Wpis z mikrobloga

Jest taka opinia o amerykanskich samochodach ze nie potrafia skrecac... I ja sie z nia zgodze (przynajmniej jezeli chodzi o starsze modele, bo ostatnio sie poprawilo i kilka wspolczenych amerykanskich fur spokojnie skopalo by dupy swoim europejskim odpowiednikom). W dzisiejszym wpisie #podrugiejstroniebajora nie bede mowil o konkretnych samochodach, ale chcialem sie podzielic (subiiektywnymi) przemysleniami dlaczego amerykanska motoryzacja wyglada tak a nie inaczej i czemu rozni sie od europejskiej.

Z gory przepraszam za chaos ale jestem po ktoryms z koleii drinku (dostalem dzisiaj awans, 25% podwyzki i bede robil duzo ciekawsze rzeczy wiec czuje sie usprawiedliwoony :P... Mirko pij ze mna kompot)

Amerykanska motoryzacja rozni sie od europejskiej z jednej prostej przyczyny... powstala w zupelnie innych warunkach.

Popatrzmy na Europe. Jak ktos ogladal ostatnie docinki "architecture is a good idea" o "niewidzalnych zabytkach" czyli o planowaniu przestrzennym, to wie ze w Europie uklad ulic / drog siega czesto glebokiego sredniowiecza. Krete, waskie drogi ktore wymagaja malych zwinnych samochodow. Dodatkowo duza gestosc zaludnienia, zanlezc w Europie obszar gdzie po przejechaniu 5km nie spotkasz drugiej osoby to cud, w zwiazku z tym jak masz warsztat samochodowy to sila rzeczy ma w w promieniu kilkunastu minut jazdy kilkuset potencjalnych klientow. Do tego masz Niemieckie autostradki gdzie mozesz sobie smigac bez ograniczen, wiec jest gdzie pocisnac.

W #usa sytuacja przedstawia sie zgola inaczej. Poza paroma miastami na wschodnim wybrzezu gdzie kolonizacja nastapila dosc wczesnie, reszta kraju byla "cywilizowana" raczej pozno. Wolna przestrzen nie stanowila zadnego problemu a wiekszosc drog byla wyznaczana niemal od linijki i miala (jak na europejskie standardy) bardzo szerokie pasy. Poza paroma aglomeracjami (glownie na wybrzezach) gestosc zaludnienia w USA jest raczej niska.

Sam Texas gdzie zyje jakies 26 milionow ludzi jest wiekszy od dowolnego panstwa Unii. Przejazd z jednego jego konca na drugi to mniej wiecje taka odleglosc ja z Wencji do Amsteramu (po drodze mieszka kilka razy wiecej ludnosci).

W telegraficznym skrocie. Drogi sa proste i dosc szerokie. Typowa amerykanska trasa ma 6 zakretow z czego 4 maja 90 stopni i znak STOP. Z domu na osiedlowke, z osiedlowki na glowna, z glownej na autostrade i potem znowu z autostrady na glowna z glownej na lokalna. Samochod ktory ma skomplikowane zaiwieszenie dajace rade pokonywac ostre zakrety z duza szybkoscia okazuje sie dosc bezuzyteczne a sporo kosztuje i jak sie zepsuje to wymaga specjalisty (do tego jeszcze wrocimy)

Jak jestesmy przy szybkosci. Ograniczenia szybkosci w USA sa duzo nizsze niz w Europie. Najwyzsze z jakim sie spotkalem to 75mph czyli jakies 120km/h... ale w wiekszosci stanow blizej im do 100-110km/h. Wbrew temu co pisza na wypoku, policja czajaca sie w krzakach to nie jest tylko domena Polski ;) W stanach policja lubi sie czaic na poboczach autostrad a w mniej zaludnionych terenach patroluja drogi z powietrza.

Niska gestosc zaludnienia powoduje ze czesto nie oplaca sie stawiac normalnego zakladu mechanicznego bo nie ma wystarczajacej ilosci klientow, wiec zyskuja tutaj samochody ktore sa proste i potrafi je naprawic byle redneck.. a najlepiej jak by sie wogole nie psul. Jak zrobic samochod ktory sie nie psuje? Jest jedna prosta metoda... Wrzucic silnik ktory ma 5.5 litra i 250 koni (ale zbiera sie jak malo ktory europejski) i obicac elektronike ;)

Turbo to tylko dodatkow komplikacja i problemy, lepiej dorzucic dodatkowy litr czy dwa wolnossacej pojemnosci ale miec konstrukcje prosta i bez "turbo dziury". Ze wiecej pali.... "Bitch please"... Bedac przedstawicielem klasy sreniej za godzine pracy ma 80 litrow paliwa.... Wole miec wolnossace 5.5 litra 250 koni niz 1.1 bi turbo ecoboost z ta sama moca ;). Swoja droga... samochody w USA przewaznie wystepuja w 1-2 wersjach silnikowych. 3 to juz rzadkosc. ROznia sie przedewszystkim wyposazeniem (do tego znowu wrocimy)

Roznice ladnie widac w samochodach kotre dostepne sa na obu rynkach (jak Civic czy Focus). Przykladowo Ford Focus MkI w Europie zaczynal sie na 1.4 i konczyl na 2.0 w USA zaczynal sie na 2.0 a druga wersja bylo 2.3.
.
Generalnie amerykanski samochod nie musi skrecac bo zakretow nie ma. Nie musi byc szybki bo policja zaraz cie zlapie, jedyne co ci pozostaje jako rozrywka to zbieranie sie z pod swiatel na prostej i tutaj amerykanskie samochody sprawdzaja sie wysmienice ;)

Kolejna roznica to "maunal" vs "automat"... Jak ktos nie jezdzil w USA to nie wie co to sa korki. Ja dzisiaj jadac do pracy i z powrotem + zakupy przestalem w korkach 4,5 godziny (mimo 5 pasow autostrady). Musial bym byc ciezko uposledzony umyslowo zeby przez 4,5 godziny wahlowac luz - 1 - 2 - 1 - luz. Manuale owszem wystepuja ale glownie w pickupach i w zabawkach (ale to przeaznie jest przynajmniej 2 samochod w rodzinie).

Jeszcze jedna rzecz... Kilometry, kilometry, kilometry. Dlugie trasy w USA to nic nadzwyczajnego. Sam jezdzilem np. 150 kilometrow w jedna strone do IKEA... Jak robisz 300 kilometrow po biurko, po prostej drodze to masz w dupie jak samochod trzyma sie na zakretach, bardziej obchodzi cie jak wybiera dziury (I tutaj sprawdzaja sie miekkie zawieszenia).

Podsumowujac. Kupowanie (starego) amerykanskiego muscle car w Europie to jakies nieporozumienie. Dostaniesz cos co duzo pali, jest ciezkie do zatankowani i nie skreca. Taka sama pomylka jest kupowanie M3 w stanach... placisz 2 razy wiecej niz za wypasionego Mustanga czy Camaro a na prostej i tak dostaniesz w dupe. Na zakret na ktorym wygrasz mozesz czekac kolejne 200 kilometorw ;)

#motoryzacja #samochody #musclecars
Taco_Polaco - Jest taka opinia o amerykanskich samochodach ze nie potrafia skrecac......

źródło: comment_OuUcjh8Ccft8jUZTJH4QPcsl0mMJUdCx.jpg

Pobierz
  • 157
@Taco_Polaco: nie wiem jak w Texasie, ale na Florydzie nie ma przeglądòw ani żadnych kontroli technicznych cz spalin. Kupujesz złoma płacisz ubezpieczenie i heździsz, najważniehsze by światła działały i nic pozatym, czasami strach jak się widzi ooklejone taśmą wehikuły....
@Taco_Polaco: Wiadomo, różnica w cenie jest gigantyczna. W Polsce GT 200k, a M3 400k. Ale odnoszę się tylko do tego co napisałeś o ściganiu się na prostej.

Sam mam GT, sporo jeździłem M3 - mając bezpośrednie porównanie raczej bym się na M3 nie porywał. Jeszcze kwestia nawierzchni, opon i kierowcy... ale na fabrycznym komplecie, normalnym asfalcie i z porównywalnym kierowcą GT dostanie lanie.
@Jason_L_McCabe: Za wolne 30k$ bedziesz w stanie tak stuningowac tego mustanga ze stockowe M3 raczej nie da rady ;)

Absolutnie nie wychwalam tutaj mustanga i nie obrazam BMW, bo to sa dwie rozne szkoly projektowania samochodow. Poprostu Amerykanie maja podejscie ze za niewielkie (stosunkowo) pieniadze maja ci dac fajna zabawke ktora zapierdziela na prostej (a nowe mustangi to i nawet troche w zakretach).
@Taco_Polaco: Zachwalasz amerykańskie stare samochody ale pominąłeś jedno ważne zagadnienie. Amerykańska motoryzacja była i jest mocno zacofana w stosunku do europy. Gdy u nas na rynek wchodziły Astra czy Golf amerykanie nadal tłukli 10 metrowe Cadillaki z tymi skrzydłami z tyłu, resorami piórowymi i napędem pamiętającym czasy II wś. Już nawet pierwszy Polonez był cudem inżynierii w porównaniu z pomnikami motoryzacji produkowanymi w tym samym okresie za oceanem.
Dlaczego w top
Aha... jeszcze jedno... W USA praktycznie nie wystepuja diesle (poza pickupami). Na wielu stacjach nawet nie zatankujesz ON. Jak kupowalem samochod i sila rozpedu zapytalem pana w komisie o paska 1.9 TDI to powiedzial mi ze onie sa porzadnym komisem i nie sprzedaja samochodow z polowa silnika ;)


@Taco_Polaco: a jak z różnymi busami? Nie są tak popularne, żeby na każdej stacji było ON?
@Taco_Polaco: a nie jest też trochę tak, że europejskie fury, te z wyższej półki robią za podobne podkreślenie statusu jak w Japonii kiedyś(nie wiem czy teraz też).
No i oczywiście dla freaków, wystarczy spojrzeć na Petrolicious czy Stance Works, że mają tam trochę bzika na tym punkcie :)
@wyindywidualizowanyentuzjasta: Porównujesz kompakty do full-size sedan albo coupe w rozmiarach, których odpowiedników nigdy nie produkowała europa. Astrę F zaczęto produkować w 1991 roku, a wtedy amerykanie wyluzowali z przerośniętymi samochodami. Mieli bardzo dużo kompaktów klasy Astry, właściwie każdy producent oprócz Cadillaca. Od Mercury przez Chevrolera po Saturna. I to w latach 80-90.
@wyindywidualizowanyentuzjasta:

Zachwalasz amerykańskie stare samochody


Nie zachwalam amerykanskiej motoryzacji. Mowie skad sie biora roznice.

Amerykańska motoryzacja była i jest mocno zacofana w stosunku do europy.


Ze byla to sie zgodze... ale ze jest to juz mit. Jest naprade sporo amerykanskich samochodow ktore nie ustepuja europejskim.

Gdy u nas na rynek wchodziły Astra czy Golf


Zycze powodzenia w naprawianiu golfa w latach 70 na pustymi w Arizonie ;).

amerykanie nadal tłukli 10
a jak z różnymi busami? Nie są tak popularne, żeby na każdej stacji było ON?


@onomatobeka: Busy czesto jezdza na benzynie. Autobusy na gazie.
Zebysmy sie zrozumieli, to nie jest tak ze ON nie zatankujesz wogole, ale zdecydowanie nie na kazdej stacji. Statystyki nie prowadzilem, ale tak na oko ON ma moze 20-25% stacji. Przy autostradach troche lepiej (ze wzgledu na ciezarowki) a w miastach duzo gorzej.