Wpis z mikrobloga

Jakiś czas temu moja mama parkując na osiedlowym parkingu przytarła samochód sąsiada (nie za mocno, kiedyś załatwiałem jej lakierowanie, bo miała podobne uszkodzenie i gość wziął za wszystko 400 złotych). Odezwała się do niego i wyjaśniła co się stało. Powiedziała, żeby spisali dane do ubezpieczenia albo jeśli chce to niech się dowie ile by kosztowało lakierowane i jeśli będzie to jakaś rozsądna kwota, to mu po prostu zapłaci. Gość się zgodził, nie ma problemu. Potem z kolei mama się dobijała do niego jakiś czas, a on ją zbywał, że nie miał czasu się dowiedzieć i póki co żeby to zostawili. No i tak minął jakiś miesiąc, mama w międzyczasie była za granicą i okazało się, że gość sobie sam podjął decyzję, że sobie to wylakieruje i... prosi o 1500 złotych.

Mamę zamurowało, bo przecież mogli to załatwić od razu z ubezpieczenia, a tak kontakt z gościem się urwał i myślała, że już machnął na to ręką. No i wkurzyła się niego i poprosiła o fakturę za tę usługę. Gość stwierdził, że przy okazji zrobił sobie jeszcze hamulce (xD).
Nie mam pojęcia co jej mogę doradzić. Sama przecież wyszła z inicjatywą, że spiszą szkodę z ubezpieczenia lub żeby jej przedstawił ile to by kosztowało. Teraz chyba opcja ubezpieczenia odpada, bo przecież już nie ma szkody. Mama nawet powiedziała, że da mu 500 złotych i niech już każdy idzie w swoją stronę. Na to gość się obruszył i zażądał 1000 (przypominam, że pierwotnie było to 1500) i jeszcze stwierdził, że go posądza o wyłudzenie i po prostu rzucił słuchawką (xD).

Słuchajcie, co robić? Pomijając absurdalność całej sytuacji, mama czuje się zobowiązana i teraz sobie wyrzuca, że zawiniła i nie dopilnowała, a przecież to jest tak kuriozalny przypadek. Gość mógł to załatwić jeszcze w dniu zdarzenia i wszyscy by mieli spokój. Jeszcze się okaże, że to jakiś zawzięty beton i pójdzie do sądu.

#stluczka #ubezpieczenia #wypadek #samochody #prawo #lakiernictwo #pytanie
  • 12
  • Odpowiedz
18+

Zawiera treści 18+

Ta treść została oznaczona jako materiał kontrowersyjny lub dla dorosłych.

  • 0
@Donald_Ma_tole: Problem w tym, że gość już sobie to polakierował.

Jak mówiłem, znajomy lakiernik bierze koło 400 złotych za element i też doradziłem mamie od początku, że jeśli będzie chciał więcej niż 500 złotych, to niech w ogóle sobie nie zawraca głowy i niech piszą oświadczenie.
  • Odpowiedz
@zubrwpuszcze: to niech sobie uważa. Nie założy sprawy w sądzie, bo będzie musiał pokazać fv. A jak cena na niej będzie zawyżona to bardzo łatwo można podważyć jej prawdziwość i jeszcze #!$%@? na minę swojego kumpla. Ja bym dał mu max 200 zł więcej i niech robi sobie co chce
  • Odpowiedz
jest mu winna 1000 złotych.


@zubrwpuszcze: on uważa, że jest dłużniczką ale ona niech uważa, że jest oszustem. Chyba lepiej być tym pierwszym.

Najlepiej niech naprawi u siebie żeby nie było śladu i niech burak się buja jak chce naciągnąć.
  • Odpowiedz
Teraz chyba opcja ubezpieczenia odpada


@zubrwpuszcze: ani trochę nie odpada.
Twoja mama podaje mu numer swojej polisy, spisuje oświadczenie i taki to już luksus oferuje nam nasze państwo, że dalej już ją ta sprawa nie obchodzi.

Roszczenie przedawni się chyba dopiero po 3 latach.
  • Odpowiedz
Serio? Myślałem, że jak już sobie to zrobił to już po wszystkim.

Jak się wtedy wycenia taką szkodę? Na samochodzie mamy jest jedynie zarysowanie jednego elementu.


@zubrwpuszcze: To jest jeszcze inna sprawa.

Bo ubezpieczyciel może rozmaicie podejść do tej sytuacji (zresztą jak do każdej).
Ale jeśli poszkodowany zgłosi szkodę, wraz z oświadczeniem sprawcy, to po prostu zostanie to jakoś rozpatrzone.
Oczywiście dobrze jakby miał jakąś dokumentację - np. zdjęcia szkody na
  • Odpowiedz