Wpis z mikrobloga

#nocnazmiana #przemyslenia #feels #depresja
Poranek jak każdy inny, budzę się nagi – zawsze śpię na waleta, rolety spuszczone maksymalnie w dół, tak aby wschodzące słońce nie zaburzyło mojego i tak marnego snu. Zakładam granatowe martesy, klapki , które dostałem na 20 urodziny od mamy. Mimo, że są dwa numery za duże to i tak w nich chodze, przecież dostałem je od wyjątkowej kobiety. Jak co dzień gotuję wodę w starym czajniku elektrycznym, który mam odkąd mieszkam sam, czyli około 12 lat. Woda jest oczywiście na kawę, czarna, bez cukru i mleka – moja ulubiona. To chyba jedyna przyjemność w moim marnym życiu… Zapytacie kim jestem? Nikim. Nie mam nawet dowodu osobistego. Pozwólcie, że wam o tym opowiem.
Prowadziłem dynamiczne życie, alkohol, dziewczynki, lekka pedofila – kobiety lubią być gwałcone. Nie byłem bogaty, ale taki styl życia wywarło na mnie otoczenie. Teraz gdy o tym myślę, uświadamiam sobie jaki byłem roztrzepany, ale do rzeczy. Poznałem świetną dziewczynę, układało nam się w sumie nie myślałem o niej na poważnie, jednak coś mnie przy niej trzymało. Wspólne spacery, kolacje – stałem się spokojny.. jednak w głębi wiedziałem, że dalej w moim ciele siedzi ten łobuz, imprezowicz i koneser cipeczek. Tłumiłem to w sobie, ludzie prawie zapomnieli o tym jakim człowiekiem byłem. W pewnym momencie naszego związku zdarzyło się coś nieoczekiwanego, zalałem formę mojej dziewczynie. Od tej pory była w stanie błogosławionym. Nigdy nie lubiłem tego określenia, jednak tym razem to nie nazwa a sam stan mi przeszkadzał. Pękałem od środka, nie chciałem tego dziecka. Kiedy się urodziło udawałem, że je kocham, udawałem przykładnego tatę. Kiedy straciłem moją kobietę, zostałem sam z dzieckiem. Jej już nie było, nie musiałem przed nią udawać, że coś do bachora czuje. Zacząłem chodzić na mecze lokalnej drużyny, dopingować – spodobało mi się to. Tam poznałem także Marcela, który poza prowadzeniem dopingu był także guru sekty. Z czasem zaprzyjaźniliśmy się, byliśmy jak bracia, a dzieciak? Zostawał z moimi rodzicami na czas mojej nieobecności. Pewnego wieczoru spotkałem się z Marcelem w pubie, mówiłem mu o tym, że sam wychowuje szczeniaka, nie kocham go i najchętniej uciekłbym stąd daleko. O dziwo słuchał mnie z zaciekawieniem a w jego oczach widziałem, że coś już kombinuje. Wypalił:
-A gdyby była taka możliwość, że znikniesz? Zostawisz bachora i wszystkie swoje problemy, wstąpisz do sekty?
To była moja szansa, nie mogłem tego #!$%@?ć. Odpowiadam:
-Tak Marcel, tego chce.
On już miał na mnie plan, przez resztę wieczoru opowiadał mi co zrobimy, jak to zrobimy i kiedy. Zaimponował mi swoją dokładnością. Przyszedł dzień wielkiej ucieczki…
Przyszedł, dzień meczu. Z Marcelem byliśmy w centrum młyna na stadionie. Na umówiony znak dwóch pozostałych członków sekty zainicjowało zamieszki. Wybiegliśmy na murawę, od razu na kibiców drużyny przeciwnej, na naszej drodze – zgodnie z planem- stał korowód policji. Wiedziałem w którą stronę biec. Podstawieni policjanci mieli żółte nalepki na hełmach. Strzał. Silny ból w okolicy szyi. Padam. Budzę się w karetce, obok mnie policjant, który do mnie strzelił, a także sanitariusze. Wszyscy byli podstawieni, wszyscy byli ludźmi Marcela. Wywieźli mnie do lasu, gdzie czekał na mnie Marcel. Dał mi kluczyki do samochodu, mieszkania i trochę gotówki, jak mnie zapewniał – o resztę mam się nie martwić. Mieszkanie było przypisane na siostrę Marcela, nie miałem zbędnych najść. Dawałem sobie radę mimo początkowych problemów…
Ludzie myślą, że umarłem, opuściłem rodzinę, przyjaciół, a mój syn? Dalej myśli, że jego ojciec został zabity w starciu w meczu pomiędzy Konkordią Knurów a Zrywem Radzionków. Czy jest dla niego większe upokorzenie? To już 12 lat odkąd zostawiłem wszystko co miałem. Z każdym rokiem czuję się gorzej, wiem, że już nigdy nie będę prowadził normalnego życia. Szkoda, że ten policjant użył usypiacza, zamiast ostrej amunicji.
#pasta #heheszki #miud #knurow
  • 7