Wpis z mikrobloga

Z okazji wykopu o klaksonach przypomniała mi się historia z mojego dzieciństwa:

Znajomy w latach 90 miał passata kombi, żonę i córkę ( kolejność nieprzypadkowa ).
Zamontował sobie w samochodzie dodatkową lodówkę, jakieś ledy, które natychmiast mu się zepsuły i ... melodyjki do klaksonu.
Było ich około 5 z tego co pamiętam. W sumie wiocha, ale byłem wtedy dzieciakiem, to mi się to nawet podobało. Napierdzielało to bardzo głośno, jak prawdziwy klakson, a może było to z prawdziwym powiązane jakoś, nie wiem.
Wraz z moimi rodzicami i ową rodzinką wybraliśmy się pewnego razu w dwa auta na Lazurowe Wybrzeże.
Specjalnie wybraliśmy trasę krajobrazową, po części ze względu na koszta, po części na widoki.
Gdy przekroczyliśmy granice Francji jego auto dosłownie zwariowało.
Okazało się, że przewody się zjarały, są przepięcia i auto otrzymało dodatkowe supermoce.
Otóż za każdym razem gdy koleś hamował, losowo włączała się melodia z klaksonu.
To było coś nieprawdopodobnego, jak cygan na weselnym pochodzie, jak zjarana ekipa w wozie strażackim.
Wyobraźcie sobie spokojne i ciche francuskie miasteczka ( tak, jeszcze w 90' tak było ) przez które powoli przejeżdża auto z Polski i nawija na pełny klakson melodią z Bonanzy. Oczywiście gdy puścił hamulec i nacisnął sekundę później melodia się zmieniała...

Ostatecznie mieliśmy dodatkowy nocleg w Lionie, gdzie mechanik dostał ataku śmiechu, jak zobaczył tę prowizorkę w kablach.

#passat #90s #motoryzacja #heheszki
  • 7
@Usted: Nie widziałem... Niestety mam do nadrobienia, bo w ogóle nie oglądałem TG, poza pojedynczymi scenami, urywkami gdzieś, u kogoś ( nie mam tv)