Wpis z mikrobloga

Witajcie Mirki i Mirabelki.
Jestem @gikeryooo i jestem alkoholikiem.
Postanowiłem, że również opowiem swoją historię z moją chorobą jaką jest #alkoholizm
Przygodę z piciem (nie mówię tu o spijaniu pianki z piwa za małolata) zacząłem mając około 16 lat. Standardowo, jak pewnie większość z nas piwko ze znajomymi, ogniska domówki itd. Później były pierwsze imprezowe urwania filmu, kac, wpadki u rodziców którzy wyczuli alkohol. Normalny buntujacy się nastolatek w tamtych czasach.
Życie sobie miało i w wieku nie pamiętam dokładnie ale myślę że około 25 roku życia (teraz mam 32) zaczęło się u mnie picie jednego piwka wieczorem przed snem przy kompie. Po pewnym czasie tych piwek było już dwa, później trzy i tak dzień w dzień. Na dobry humor, na zły, na doła, na każdą okazję piwko było w sam raz. Po ślubie zaczęły się trochę schody bo mój #rozowypasek twierdził że za dużo pije tego piwa, ale co ona tam wiedzieć. Zawsze, ale to zawsze miałem jakieś wytłumaczenie. Oczywiście niejednokrotnie miałem, zazwyczaj rano, po grubszm piciu myśli, że może faktycznie jestem alkoholikiem i że "od dzisiaj nie pije" ale znikały do wieczora i znów upragnione piwko. Jeśli chodzi o pracę, zawsze wykonywałem swoje obowiązki najlepiej jak mogłem. Przez picie, nigdy nie zdarzyło się, abym do pracy nie poszedł, czy żebym napity w niej był. W domu jak to w domu, jak sądziłem tak ma być. Po pracy obowiązki domowe, pomoc żonie itd. W sumie wszysto na odwal, bo w myślach już miałem piwko które się zbliża. Mój problem z alkoholem zauważyłem Po raz pierwszy gdy mój #rozowypasek będący w ciąży już na wylocie nie mogła na mnie liczyć, gdyby nagle zaczęła w nocy rodzić. Piwo było ważniejsze. Tłumaczyłem sobie, że ktoś tam pojedzie, i problemu nie ma. Dziecko się urodziło, życie się zmieniło ale jedno było nadal przy mnie, piwo.
W kwietniu 2016 przydarzył mi się incydent "prawie zasłabnięcia" poszedłem do lekarza, porobiono mi badania i okazało się że wszystko ok. Rozmawiałem z paroma osobami i doszedłem do wniosku, że może to na tle psychicznym (od maleńkości miałem różnego rodzaju tiki nerwowe). #psychiatra stwierdził że to moje zasłabnięcie to napady lękowe (myśli że zaraz umrę, zemdleje, ogólnie wszystko co najgorsze). Przepisał mi dropsy i zasugerował, żebym zgłosił się do poradni uzależnień. Po cichu go wyśmiałem. Że niby ja alkoholik? Przepisał mi dropsy, które po zmieszaniu z alko mogły zrobić dopiero niezły armagedon lęków. Uwierzylem mu, i nie piłem, ale zamiast robić się lepiej było coraz gorzej. Postanowiłem po ponownej sugestii psychiatry, że jednak pójdę pogadać do terapeuty. Okazała się być kobietą (pozdrawiam Panią Elę ;)) I wyobraźcie sobie, powiedziała mi że jestem alkoholikiem. Bardzo mnie to zabolało psychicznie, nie mogłem się pozbierać po tym spotkaniu, ale to ze jestem alkoholikiem doszło do mnie tak na prawdę po gdzieś około 8 miesiącach terapii. Wcześniej, co Pani Ela mówiła jednym uchem wypadało drugim, sami wiecie. Zacząłem brać do siebie wszystkie jej rady i musicie mi uwierzyć, życie stało się lepsze, szcześliwsze. Teraz po 14 miesiącach w trzeźwości, wiem jakie moje życie, jak piłem było bezsensowne i zakłamane. Oszukiwałem żonę, siebie, bliskich i znajomych a wszystko po to, aby pić. Moje życie skoncentrowane było na piciu, tylko ono się liczyło. Teraz widzę, co znaczy szczęście, przeżywam wszystko świadomie, pracuje nad sobą, nad moimi emocjami i zachowaniem. Alkoholikiem staje się raz, i nie ma się nawet co łudzić, że to minie. Alkoholizm jest chorobą śmiertelną, niszczącą życie po całości. Jakbym miał pisać o wszystkim, to chyba serwery na wykopie by padły :)
Podczas terapii i mojego trzeźwienia zdobyłem już jakąś wiedzę i doświadczenie. Jeśli macie jakieś pytania do mnie, śmiało piszcie. Odpowiem na każde pytanie nawet najbardziej niewygodne. Mówią, że żeby zdać sobie sprawę że jest się alkoholikiem trzeba sięgnąć dna. Ja na szczęście tylko się do niego zbliżyłem i się w miarę opamiętałem. Mam nadzieję, że już tak zostanie. Jedno jest pewne. DZISIAJ SIĘ NIE NAPIJE!!!
Wołam @metrom, on też może coś na temat tego ścierwa jakim jest #alkoholizm powiedzieć.
To by było na tyle moich #gorzkiezale
Zachęcam do wzięcia udziału w dyskusji w komentarzach.

PS. Nie pisze tego żeby się pochwalić że nie piję. Chce Was ostrzec, gdyż granica między normalnym piciem (jednego piwka przed snem) a wpieprzeniem się w #alkoholizm jest bardzo cienka i niezauważalna.

#mirkogw
  • 7
@gikeryooo ja póki co tak mam że 1 piwko może dwa w tygodniu. Po wódkę sporadycznie sięgam. Jak dla mnie większość znajomych tak ma czy to wino czy 40stka whisky przed snem. Nie upijam się ale potrzebuje tego do zasniecia i do wieczora. Do lata i wiosny. A zimą do braku depresji zimowej. Wiem że to za dużo ale póki nie ma problemów z życie i piciem delikatnym to ok. Wiek że
@ShpxLbh
Moja żona, mówiła mi, że za dużo i za często pije wielokrotnie. W tej chorobie, do uzależnionej osoby po prostu nie docierają pewne sygnały czy spostrzeżenia. Podświadomość wypycha to i na pierwszy plan wysuwa alkohol. Może to dziwnie brzmi, ale niestety jest to prawdziwe. Dzięki za mile słowa!
@gikeryooo: byłem ciekaw jak to wyglądało u Ciebie, widzę że podobnie jak u mnie i sądzę że jeszcze wielu lubiących wypić sobie piwko po pracy by się tu znalazło dlatego fajnie że to napisałeś, być może komuś zapali się lampka ostrzegawcza. Mieliśmy to szczęście by spotkać na swojej drodze dobrych ludzi którzy pomogli nam się obudzić z alkoholowego snu, niestety nie każdy ma taką możliwość. Wytrwałości mirku, damy radę( ͡°