Wpis z mikrobloga

#codziennadruzynapierscienia

17. stycznia 3019 roku Trzeciej Ery

Drugi dzień wędrówki Drużyny przez Lasy Lórien. W trakcie marszu Haldir przekazał naszym towarzyszom, że w nocy elfowie rozbili grupę orków, która ścigając kompanię, zapędziła się aż na ziemie Galadrieli i Celeborna. Wytropiono również dziwnego stwora, nie zdołano jednak go pochwycić, poza tym elfowie nie atakowali go, nie wiedząc, jakim siłom służy owa istota. Co ważniejsze, dotarły rozkazy od Galadrieli, która oczekuje gości i kazała zdjąć im opaski z oczu. Od tej pory mogli więc wzrokiem czerpać ze wspaniałości i dziwów lasów Lothlórien.

Na odpoczynek przystanęli na wzgórzu Cerin Amroth. Haldir zabrał Froda i Sama na szczyt wzgórza i na wysoki taras zawieszony na drzewach, skąd mieli doskonały widok na całą krainę. Widzieli stamtąd również cień majaczący nad Mroczną Puszczą.

Wieczorem dotarli wreszcie do Caras Galadhon i wszyscy mogli stanąć przed obliczem Galadrieli, królowej tej ziemi.

Pod środkowym filarem na dwóch fotelach, nad którymi żywe gałęzie splatały się w baldachim, siedzieli tuż obok siebie Celeborn i Galadriela. Wstali na powitanie gości, bo takiego zwyczaju przestrzegają elfowie, nawet najdostojniejsi. Oboje byli niezwykle wysokiego wzrostu, a królowa nie ustępowała postawą swemu małżonkowi. Oboje też byli poważni i piękni. Szaty nosili śnieżnobiałe, pani miała włosy ciemnozłote, Celeborn zaś srebrzyste, długie i jasne. Wiek nie naznaczył ich twarzy swoim piętnem, dał im tylko głębię spojrzenia, tak przenikliwego, jak ostrze włóczni lub promienie gwiazd, a zarazem tak bezdennego, jak źródła odwiecznych wspomnień.


Długo rozmawiali. Wszyscy elfowie wyrażali ogromny żal i niedowierzanie z powodu straty Gandalfa. Celeborn wypytywał o wszelki szczegóły przeprawy przez Morię. Galadriela zaś wnikliwym spojrzeniem badała każdego z członków Drużyny. Gimli, który wcześniej uznawał elfkę za wiedźmę korzystającą z mrocznej magii, zaczął przejawiać pewne zauroczenie królową i pięknem jej urody.

Późną nocą członkowie Drużyny udali się na spoczynek. Tym razem w zupełnie bezpiecznych i komfortowych warunkach, jakich nie zaznali od początku swej wędrówki. Długo rozmawiali jeszcze i wymieniali wrażenia ze spotkania z królową Lórien. Jak się okazało, każdego z nich przejrzała swym wzrokiem, badając lęki i pragnienia, a również pytając niemo o przedmioty marzeń, których chcieliby osiągnąć, gdyby zawrócili ze ścieżki, na którą wkroczyli, wychodząc z Rivendell. Boromir doszukiwał w tym się jakiegoś podstępu i zwodniczych sztuczek, został jednak szybko zakrzyczany przez Aragorna, który przestrzegał, iż Galadriela nie zasługuje na nieufność.

tłumaczenie cytatu: Maria Skibniewska

Na ilustracji Lothlorien, autorzy: Greg i Tim Hildebrandt
#lotr #wladcapierscieni #ciekawostki
Majku - #codziennadruzynapierscienia

17. stycznia 3019 roku Trzeciej Ery

Drugi dzie...

źródło: Q193680a

Pobierz
  • 19
tym Trahaldem to mnie zainteresowałeś, nie wiedziałem wcześniej


@Majku_: a widzisz zawsze można się czegoś nowego dowiedzieć. Ja wpadłem na to imię przypadkowo na Śródziemie Wiki Fandom. Chociaż wg tej strony imię Trahald pojawia się w Dodatku F, Zasady przekładu.

Sméagol i Déagol to powstałe w ten sam sposób odpowiedniki pochodzących z Północy imion Trahald ,,kopiący jamy, wdrążający się w ziemię" i Nahald ,,skryty".

Niestety nie mam pod ręką Powrotu Króla,
jaki dziwny stwór? Przecież to Trahald będący złym alter ego Snoke'a


@bartton: hmmm... przeczytałem wiele ale to mnie ominęło, gdzie o tym piszą? Oczywiście chodzi mi o nazwę nie o to kto ich śledził.
A dobra, nieważne. Przeczytałem resztę komentarzy.
  • 1
@bartton: tak, wszystko się zgadza. Zajrzałem do książki i w Dodatku F jest taka informacja. Tolkien wykłada tam zasady, według których tłumaczył nazwy i języki.
Swoją drogą to ciekawe, kiedyś czytałem ten dodatek, a nie zauważyłem tej wzmianki :)