomykające się drzwi zapamiętam do końca życia xD ten stres za każdym razem, by nie być ostatnią do wejścia i siłować się z tą klamką ku rozbawieniu pana kierowcy. (nie)fajne czasy!
  • Odpowiedz