Wpis z mikrobloga

Obecnie cała Polska żyje sprawą bestialskiego mordercy Kajetana Poznańskiego. Na Górnym Śląsku i w jego okolicach najbardziej znanym seryjnym zabójcą był Wampir z Zagłębia czyli Zbigniew Marchwicki, postać o tyle kontrowersyjna, że do dziś nie wiadomo czy na pewno on stał za morderstwami o które został oskarżony. Historia tego regionu jest bogatsza o jeszcze jednego szaleńca, który za życiowy cel obrał sobie mordowanie kobiet. Jego metody były jeszcze bardziej makabryczne, niż wcześniej wspomnianych psychopatów. Potrafił gotować ludzkie głowy, mielić ciało maszynką do mięsa a także kroić ciała nożem kuchennym i spuszczać w kanalizacji.

Bogdan Arnold bo o nim mowa, urodził się w Kaliszu w 1933 roku, do Katowic przyjechał w 1960 roku i trudnił się tutaj pracą wszechstronnego pracownika budowlanego. Z racji swojego porywczego charakteru i słabości do alkoholu często zmieniał miejsca pracy. Nikt jednak nie spodziewał się, że kryje się w nim taka bestia. Okrucieństwo z jakim traktował swoje ofiary spowodowała, że milicja nie była w stanie ustalić ile tak naprawę dusz ma na swoim koncie. Oficjalnie udowodniono mu 4 morderstwa, choć znaleziono tylko 3 ciała a 2 z nich zidentyfikowano.
Pierwszą ofiarą Arnolda była Maria B. poznana w październiku 1966 roku w katowickim barze „Kujawiak” (ulica Wojewódzka). Kobieta dosiadła się do Arnolda i poprosiła o poczęstowanie piwem. Z rozmowy wynikało, że kobieta pochodzi z Wołynia, jednak ani nazwiska ani bliższych danych Arnold nie zapamiętał. Następnie para udała się do mieszkania Arnolda gdzie prostytutka zaproponowała, że za kwotę 500 zł pozostanie na noc. Arnold w ataku złości uderzył ją kilka razy młotkiem w głowę. Zwłoki kobiety porąbał i pozostawił w wannie. Próbował zalewać je chlorkiem aby przyspieszyć proces rozkładu, części ciała palił także w domowych warunkach.

Drugie morderstwo miało miejsce pół roku później. Ofiary nie udało się zidentyfikować. Była to zapewne znowu prostytutka zwabiona do domu. Według zeznań mordercy zabił, gdyż ofiara odkryła zwłoki swojej poprzedniczki.

Trzeciego morderstwa dokonał 21 kwietnia 1967 roku, tym razem swoją ofiarę spotkał przy restauracji Hungaria mieszczącej się wtedy na ulicy Dworcowej. Ponownie zabrał ją do domu i po upojnie spędzonej nocy, rano obezwałdnił ją i bestialsko zamordował.

Zbrodnie odkryto na początku czerwca 1967, gdy sąsiedzi zauważyli w oknie mieszkania Arnolda rój much (stąd też jego przydomek). Przekonani, że gospodarz nie żyje, wezwali milicję, która weszła do środka i odkryła w łazience dużą drewnianą skrzynię murarską w której znajdowało się kilka ciał, poziom ich rozkładu był tak duży, że nie dało się określić nawet płci i liczby ofiar. Oprócz tego w kuchni, spod stołu wystawało ludzkie podudzie a w garnku postawionym na kuchence pływała, odcięta ludzka głowa. Arnold dowiedziawszy się o odkryciu, zniknął.
Przez tydzień ukrywał się na hałdach węglowych w okolicy Huty Silesia, próbował popełnić samobójstwo. W końcu Arnold sam się zgłosił na milicję. Przyznał się do wszystkich zbrodni i stwierdził, że żałuje, że nie zdążył zabić również swojej byłej żony. 9 marca 1968 roku sąd skazał Bogdana Arnolda na karę śmierci. Wyrok wykonano 16 grudnia 1968 roku o godz. 18:40.

#slask #katowice #seryjnimordercy #historiajednejfotografii #ciekawostki #ciekawostkihistoryczne

Jeśli szukasz więcej takich artykułów z adrenaliną w tle zapraszam na swojego bloga
Zapraszam również to obserwowania autorskiego tagu #cuntentipisze
Cuntenti - Obecnie cała Polska żyje sprawą bestialskiego mordercy Kajetana Poznańskie...

źródło: comment_DPG0a9ABeleCNlvzFBFvxebcgd1sWsvz.jpg

Pobierz
  • 80