Wpis z mikrobloga

Nie uwierzycie co się ostatnio #!$%@?ło u mnie na obiekcie pracy.

Bądź mną

level almost 23

Pracuj w Szpitalu Dziecięcym gdzie niemal każdy zna się na tyle aby chociaż kojarzyć kogoś z pyska.

Jako iż większa część jednostek na szpitalu to kobiety, nie trudno tutaj o coraz to nowe dawki plotek, lub świeże informacje których ciekawie się czasem słucha, ale większość osób już bierze je z przymrużeniem oka i nie zwraca na nie uwagi. Chociaż jak to mówią w każdej plotce jest zalążek prawdy…

Ale przejdźmy do właściwej historii, a dokładnie do tego co się wydarzyło.
Pewnego pięknego dnia, miało to miejsce jakieś 3 miesiące temu poszedłem zrzucić zbędny balast w jakieś ustronne miejsce. Jako że była godzina 12 i większość „stacji dokujących” była zajęta, wybrałem się na stare magazyny gdzie można spotkać liczną część gawiedzi pracującej bardziej siłowo niż umysłowo. Mają tam kilka pomieszczeń, pianino (które będzie w dalszej części bardzo ważnym przedmiotem) oraz wspomniane już wcześniej wyczekiwane przeze mnie miejsce. Siadłem sobie jak gdyby nigdy nic, odpaliłem aplikację ze śmiesznymi obrazkami wykop.pl i zacząłem działać. Siedzę tak już z 3 minuty czytając bardzo ciekawy artykuł o ciąży pozamacicznej, aż tu nagle moje uszy zaczęła koić piękna melodia z wcześniej wspomnianego pianina, bardzo mnie to zdziwiło bo zazwyczaj jak ktoś się do niego dorwał to zrobił losową kombinacje klawiszy albo odegrał najprostsze do-re-mi. Uwierzcie mi ale nigdy w życiu nie odczepiałem wagonu tak szybko, swobodnie a przede wszystkim w bardzo relaksacyjnej atmosferze. Kiedy skończyłem i wyszedłem z toalety muzyka nadal grała więc postanowiłem sprawdzić kto jest tak uzdolniony. Moim oczom ukazał się czarnoskóry mężczyzna, lekarz pierwszego kontaktu przesiadujący zazwyczaj na Izbie Przyjęć. Mokambe (tak go teraz będę nazywał aby nie zdradzać tutaj danych osobowych) bo tak brzmiało jego imię był dla mnie osobą znaną tylko z widzenia, nigdy nie miałem okazji zamienić z nim sekwencji więcej niż 3 zdań (dzień dobry, dowidzenia i przepraszam). Nie lubię pierwszy zagadywać do obojętnych dla mnie osób a też do tej pory względem tego osobnika nie miałem takiej potrzeby, zwłaszcza że chodziły o nim różne słuchy na szpitalu m.in. że jest bardzo gburowaty, że dziwnie się przygląda na dzieci, że podobno to murzyn który zjada dzieci. Wiecie, takie głupie plotki względem ciemnoskórego. Postanowiłem to sprawdzić a że znał On bardzo dobrze nasz Ojczysty język to bez chwili wahania zagaiłem do niego mówiąc że to co zagrał to bardzo ładna melodia i czy nosi jakiś tytuł.

Mokambe spojrzał się na mnie uśmiechnął i zapytał o imię, powiedziałem że jestem Anon i przedstawiliśmy się sobie. Mokambe wtedy rzekł, Anon to co słyszałeś to oficjalny hymn Nigerii, nauczyłem się go będąc jeszcze małym chłopcem. Z tego kraju właśnie pochodzę. Zaciekawiło mnie to i porozmawiałem z nim jeszcze chwilę o różnych pierdołach, próbowałem też wyciągnąć od niego trochę więcej informacji na temat samej Nigerii i dlaczego stamtąd wyjechał, co go do tego skłoniło i czy ma tam jakąś rodzinę, ale Mokambe jak by od razu uciął temat i powiedział że musi wracać do pracy. Jako że sam miałem sporo na głowie a na następny dzień szedłem na tygodniowy urlop nie naciskałem i każdy z nas rozszedł się w swoją stronę. Na urlopie prawie zapomniałem o Mokambe w sumie był mi dalej obojętny ale szybko zleciało i nadszedł czas powrotu do pracy. Jeżeli ktoś by mi powiedział, że to co wydarzy się dalej będzie miało miejsce, to bym go wyśmiał i powiedział że chyba ma coś nie tak z głową - ale do rzeczy. Wróciłem do pracy i około godziny 12 znów musiałem iść za potrzebą. Pech chciał, że jak tydzień temu tak i teraz każda toaleta była zajęta i pozostała mi ostatnia deska ratunku - warsztaty. Na szczęście mało kto korzysta z kibelka położonego w tym miejscu więc od razu zacząłem codzienny rytuał. Siadam, wykop, czytam artykuły aż tu nagle - znów ta melodia, znów hymn Nigerii, zastanawiam się takie WTF czy ten Mokambe mnie śledzi, co tu jest grane. Szybko zrobiłem co miałem zrobić, Mokambe dalej grał. Po wyjściu z toalety spotkałem tutejszego Hydraulika no i go pytam.

-Co do #!$%@? Andrzej ? Czy ten czarnuch tak codziennie gra ?

No tak Anon, nie wiedziałeś ? – odparł Andrzej na to -Robi to codziennie około godziny 12. Jesteśmy już przyzwyczajeni. Porozmawiałem jeszcze chwilę z Andrzejem i poszedłem dalej.

Opuszczałem już warsztaty i wtedy zaczepił mnie mój czarny kolega. Krzyknął „-Hej Anon, dawno cię nie widziałem.” Byłem trochę zdziwiony, bo widocznie Mokambe miał mnie już za swojego kumpla.

Wyjaśniłem mu sytuacje, że byłem na urlopie i tak po krótkiej rozmowie Mokambe zaprosił mnie na piwo. Byłem na początku zmieszany ale zgodziłem się ponieważ nadal chciałem poznać historie tego człowieka. I tak mijał dzień za dniem, kolejne tygodnie. Coraz bardziej kumplowałem się z Mokambe, coraz więcej wypadów na piwo, czy inne używki. Z każdym kolejnym dniem Mokambe był coraz bardziej otwarty i skory do rozmów. Pewnego piątkowego popołudnia po pracy poszliśmy do niego do domu na małą libacje. Opowiedział mi trochę więcej o kulturze jego kraju, o zwyczajach tam panujących. Jedną z tych rzeczy było ponoć zabijanie i zjadanie ciał dzieci ciężko chorych ze względu na niedożywienie, byłem mocno pijany, więc na początku machnąłem na to ręką, ale potem w grę weszło „zielone” i po kilku buszkach, gdy atmosfera mocno się rozluźniła, Mokambe zaczął opowiadać dalej - że właśnie dlatego opuścił swój kraj, że sam musiał zrobić coś takiego wiele razy i dlatego uciekł do nas do Polski, aby więcej t e g o nie robić. Podobno bardzo mu się to podobało, a tutaj może walczyć ze swoimi chorymi zamiłowaniami kanibalistycznymi. Leczyć chore dzieci i zdusić pokusę zabicia i zjedzenia kolejnego. Wyobraźcie sobie, gość wkręcił mi taką masę, że wybiegłem od niego z mieszkania wykrzykując że jest #!$%@?ęty, niech się leczy na głowę i czy mu nie wstyd przyznawać się do takich rzeczy.

Przez weekend nie odzywałem się do Mokambe, ale w poniedziałek jak gdyby nigdy nic zaczęliśmy znów rozmawiać, na początku luźne rzeczy, starałem się nie wspominać o temacie kanibalistycznym, bo uznałem że to był taki zwykły wybryk mojego czarnego kolegi. No i jak zawsze temat zszedł na piwo wieczorem, zgodziłem się bo jak już wiecie Mokambe okazał się spoko kolesiem mimo różnych plotek na szpitalu i koloru skóry.

Wieczorem mniej więcej po jakiś 4 piwkach Mokambe znów zaczął temat kanibalizmu, na początku pomyślałem „Gostek znów to samo” ale miał taki wyraz twarzy jak by całe ciśnienie z niego zeszło i po kilku latach mógł się wreszcie komuś wygadać. Przyznał mi się że w Nigerii zabił i zjadł czwórkę dzieci, że każdemu dziecku zabierał ząb i teraz nosi z nich naszyjnik na szyi który nawet mi pokazał. Z początku starałem się go zrozumieć - w końcu tak nakazywała jego kultura i był do tego jakby zmuszany. Przecież teraz pracuję tutaj jako lekarz. Pomaga innym dzieciom, więc zapewne kilku z nich mógł nawet uratować życie. Ale jedna rzecz mnie niepokoiła - w końcu była mowa o czwórce dzieci, a na naszyjniku jest 5 zębów. No i pytam się tego Mokambe skąd ten piąty ząb. Ten się na mnie spojrzał ze skruszoną miną i szybko gdzieś wybiegł. Próbowałem się do niego dodzwonić ale cisza, nikt nie odbierał. Pomyślałem sobie, #!$%@? pewnie nie wytrzymał ciśnienia. Za dużo zwierzeń jak na jeden dzień. Dopiłem piwo i poszedłem do domu spać. Na drugi dzień miałem piękną pobudkę w postaci mocnego stukania do moich drzwi. Gdy je otworzyłem, ukazał mi się nie kto inny jak Mokambe, wbiegł szybko do mieszkania i zaczął krzyczeć bardzo chaotycznie, mieszając dialekty polskie i murzyńskie, coś w stylu „ja zły nie być, buga kiedyś wrócić do domu, uga do matki, sumienie gryźć, Nigeria zła, nie dla Mokabe, przeprasza Anone”.

I znów wybiegł. Nic, zero kontaktu ponownie. Myślę sobie, a #!$%@? zaraz trzeba iść do pracy, to tam pogadamy.
Godzinę później, gdy byłem już w pracy od razu ukazało mi się kilka radiowozów i karetki, bo mimo, że to szpital, to tylko dziecięcy i dorosłym tutaj nawet głupiego plastra na ranę nie przykleją. I tak idę sobie i myślę, pewnie jakiś pokaz dla dzieciaków. Nagle biegnie do mnie przełożona i krzyczy ANON tragedia, powiesił się, zostawił list. Mówię spokojnie szefowo, co się dzieje. Ona na to, no Mokambe powiesił się w schowku na miotły, obok pianina. Na pianinie leżał list, zaadresowany do Ciebie.

Trochę posmutniałem, myślałem, że to żart no ale sami wiecie. Zastępy bagietowozów, szefowa gada mi takie rzeczy i wręcza list. Pobiegłem do składziku i faktycznie na szubie wisiał Mokambe. Łza mi pociekła, ale zaraz Policja mnie wyprosiła. Bez chwili zawahania poszedłem do kibelka położonego obok, zamknąłem się i zacząłem czytać list. Treść listu brzmiała tak:

„Witaj Anon z tej strony Mokambe.
Nie mogłem Ci tego powiedzieć w cztery oczy, bałem się że mnie znienawidzisz. Piąty ząb pochodzi od jednego z dzieci szpitalnych. Nazywała się Amelka, na pierwszy rzut oka wyglądała na bardzo chorą i wyniki pokazały w organizmie nadmiar kaszy jaglanej. Nie dało się jej uratować. Jeszcze ten jej Ojciec, gbur jakich mało. Cały czas gadał, że jak jego Amelka może być chora skoro rozpisał jej świetną dietę na kaszy jaglanej właśnie i maśle orzechowym. Nie mogłem wytrzymać w jednej chwili jak by coś we mnie pękło. Upozorowałem operację i tam doprowadziłem do śmierci małej Amelki po czym zjadłem jedną z jej części ciała, a ząb zabrałem jako trofeum. Chciałem Ci o Tym powiedzieć Anon ale jest mi wstyd.
Mam do Ciebie jednak prośbę, skremuj moje ciało i zawieź do Nigerii, odszukaj moją matkę, oddaj jej to co ze mnie zostało i powiedz, że wybaczam jej wszystko i bardzo ją kocham.
Żegnaj.”

W liście były jeszcze dane matki i gdzie mogę jej szukać, nie zdradzę jej imienia i nazwiska, ale mogę wam powiedzieć, że wykonywała najstarszy zawód świata.

Na początku kipiałem ze złości, że Mokambe zrobił coś takiego, ale potem pomyślałem, że to ostatnia wola mojego przyjaciela i wypadało by to zrobić. Zwłaszcza, że czułem się trochę winny jakoby mógł powiesić się przeze mnie, ponieważ nie okazałem mu wsparcia. Nie zastanawiając się dłużej wyleciałem do Nigerii, a że zarabiam nie mało, to wynająłem sobie na miejscu do ochrony dwóch miejscowych zbirów którzy też w łatwy sposób pomogli mi zlokalizować matkę Mokambe. Jak się okazało zajmowała ona teraz posadę burdel mamy i to w jednym z najlepszych w całym kraju lokalu. Opowiedziałem jej o całej sytuacji która miała miejsce oraz przekazałem prochy zmarłego Mokambe. Ona rozsypała je przed sobą i powiedziała, że teraz jest już w domu. Opowiedziała mi jeszcze, że teraz w Nigerii jest całkiem bezpiecznie, że nawet chore dzieci starają się wychowywać. Nie wiedziała, że Mokambe był lekarzem, a bardzo by im się przydał, bo właśnie wybudowali kilka szpitali i starają się pomagać ludziom. Mówiła, że mógłby wymazać wszystkie swoje grzechy i zacząć żyć od nowa. W ramach podziękowania za to co zrobiłem,udostępniła mi jedną ze swoich najlepszych dziewczyn od której zaraziłem się ebolą, ale nie o Tym tutaj miałem pisać. Potem się pożegnaliśmy i jako wierzący niepraktykujący przeżegnałem się i wróciłem na lotnisko, bo mimo wszystko czułem się w tym kraju nieswojo.

Teraz po powrocie do Polski, gdy tak o Tym myślę plotkary na szpitalu zawsze mówiły o Mokambe, że jakoś tak dziwnie patrzy się na te wszystkie dzieci, ale tłumaczyły to tym, że on po prostu tak wygląda, a żadna nie chciała wyjść na rasistkę. Każdy żył w niewiedzy o tym, iż wszyscy niemal przez 15 lat pracowaliśmy z seryjnym mordercą i kanibalem, który zjadał dzieci i robił z ich zębów trofea. Mimo wszystko stał się moim najlepszym przyjacielem, którego teraz z nami nie ma, który chciał być dobrym człowiekiem, jednak miejsce jego urodzenia postawiło go na przegranej pozycji. Rest In Peace Mokambe. Szkoda że się wyhuśtałeś, mogłeś wrócić do swojego kraju i za wszystko odpokutować a tak zginęła mała dziewczynka - w Polsce, przez której śmierć utopił się kochający ojciec, jak się później okazało znany kulturysta i autorytet w kwestiach żywienia i treningów siłowych.

Dla was wszystkich przestroga kochani, jeżeli macie coś ciężkiego na sumieniu, to najpierw starajcie się rozwiązać swój problem, a dopiero potem targnąć się na swoje życie.

Dziękuję i dobranoc.

Obrazek podglądowy od @kutarate
Dzięki Mireczku.

#heheszki #takbylo #truestory #pasta #czarnyhumor
Pobierz Spermion - Nie uwierzycie co się ostatnio #!$%@?ło u mnie na obiekcie pracy.

Bądź ...
źródło: comment_7sy3ljUBDm6oEkINh7LLB7NwgJXjLLcV.jpg
  • 6