Wpis z mikrobloga

Mircy... od 4 lat nie mogę sobie poradzić ze śmiercią mojego brata bliźniaka.
Codziennie rano budzę się do #pracbaza, idę myć zęby i widzę jego twarz w lustrze, taka przypominajka na #dziendobry, wsiadam do samochodu, ustawiam lusterko wsteczne i też jeb – przypominajka, robie jakiegoś call’a i też widzę go w monitorze, wyciągam przepustkę pokazując ochroniarzowi obiektu i jeb – przypominajka, przybijam kartę dostępu do czytnika i jeb- przypominajka, Idę przez osiedle (nie było mnie 6lat, wprowadziłem się dopiero po jego śmierci) jakiś jego ziomal/ziomalka „mnie” rozpoznaje i próbuje gadać jak ze swoim (bo przecie wyglądam jak on) to muszę uświadamiać, że ich kumpel zmarł i jest pochowany tam i tam, kolejna przypominajka (po takiej akcji jest najgorzej)
Jak jego koledzy/koleżanki z pracy przyszli na pogrzeb z wieńcami to też witali się ze mną jak ze swoim, zez mózgu dosłownie.
#!$%@?łem wszystkie zdjęcia z chaty, mam obecnie gołe ściany, puste biurko i parapet bo wszystko mi o nim przypomina, nawet #!$%@? #!$%@? dywan.
Minęło już 1541 dni, 36984 godzin, 2219040 minut od jego odejścia i wciąż o nim myślę.
Przychodzę do roboty smutny, pusty w środku z syndromem podobnym do #thousandyardstare i ludzie się pytają co się stało to odpowiadam, że po prostu się nie wyspałem. Dopiero jak mam jakieś zajęcie chociaż na chwilę zapominam.
Jest październik a mam 40dni urlopu do wykorzystania którego nie chce brać bo wiem, że jak zostanie w domu to upiję się do stanu upodlenia i obudzę się obrzygany i obsrany na kiblu.
Prawdziwa eskalacja emocji zaczyna się w moje (poniekąd nasze) urodziny albo w święta kiedy siedzimy z całą rodziną... jest taka tradycja c’nie, że jedno nakrycie się zostawia dla niezapowiedzianego gościa.
I wiecie co? Serio mam nadzieje, że to był tylko jakiś sen/koszmar i tak naprawdę on był zagranicą i wróci na rodzinne spotkanie tak jak zawsze co roku, odbiorę go z lotniska/dworca, opowie mi jak było na wyjeździe i takietam...
Tymczasem wypijam kilka kielonów i kładę się spać, tak aby #rodzina tego nie widziała żem zaryczany bo przecie po co też im psuć humor.
Ktoś mi kiedyś powiedział, żem #wygryw bo mam dach nad głową, prace, kobitkę...
Oddałbym wszystko w mgnieniu oka aby zawrócić czas, być na miejscu wypadku i uratować mu życie.
Pora wracać do rzeczywistości, 7:30 zadzwonił budzik, o 8:00 wchodzę do łazienki myć zęby...
#przegryw
  • 33
  • Odpowiedz
  • 83
@Przepiorek no nie wiem, wyglada jakbyś potrzebował pomocy specjalisty, samemu raczej ciężko ci będzie ocenić swój stan psychiczny no chyba ze się znasz na tym
  • Odpowiedz
@Przepiorek: Chłopie zacznij żyć. Każdy kiedyś straci swoich bliskich i musisz się z tym liczyć. Masz rodzine, znajomych, których kochasz ale pamietaj, że żyjesz przede wszystkim dla SIEBIE i strata kogoś bliskiego nie może przekreślać twojej przyszłości. Pomysł o tym.
  • Odpowiedz
  • 2
@Przepiorek myślałem że pasta i prawdę powiedziawszy taka opcja mi się bardziej podobała, chyba nikt z nas nie-bliźniaków nie jest sobie w stanie tego wyobrazić, trzymaj się mirku
  • Odpowiedz
@Przepiorek: Nie żebym tutaj był złym mówcą ale pierwszym objawem problemów natury psychicznej jest to że "radze sobie sam tylko..." , Psycholog nie boli a moze w jakis sposb Ci pomoze.
  • Odpowiedz
@Przepiorek wyobraź sobie, że brat który cię bardzo kochał na pewno nie chciałby abyś wegetował w ten sposób, wspominaj go, ale żyj tak by był dumny, nie marnuj życia które jemu zabrano, bo na pewno by ci tego nie wybaczył
  • Odpowiedz
@Przepiorek koniecznie wybierz się do specjalisty. Więź łącząca bliźnięta jest bardzo specyficzna i, po przeczytaniu twojego postu, uważam że powinieneś się wybrać do dobrego terapeuty i to z nim przepracować.
  • Odpowiedz
@Przepiorek: eh, trzymaj sie twardo :( tez mam brata bliźniaka i nawet myślenie, ze moze go zabraknąć jest straszne :( Mówią, ze czas leczy rany, ale jak widać, nie zawsze. Kiedyś będziecie znów razem. Pozdrawiam
  • Odpowiedz
@Przepiorek: Mireczku, życie jakie opisujesz to jest książkowa depresja ( ͡° ʖ̯ ͡°) Żałoba żałobą, ale 4 lata takiego życia to trochę dużo, nie uważasz? Wybierz się koniecznie do specjalisty, na pewno nie zaszkodzi, a może pomoże.
  • Odpowiedz