Wpis z mikrobloga

Wiecie co? Wiecie, co przeraża mnie w obecnej chwili najbardziej? Wiem, że lęk ten podziela niewielu pacjentów (przynajmniej z tych, z którymi miałam okazję porozmawiać).

Panicznie boję się wyjścia ze szpitala.
Boję się, że po pobycie w miejscu, w którym jest stosunkowo mało bodźców w porównaniu ze "światem zewnętrznym", najprościej mówiąc zwariuję.
Boję się, że nie podołam wyzwaniom, jakie stawi przede mną prawdziwe życie, że znów będę miała problem z wypełnianiem swoich obowiązków... Lista moich obaw jest naprawdę długa.

Wczoraj minął tydzień od przyjęcia mnie do szpitala. W ciągu tych zaledwie kilku dni obdrapane korytarze, żółto-bure sale i wiecznie zadymiona palarnia stały się całym moim światem. Z łatwością przyjęłam panujący tu rytm dnia - śniadanie, leki, obchód, terapia, obiad, leki, odwiedziny, kolacja, leki. Wszystko jest ułożone, regularne, a odkąd jestem na spokojniejszej sali - bez niespodzianek.

Na oddziale, w zależności od mojego stanu, mam przebywać od miesiąca do dwóch. Na chwilę obecną nie wyobrażam sobie, jak zniosę ewentualny wypis po miesiącu. Zaklinam los, prawie zaczynam się modlić (chociaż nie wierzę w Boga), żeby trzymali mnie tu jak najdłużej.

Tu jest bezpieczniej.

#depresja #nerwica #dziendobry (mam nadzieję) #paczekwchodzidowygrywu (a przynajmniej bardzo mocno się stara)
  • 12
@maniekkrk2: Nie miałam nawet czasu na myślenie nad jakąkolwiek kliniką, zostałam przewieziona karetką z poradni psychiatrycznej prosto do szpitala. A co co mojego wyjścia, to obiecali mi, że mnie nie wypuszczą, dopóki mój stan się nie poprawi na tyle, że sama będę chciała wyjść i nie będę stanowiła zagrożenia dla samej siebie :)