Wpis z mikrobloga

Mirki, takie moje #przemyslenia dotyczące samochodu, statusu społecznego i wydawania pieniędzy. Mieszkam z różową, jesteśmy dość młodzi (oboje kręcimy się w okolicy ćwierćwiecza), oboje pracujemy i zarabiamy całkiem nieźle, trochę więcej niż większość znanych nam osób w naszym wieku, chociaż kokosów też nie mamy. W każdym razie biedy nie klepiemy. Mamy oczywiście swoje wydatki - sami się utrzymujemy, opłacamy mieszkanie, żarcie i wszelkie inne domowe wydatki, do tego planujemy wesele, ja też spłacam kredyt studencki (koszt. ok. 300zł miesięcznie). Mimo to żyjemy bez problemu, nie biedujemy i jesteśmy w stanie jeszcze kasę odłożyć na przyszłość.
Ale do rzeczy. Mamy jeden samochód (dwa nam niepotrzebne) - VW Polo z 2004r. Autko ładne, zadbane, na nasze potrzeby w sam raz, chociaż wiadomo, że demonem szos to on nie jest. Często natomiast słyszę od znajomych, że po co nam takie padło, że to stare gówno, że jak tyle zarabiamy to możemy sobie kupić coś lepszego. I faktycznie większość naszych znajomych, nawet zarabiających znacznie mniej od nas, jeździ autami lepszymi, nowszymi, bardziej "wypasionymi". Absolutnie nie mam z tym problemu, niech każdy jeździ tym czym chce i a co go stać. My z kolei z różową zaraziliśmy się czymś zupełnie innym, a mianowicie zwiedzaniem świata, choć świata to póki co duże słowo. W każdym razie na początku, kiedy jeszcze pieniądze nam nie pozwalały na większe wojaże, jeździliśmy dwa razy do roku w nasze piękne polskie góry. Teraz nasz budżet wygląda zdecydowanie lepiej, więc w zeszłym roku szarpnęliśmy się na Wyspy Kanaryjskie (nie jesteśmy typowymi plażowiczami, staramy się zwiedzać ile tylko się da, chociaż od plaż oczywiście też nie stronimy), w tym roku jedziemy na Kretę, a dodatkowo na majówkę chcemy znowu wyskoczyć na kilka dni w jakieś polskie góry. Podróż poślubną planujemy albo w Tajlandii, albo jakiś kierunek afrykański (Kenia / Tanzania). Do czego zmierzam? Jedne wakacje na Kanarach na jakich byliśmy w zeszłym roku kosztowały prawie tyle co to auto ze wszystkimi opłatami. Często spotykamy się z opiniami, że "przepieprzamy" tyle hajsu na wakacje, które trwają raptem tydzień, a żałujemy kasy na lepsze auto, z którego przecież korzysta się praktycznie na co dzień przez 365 dni w roku. My jednak mamy inne priorytety, bo dla mnie przeżycia na takich wakacjach, rzeczy jakie tam zobaczymy, ludzie jakich spotkamy i wspomnienia, jakie pozostaną są duże cenniejsze niż auto, które dla mnie ma po prostu jeździć, latem ma działać klima, zimą ogrzewanie i byle mnie cinquecento pod górkę nie wyprzedzało (bez obrazy dla cinquecento). Niestety często mam wrażenie, że dla większości ludzi samochód jest wyznacznikiem statusu społecznego i czasami mam wrażenie, że jestem oceniany przez pryzmat tego, czym jeżdżę. Oczywiście jeżeli byłoby mnie stać na wypasione auto bez jednoczesnego rezygnowania z innych rzeczy to pewnie bym sobie kupił, natomiast w sytuacji, kiedy kasę wydaną na samochód mogę wydać na inny cel, który da mi większą satysfakcję, to nie widzę powodu, dla którego miałbym tego nie robić.
Oczywiście jest to tylko i wyłącznie moje zdanie (i mojej różowej), jeżeli ktoś uważa inaczej to szanuję inne zdanie i nic mi do tego, bo każdy ma swoje życie. Po prostu dziwię się temu wszechobecnemu określaniu statusu człowieka przez pryzmat samochodu, którym jeździ.
A jakie jest Wasze zdanie?
#motoryzacja #samochody #wakacje #podroze #finanse
  • 75
@cesares: moje zdanie jest takie, że macie rację. Robicie to, co lubicie, sprawia wam to frajdę i jest spełnianiem waszych marzeń, wiec czego chcieć więcej? To co zobaczycie na wojażach jest wasze. Wspomnień i przeżyć nikt wam nie zabierze. A samochód? Przydatne narzędzie, ale wciąż narzędzie, rzecz nabyta. Dojeżdża od punktu A do punktu B? Dojeżdża. Spełnia swoją funkcję i nie #!$%@? się? Spełnia. Nie potrzebujecie lepszego? To nie kupujcie na
@cesares moje zdanie jest takie, że wolę oglądać zdjęcia z całego świata na swojej ścianie, niż dobry samochód w garażu... Też jeżdżę starym samochodem i dojadę nim wszędzie tam, gdzie samochodem 20x droższym. Za 20 lat dalej będę podziwiał swoje zdjęcia i wspominał te wyjazdy i każda chwilę, a co będą mieli ci którzy dużą część swojej kasy wywalili na samochód? Już nie wspominam, że wyjazdy to świetne przygody, historie do opowiadania,
@kuraku: @jalop: @bitcoholic: @Zakkalec: @bigger: @Strefa51: @Andrzeju_wegiel_2137:
Oczywiście nie mówię, że jeżeli ktoś lubi samochody, jest to jego większa lub mniejsza pasja to ma nie wydawać na nią więcej pieniędzy - niech wydaje ile może i ile chce! Ja po prostu nie rozumiem takiego parcia, że każdy koniecznie musi mieć jak najlepszy samochód, nawet jeśli na to go nie stać i oceniania innych przez pryzmat
Niestety często mam wrażenie, że dla większości ludzi samochód jest wyznacznikiem statusu społecznego i czasami mam wrażenie, że jestem oceniany przez pryzmat tego, czym jeżdżę.


@cesares: Oj tam oj tam, co najwyżej przez 10 mln Grażyn i Januszów ( ͡° ͜ʖ ͡°)

A tak serio, to popieram was. Ludzie tego nie rozumieją, bo nigdzie nigdy nie byli, nic nie przeżyli. Jedyna rzecz nad któą bym się na
@cesares: Wychodzę również z podobnego założenia. Na codzień tylko gruzami za maks kilka k, bo w sumie lepsze auto mi nie potrzebne. Wywalone jak obetrą, zarysują, jak się popsuje to nie puści mnie z torbami. Kosztowo wychodzi korzystnie, bo nie przejmuję się utratą wartości której nie ma, a psują się wszystkie tak samo więc i tak trzeba dokładać do każdego. Zaoszczędzoną kasę można sobie wtedy przepierdzielić na weekendową zabawkę, motocykl, wakacje,
@cesares Oczywiście, żeby było jasne, jak ktoś jest pasjonatem samochodów itp to jego sprawa. Nie każdy lubi podróżować i każdy ma prawo wydawać swoją kasę jak chce, ale rzeczywiście też czuję, że samochód to jakiś wyznacznik statusu, a podróże to fanaberia i strata pieniędzy... Dziwne ale tak jest. W każdym razie idź swoją drogą...
@cesares samochody to moja pasja, ale mimo wszystko na auto do jazdy na co dzień nie wydam więcej niż 20k, bo to moim zdaniem głupota ))¯_(ツ)_/¯ tyle tylko, że ja jestem z tych, którym sprawia przyjemność zrobienia czegoś samemu przy aucie i nie przeszkadza mi, jak czasem coś się #!$%@?. Chociaż jakbym kupił używane za 50 czy 60, to psułoby się dokładnie tak samo, więc nie wiem, po #!$%@? miałbym tyle wydać
@cesares: Pierwsze primo to jest ściana tekstu, więc słabo się przedstawiłeś.

Drugie primo, nie wiesz co zdarzy się za 10 lat, teraz fajnie pieniążki się wydaje, ale mogą się kiedyś przydać.

Trzecie primo, olej innych, jak Ci pasuje auto, to jeździj nim.
@cesares: Spoko, każdy niech robi to co lubi o ile nie narzuca się ze swoimi przekonaniami innym osobom. Ja rozumiem Twoje podejście, mimo że sam mam inne. Lubię gdzieś wyjechać, ale w porównaniu do osób wyprawiających się Kenii i Tanzanii, to żaden ze mnie podróżnik. Jak dla mnie takie wyjazdy, to więcej stresu związanego z organizacją, niż przyjemności. Zupełnie satysfakcjonuje mnie wypad do Chorwacji, Słowenii, czy też innych okolicznych państw. Po
@Deaco: Wybacz, nie jestem wybitnym pisarzem ;) A pieniędzy absolutnie wszystkich teraz nie wydaję - co miesiąc dokładamy całkiem niezłą cegiełkę do oszczędności na przyszłość. Na szczęście potrafimy tak rozdysponować pieniędzmi, które zarabiamy, że na wszystko starcza i oszczędności zostają.
@cesares: Ty przewalasz kasę na wakację, inni przewlają kasę na samochód, bo niczym innym to nie jest. Jeśli auto spełnia swoją funkcję i do tego nie boisz się co rano czy odpali i dojedziesz nim na miejsce i z powrotem.
@cesares: moja Mama zawsze mówiła że to co zobaczysz to tobie tego nikt nie odbierze. Wszystkie rzeczy materialne dziś są jutro nie ma...
Ja byłem na dachu WTC rok przed jego upadkiem. Kosztowało mnie to sporo kasy wtedy - a przytaknął mi się wydawało. Najdroższa winda świata ( ͡° ͜ʖ ͡°) Teraz nie żałuję ani centa!

Zwiedzajcie! My proponujemy cruises - rewelacja! Szczególnie RCCL. Mamy już 5