Wpis z mikrobloga

Umarł mi wczoraj pacjent. Niby norma, bo przecież nie pierwszy i nie ostatni ale ten był szczególny. Facet jechał autem, zapiekło go w klatce piersiowej, wezwał nas. My ekg - zawał serca, leki i jedziemy do szpitala na hemodynamikę. Facet w pełnym kontakcie, gadamy o bzdurach by bo trochę uspokoić, opowiada ze był na weselu i już wtedy go piekło ale myślał, że to po gorzale. Do tej pory nie chorował, jakieś tam nadciśnienie. Młody, 50+. Przekazaliśmy go na hemo, jeszcze uścisk ręki, życzenia zdrówka i powrót do bazy. Tacy jak on wychodzą do domu w pełni sprawni, a w szpitalu leżą kilka dni.
Po dwóch godzinach telefon - dzwonią ze szpitala, by dać im namiar na rodzinę, bo facet zmarł na stole.
No #!$%@? mać, jeszcze chwilę wcześniej z nim gadałem, nawet jakieś wspólne heheszki, a tu chłop nie żyje. Oj dawno mnie tak nie ruszyło...

#999 #truestory #ratownikmedyczny
  • 86