Wpis z mikrobloga

#januszebiznesu #rozmowakwalifikacyjna #polskac #praca #nosaczsundajski #pracbaza #metalurgia #gownowpis
#hr #januszex

Wiem, że zabrzmi trochę jak #pasta, ale przedstawione niżej wydarzenia są zupełnie prawdziwe.

TL;DR: Moja rozmowa o pracę w Januszexie, trochę długa, ale pouczająca.

Jakoś przed poprzednimi wakacjami stwierdziłem, że przydałaby się jakaś tymczasowa praca. Miałem w planach iść jeszcze na S2 dziennie, więc raczej szukałem czegoś na krótką metę, ale jeśli znalazłbym coś sensownego, wówczas zastanowiłbym się nad studiami zaocznymi.

Przeglądając ogłoszenia na olx'ie natrafiłem na pewnie ogłoszenie z branży metalurgicznej (nie moja, ale sprawdzić nie zaszkodzi). Ogłoszenie jak to zwykle bywa wśród pracodawców, raczej mało treściwe. Jedyne wymagania to obsługa AutoCada oraz język angielski lub niemiecki. Cóż, wysłać CV nie zaszkodzi - pomyślałem. Wszak wymagania spełniałem.
W przeciągu paru minut od wysłania CV dostałem telefon w sprawie rozmowy. Pani wydawała się sympatyczna, umówiłem się na następny dzień. Poprosiła, abym zabrał ze sobą jakieś moje przykładowe rysunki. Oczywiście nie były to raczej stricte rysunki jakie oni tam wykonywali o czym ich poinformowałem, no ale uznałem że chodzi tu raczej po prostu o pokazanie, że coś tam narysować umiem.

Nazajutrz wbijam sobie do tej ich siedziby. Dodam, że była to moja praktycznie pierwsza rozmowa o pracę (tzn były jakieś wcześniej ale to mniej poważne). Przywitała mnie Karyna dosłownie i w przenośni, bo takie było jej imię, jednakowoż opalona cera, ciemnie włosy, tatuaż na ręce oraz lekka nadwaga zdawała się świadczyć również o jej stanie umysłu. Niemniej wydawała się całkiem sympatyczna. Poinformowała mnie, że szef niedługo przyjdzie a w międzyczasie ona mi opowie co nieco o pracy.

Tak więc praca polegała głównie na pracy biurowej czyli właśnie rysowaniu jakichś bram, balustrad, balkonów etc. oraz doglądanie pracy Zenków spawaczy (zakład znajdował się tam gdzie biuro) oraz zdaje się od czasu do czasu wyjazdów na budowę. Tutaj warto wspomnieć, że firma świadczyła swoje usługi głównie na terenie niemiec (miasto blisko granicy), stąd wymagana też znajomość języka. W sumie nawet mnie to ucieszyło, w końcu skoro dla niemców to i pewnie euraski dobre lecą. Chyba można liczyć na jakieś fajne pieniążki zatem.

Potem przyszedł szef, całkiem konkretny facet, chociaż wydawał się trochę mało przyjazny. Usiadł coś tam pogadał zapytał czy mówię po niemiecku, na co odpowiedziałem że po angielsku, gdyż taka opcja była również w ogłoszeniu. Trochę się zmieszałem, gdy wyszedł a po chwili wrócił dając mi swój telefon i mówiąc "to do pana". Jeszcze zanim przyłożyłem słuchawkę to domyśliłem się, że to taki test języka no i się nie pomyliłem. Pani po drugiej stronie rozpoczęła ze mną konwersacje po angielsku z pytaniami pokroju "dlaczego chce pracować w branży metalurgicznej?" xD Toż ja po polsku nie mam pojęcia co bym odpowiedział. No ale jakoś tam powymyślałem bzdury, że chcę się rozwijać itp itd.
Następnie obejrzał rysunki i powiedział, że jest pod wrażeniem. Odniosłem wrażenie, że wypowiedział to z dużą dawką ironii, co mnie nieco zdenerwowało, ale przemilczałem. Stwierdził, że on jednak musi sam zobaczyć jak ja coś rysuję i w jakim tempie etc. ale z racji tego że mieli problemy z komputerem, zgodziłem sie przyjść następnego dnia zademonstrować swoje umiejętności. W tym miejscu wiem moja wina, nie poruszyłem tematu zarobków, ale nie byłem obyty z takimi rozmowami i wydawało mi się to trochę nie na miejscu abym sam rozpoczynał tą kwestię. Z resztą nie miałem jakoś bardzo wysokich wymagań i sądziłem, że z racji profilu firmy i jej działalności na terenie zachodnich sąsiadów, spokojnie będą w stanie im sprostać. Liczyłem, że może nawet zaproponują lepsze warunki niż sądziłem.

Przy kolejnym spotkaniu dostałem jakiś tam element zamka, suwmiarkę i miałem narysować w AutoCadzie dany przedmiot. Poszło to w miarę sprawnie, potencjalny szef wydawał się być zadowolony. Wspominał, że przychodzą tu do niego czasem panie inżynier, które rozłożony karton rysują 3h, w takim kontekście nie mogłem się obawiać, że coś mu nie przypasi. Do tego momentu wszystko było jeszcze okej, ale wtedy zaczął sie koncert #!$%@?.
Szef stwierdził, że on jednak jeszcze musi sprawdzić czy ja umiem myśleć. Wpadł na pomysł, że rzuci mi jakiś pomysł zaprojektowania kolczatki wpuszczanej blabla. Dał mi jakieś zdjęcie takiej kolczatki i powiedział, abym ramach zadania domowego zastanowił się jak taką kolczatkę zaprojektować. Nic mi jednak nie wytłumaczył na czym to polega i stwierdził również że w internecie też takiego czegoś nie znajdę. Tu już byłem trochę wkurzony, bo co to ma być #!$%@? jakiś casting do mam talent. Ale z drugiej strony pomyślałem, że skoro tak dociekliwie sprawdza wszystko, to może jednak warto spróbować. Może rzeczywiście zaproponuje dobre pieniążki. Cóż zgodziłem się, ale powiedziałem sobie, że to już na pewno ostatni raz.
Szczerze nie bardzo wiedziałem czego dokładnie ode mnie oczekiwał. Poza tym miałem wówczas jeszcze jakieś ostatnie sprawy na uczelni i mało czasu. Coś tam narysowałem wedle własnego uznania, tego co mi dał i tego co udało mi się wyczytać w necie. Zjawiłem się znów u pana szefa i pani karyny. Okazało się, że to nie do końca o to mu chodziło, a następnie w mniej niż 2 minut wytłumaczył mi o co mu właściwie z ta kolczatką chodziło. Powiedziałem mu zatem, że gdyby wcześniej poświęcił te 2 minuty, to dziś przyniósłbym mu dokładnie to co chcę. Stwierdził więc, że "z myśleniem mam problemy" no wtedy to już wiedziałem, że pracować tam nie będę, choćby nie wiem ile mi proponował. Z resztą stwierdziłem to już parę minut wcześniej po pewnych słowach karyny, ale nie pamiętam już dokładnie o co chodziło. Ale skoro już tyle czasu straciłem to postanowiłem sobie to zrekompensować.

Zauważyłem następnie dwie rzeczy, pierwsza to taka, że jednak szef chciał mnie zatrudnić, a druga że próbował mi udowodnić za wszelką cenę, że jednak średnio się nadaję, ale on jest łaskawy dać mi szanse. Od razu zrozumiałem, że chodziło o to aby obniżyć proponowane zarobki. Wtedy padł temat zarobków i moich oczekiwań. Odbiłem piłeczkę i trochę zmieniliśmy temat, bo on mówił, że nikogo sensownego nie może znaleźć. Zapytałem więc, że skoro nie ma żadnych dobrych kandydatów no to jestem jedynym. Na co szefu odpowiedział, że nie, że on by miał kandydata i tu uwaga: takiego co zna angielski na C1, niemiecki na C1, doświadczony, sam wszystko ogarnie, pojedzie na budowę do Berlina blabla. Cóż trochę zdębiałem, zapytałem więc czemu go nie zatrudnił. Na co stwierdził, że nie mogli się dogadać finansowo. Cóż stwierdziłem, że w sumie nic dziwnego, sam jakbym znał tylko niemiecki na C1, mając do Berlina nieco ponad 100 km szybko znalazłbym dobrą robotę, a co dopiero mówić o reszcie atutów. Pytam więc ile to ten pan sobie zatem zażyczył, skoro się nie dogadali i teraz #!$%@? uwaga cytat real: "NO WIE PAN, JA TO TAKIEMU PRACOWNIKOWI O TAKICH KWALFIKACJACH JESTEM SKŁONNY ZAPŁACIĆ NAWET 2500-3200 zł NETTO" Rozumiecie #!$%@?, jeszcze z dumą dodał to netto. No to #!$%@? ja już skisłem i przyznam się szczerze, że zacząłem się lekko podśmiechiwać.

Od razu stwierdziłem, że ta rozmowa nie ma sensu, bo skoro jemu chciał zaproponować tyle to ile mi? 400zł? xD a może sam wpis do CV? :D Już wstawałem od stołu, ale w tym momencie obudziła się Karynka, czerwona ze złości. "TO ILE PAN BY CHCIAŁ ZARABIAĆ, PAN NIC NIE UMIE, CO ZA ROSZCZENIA". Rozbawiło mnie to mocno, więc się uśmiecham. Karyna łapie oddech. "Spokojnie, proszę pani. Tu nie chodzi o to ile ja chcę zarabiać tylko choćby o to, jakie miałbym tu warunki do rozwoju i ile mógłbym zarabiać po kilku latach. Przecież to kpina, o wiele bardziej wolałbym iść do lidla i z pewnością po tym samym czasie zarabiałbym tyle samo albo i więcej, a praca bez wymagań, spokojna". Karyna dalej czerwona, krzyczy niemal, że do lidlów to chodzą pracować ludzie bez ambicji, co naturalnie zaraz wyśmiałem. Ogólnie muszę przyznać, że robiło się coraz zabawniej.

Gdy stwierdziłem, że z samą znajomością języka niemieckiego na C1 nawet nie spojrzałbym na taką ofertę którą przedstawił ten szef, to karynka zaczęła się bulwersować, że ona sama jest po studiach i zna 3 języki, ale wie, że to o niczym nie świadczy. Zacząłem się zastanawiać jakie to jeżyki, bo skoro po angielsku nie mogła ze mną porozmawiać żeby mnie zweryfikować, po polsku ogólnie też jej słabo szło, bo w pewnym momencie powiedziała "wziąść" więc dla dalszej zabawy, bezczelnie ją poprawiłem. Widocznie miała 3 adoratorów sebixów i to ich języki znała, ale już nie wnikałem. Dodałem tylko, że mieszkamy kilkanaście km od granicy, jak ktoś zna na prawdę język to nie będzie miał problemu ze znalezieniem dobrej pracy tu albo za granicą. Co Karynka skwitowała "TO NIECH PAN JEDZIE ZA GRANICĘ". Mówię wam Mirki co ja się tam żem uśmiał. Ogólnie trochę nie rozumiałem jej bulwersów. Wydawało mi się, że być może to była córka szefa i może się zorientowała, że ojciec jej ochłapy daje. Nie wiem. Szef wcale nie był lepszy, bo gdy powiedziałem o wyjeździe do niemiec, Janusz stwierdził że, za granicą nikt nie chce polaków, tylko z jego firmą niemcy chcą współpracować i że on już miał wielu spawaczów, którzy odchodzili pracować do niemiec, a potem wracali i błagali żeby ich przyjął z powrotem bo jak cytuję "żony im ruchają, jak są za granicą". Ogólnie jedna wielka beka. Muszę przyznać, że złość karynki przynajmniej w małym stopniu zrekompensowała mi stracony tam czas. Dodam jeszcze, że jak wychodziłem, pani Karyna nie chciała mi podać dłoni na pożeganie, dopiero po jakimś czasie się zreflektowała i podała. A ja z serdecznym uśmiechem i nieco ironicznym "być może do zobaczenia" pożegnałem tą królewską parę.

Kurtyna

Nauczyło mnie to, aby na przyszłość nigdy nie odkładać w czasie kwestii zarobkowych. Cóż, człowiek uczy się na błędach, więc dla niedoświadczonych Mirków polecam również sobie zapamiętać to przy ewentualnych rozmowach.

PS: Trochę już późno, więc wybaczcie ew błędy.
  • 8
@taki_sobie_pszemek: w polsce doceniani sa tylko ci co sprzedaja cala reszta traktowana jest jak zlo konieczne. Doswiadczeni specjalisci nie sa w wiele lepszej pozycji. Male januszowe firmy zazwyczaj robia wlasnie jakies gowno typu bramy, ogrodzenia gdzie nie trzeba drogiego sprzetu, warunkow i mozna zatrudnic ludzi co nie musza nic umiec.

Jesli wolno spytac jakie studia skonczyles i w jaka branże/zawod celujesz?
@taki_sobie_pszemek: Ciekawa historia. Na pierwszych rozmowach, jak człowiekowi własnie zależy na złapaniu doświadczenia, popełnia się mnóstwo błędów. Sama teraz widzę, jak bardzo umniejszałam się w oczach rekruterów. Także na początku to normalne. I tak zachowałeś się mądrze, że nie przyjąłeś tej pracy ;d

Jak słucham tych opowieści znajomych z zachodu kraju, to wydaje mi się,że coraz bardziej upada ten mit Polski A. Może poza Warszawą czy Wrocławiem.
Otoz to :) w mojej poprzedniej pracy prezes mial zwyczaj wyglaszac teksty ze produkcja i logistyka zarobiły w tym roku XXX PLN, a RnD jak zwykle same straty :)


@mnpl: inna branża, ale znałem identycznego typa - wyliczał na forum firmy, że ci co sprzedawali wielki zarobek, a ci co tworzyli to co tamci sprzedawali wielkie straty xD