Wpis z mikrobloga

Tłukę się wczoraj tramwajem do domu. Siedzę w rzędzie miejsc siedzących ustawionych równolegle do przejścia. W pewnym momencie dosiada się obok pewien jegomość. Wpierw go wyczułam - smród starej popielniczki połączonej z potem zaatakował moje nozdrza, stamtąd uszy, gdzie roztopił woskowinę. Patrzę, ot typowy Seba, który uznał, że warto pogadać głośno przez telefon. Noga na nogę (ale tak po męsku, tak z nogą pod kątem prawie prostym) i paplamy.
Nagle, jakiś dziadek z reklamówką potyka się o Sebcia. Wywiązuje się taki dialog:
- Paaaaanie, weź schow te nogi, przejść nie można!
- #!$%@?! - ryknął Pan Popielniczka. Myślę sobie, że będzie mordobicie. - Weź, łazisz dziadku z tą siatką z butelkami i #!$%@?, że się potykasz, kuuuuurwaa!!!
No jak nic, będzie bitka!
- #!$%@??! - pyta, wręcz teatralnie, zszokowany dziadek - To chyba w pana rodzinie - po czym majestatycznie jak na swoje 70 lat obrócił się i ruszył do wyjścia.
Obracam się w stronę Seby-Otoczonego-Smrodem zastanawiając się, czy tymi słowy dziadek wywołał wojnę ale jednak nie. Seba wrócił do rozmowy przez telefon xD


#patologiazmiasta
  • 1