Wpis z mikrobloga

http://natemat.pl/115671,to-my-mordercy-nasze-matki-nasi-ojcowie-znow-w-polsce#comments-115671

Kiedy w polskich mediach zaczęły się pojawiać pierwsze informacje o "Naszych matkach, naszych ojcach", fragmentem serialu, na który zwracano najczęściej uwagę, były losy Żyda Viktora w okupowanej Polsce, w której miał się natknąć na antysemickich żołnierzy AK. Prezes Telewizji Publicznej Juliusz Braun napisał długi list do swojego niemieckiego odpowiednika, w którym to stwierdził, że w filmie posłużono się krzywdzącymi i fałszywymi uproszczeniami w obrazie historycznym Polski i żołnierzy AK - podkreślając, że treść i forma przedstawionych w nim wątków polskich nie ma nic wspólnego z prawdą historyczną.


Nie ma - bo ta forma pamięci, jaka realizuje się przez popkulturę, z zasady skazana jest na uproszczenia. Takim uproszczeniem jest także stosowana we wszelkich produkcjach hollywoodzkich na temat Holocaustu - od "Listy Schindlera" po "Pianistę" - klisza, wedle której wszyscy Niemcy byli źli i fanatycznie wyznawali ideologię hitlerowską, ale znajdywał się między nimi jedyny sprawiedliwy. To, swoją drogą, dosyć stary sposób na opowiedzenie historii Zagłady, obowiązujący już w przypadku pierwszej jej popkulturowej realizacji - wyprodukowanego pod koniec lat siedemdziesiątych przez amerykańską stację NBC serialu "Holocaust", który jak utrzymuje historyk filmu Frank Bösch, trwale zdominował wizualną wyobraźnię zachodnich producentów filmowych na temat Holocaustu.


Niemcy odpowiedzialni za Holokaust to takie samo uproszczenie jak Polacy znęcający się nad Żydami. Ach, ta postępowa wersja historii.

#historia #naszematkinasiojcowie #seriale