Wpis z mikrobloga

Witam skacowane świry i tych trzeźwych z pod tagu #alkoholizm

Tak sobie rozmyślam nad tym jak kiedyś funkcjonowało moje myślenie, jak działał mój umysł - umysł alkoholika
Nie wiem czy dobrze uda mi się opisać to co myślę ale spróbuję i zapraszam chętnych do dyskusji.

Wszyscy zgodnym chórem odpowiedzą że alkohol niszczy rodzinę, relacje między ludźmi, nawet ja gdy piłem też tak uważałem, lecz byłem pewien że nie dotyczy to mnie.
Mój umysł tłumaczył sobie wszystko inaczej, dopiero teraz po czasie daje mi wyciągnąć logiczne wnioski.
Odkąd nie piję liczba kłótni z żoną zmalała o 95%, wcześniej naprawdę byłem przekonany że to z nią jest coś nie tak, że się czepia, że wyolbrzymia i w ogóle głupia baba która otwiera pijanemu mężowi w nocy drzwi stojąc z wałkiem (takie to zabawne nawet kabarety o tym robią i dowcipy powstają, "głupia baba z wałkiem do ciasta").
W ogóle nie myślałem o tym w kategoriach że to ze mną jest problem i z moim piciem, ot czasem sobie wypiję a głupia baba się czepia - przecież coś mi się od życia należy prawda?
Też tak mieliście? A co poniektórzy nadal macie?
Usiądźcie na spokojnie po niedzielnym obiedzie i zróbcie szczery rachunek sumienia ile kłótni miało genezę w alkoholu? Nie to co sobie w głowie dopowiedzieliście, że mamusią ją buntuje, że ma PMS i inne tego typu tylko tak jak tabelka w excelu, przejrzyście i prosto zróbcie analizę:

jakaś kłótnia z przeszłości - czy był gdzieś w pobliżu alkohol?

Napisałem 95% orientacyjnie choć tak naprawdę w ciągu ostatniego roku gdy nie piję tylko raz się pokłóciliśmy a wcześniej chyba nie było tygodnia bez jakiejś sprzeczki

Dziś, teraz widzę wyraźnie że to właśnie było niszczenie relacji, niszczenie rodziny, drobne sprzeczki, tysiące kłótni jak kropla drąży skałę tak te małe przepychanki słowne niszczyły moją rodzinę

Teraz to wiem - wtedy naprawdę tak o tym nie myślałem

I pamiętajcie - żul na ławce to skrajny alkoholizm, zdecydowana większość chorych to my, na pozór zwykli ludzie

#przemyslenia #mirkogw
d.....m - Witam skacowane świry i tych trzeźwych z pod tagu #alkoholizm

Tak sobie ...

źródło: comment_WzqZqQR3l4DEp9GV97Sn8NjCudDKzAIM.jpg

Pobierz
  • 4
@decorum mój odważny obrachunek moralny pokazał jak na dłoni, że głównym problemem w moich relacjach z innymi ludźmi był mój lęk, i egoizm. Wszystkie moje urazy stworzyłem sobie sam (w głowie). Chciałem żeby wszyscy robili tak, jak ja chce. Niestety w życiu tak nie jest. Teraz wiem, że nie jestem pępkiem świata. Są ludzie z którymi mam obowiązek się liczyć, aby żyć w zgodzie z nimi, sobą i Bogiem. Tak jak piszesz,
@gikeryooo: Wszystko jest tylko w Twojej głowie i nikomu nie jest łatwo przyznać się do swojej "ułomności". Skoro przestałeś pić to może czas zacząć trzeźwieć. Nie wiem czy na mityngach AA Ci się to uda. Jest szansa, że uda Ci się tam nie pić ale czy trzeźwieć. Dla mnie "wspólnota AA" to takie sekciarskie towarzystwo wzajemnej adoracji czułem się jak młody uczestnik na istniejącym 10 lat forum tematycznym gdzie wszyscy co
@17_mgnien_wiosny To Twoja opinia. Fakt jest taki, że setki tysięcy ludzi wyszło z alkoholizmu (nie czytać wyzdrowialo bo to nie możliwe). Jeśli znasz inny lepszy sposób na poradzenie sobie, przekaż nam go. Nie znam twojej historii, więc nie wiem czy byłeś tylko na jednym mityngu, czy chodziles przez dłuższy czas. Oczywiście są grupy AA gdzie tak jak piszesz jest kółko wzajemnej adoracji, które w taki sposób trzeźwieją. U mnie w mieście też
Mi akurat bardzo pomogła (druga moja) "grupa" z ośrodka leczenia uzależnień, zagłębienie się w problem mojego picia i jego zrozumienie. Na AA byłem może 30 razy i źle się tam czułem, każda wspólnota realizuje ten program (to taki schemat) szkoda tylko, że nie uczą o wyzwalaczach, głodach, suchych kacach, o tym czego powinno się unikać i milionach innych rzeczy. Kiedyś kłóciłem się ze swoją psycholog, że alkoholizm wymyślono jako chorobę, żeby poczucie