Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Mirki, nigdy Wam nie życzę tego co przeżywam każdego dnia. Jestem transseksualistą, k/m. Codziennie muszę się zmagać z kompletną nienawiścią do swojego ciała. Nienawidzę każdej części siebie, nienawidzę tego jak jestem postrzegany przez społeczeństwo i nienawidzę też tego, że najbliższe mi osoby nie są w stanie tego zrozumieć i rzucają komentarzami pokroju ,,przejdzie ci, nie rób z siebie debila, nie nisz sobie życia". Dla uściśnienia - czuję dysforię już od trzynastego roku życia, a niedługo stuknie mi dwudziestka, więc wątpię, żeby to była faza, albo chwilowy kaprys. Byłem już wielokrotnie u psychologów i psychiatrów. Niestety, tylko raz trafiłem na kogoś, kto jako tako to pojął i nie sypał tekstami o dojrzewaniu i hormonach (nigdy tego nie wykluczałem, ale jednak robiło mi się przykro, bo oczekiwałem wsparcia, a nie robienia ze mnie rozkapryszonego dzieciaka, który nie wie o czym mówi).
W ciągu tych siedmiu lat miałem wiele spadków nastroju. Leczyłem się na depresje, nerwice i stany lękowe. Za czasów gimnazjum moje otoczenie nie było w stanie zaakceptować mojej inności, mimo, że jej nie manifestowałem w niesmaczny sposób. W drugiej klasie ściąłem włosy na krótko i zacząłem chodzić w męskich ubraniach. Wiadomo - od razu zaczęło się gnębienie, wyzywanie od lesbijek, czy babochłopów. Nauczyciele powiedzieli, żeby to przeczekać / olewać, a niektórzy nawet sugerowali, że jestem sobie sam winien. Raz podsłuchałem rozmowę wychowawcy z innym nauczycielem. Określił mnie jako chorego psychicznie człowieka, który na siłę stara się zaskarbić uwagę innych. Nie oczekiwałem niczego innego oprócz zrozumienia i tolerancji.

W technikum sprawa się poprawiła, jednak wybrałem typowo męski kierunek i niestety nauczyciele lubili sobie z tego żartować, co mnie niezwykle bolało. Teoretycznie nie ma w tym niczego złego, ale z powodów mojego zaburzenia brałem to do siebie i potrafiłem wyjść z klasy z płaczem. Zdarzało się, że po takich sytuacjach nie wracałem do szkoły przez tydzień.

Przez pewien czas pracowałem na słuchawce. Telemarketing - wiadomo jak to wygląda. Musiałem zarabiać, jednak wówczas nie miałem żadnej innej opcji, bo firma oferowała elastyczne godziny pracy i była blisko mojej szkoły, przez co szybko mogłem dostać się z jednego miejsca do drugiego. Nawet nie wiecie jaki to był dla mnie koszmar. Często ludzie odbierający telefon traktowali mnie jak dziwkę. Rzucali wieloma seksistowskimi komentarzami, gadali, że chętnie by mnie pieprzyli. Zwolniłem się po dwóch miesiącach, bo nie potrafiłem tego znieść. To był mój słaby punkt. Na tę chwilę nadal nie potrafię sobie wyobrazić siebie w żadnej pracy polegającej na kontakcie z klientem.

Jestem biseksualny, ale bardziej ciągnie mnie w stronę homoseksualizmu. Problem polega na tym, że żaden normalny facet - gej, czy hetero - nie byłby zainteresowany kimś takim jak ja. Nie chodzi o wygląd, a raczej po prostu o sam fakt tego, że jestem transem. Rzadko kiedy się zdarza, że takie związki są udane. Nienawidzę swojego przeklętego ciała, więc seks byłby niemożliwy. Jak wiadomo gej to gej i dopóki nie przejdę operacji nie będzie zainteresowany (a nawet jak przejdę to szanse są niskie). Heteroseksualista podchodzi do tego w prosty sposób - będzie mnie zawsze widział jako kobietę, a jeżeli zacznę brać hormony to prędzej czy później mnie zostawi.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że do granic możliwości brzydzi mnie myśl tego, że to ktoś miałby pieprzyć mnie. Próbowałem to zaakceptować, ale przy każdym stosunku czułem się poniżony i obrzydzony.
Nie sprowadzam wszystkiego do seksu i wyglądu, ale bądźmy szczerzy - te dwie rzeczy są równie ważne w związku jak osobowość.
Trudno jest znaleźć kogoś, kto to zrozumie, zaakceptuje i będzie mnie kochał takiego, jakim jestem. Zazwyczaj kończy się na pustych obietnicach, bo ludziom nieobeznanym w temacie wydaje się, że to nic wielkiego i nijak nie wpływa na moje życie, oprócz tego, że czuje się niekomfortowo.

Okropne jest też to, że panicznie boje się tranzycji. Nie dość, że wymaga ogromnych pokładów pieniędzy (których prawdopodobnie nigdy nie będę miał wystarczająco) to jeszcze jest na tyle prymitywna, że nie da rady zmienić mojego ciała w pełni. Jasne - hormony załatwią mi zarost, zmianę sylwetki i podwyższą głos, dzięki mastektomii pozbędę się balastu, ale dalej nie ma już niczego więcej, co byłoby tak skuteczne. Miejsce intymne po neophalloplastyce albo całkowicie, albo częściowo traci czucie, penis osiąga przeraźliwie małe rozmiary (ok. 10 centymetrów), a na dodatek istnieje ogromne ryzyko powikłań i chorób. Oczywiście - są różne protezy, ale drogie + często wczepianie ich prowadzi do nieprzyjemnych następstw. Wagina rzadko kiedy jest w pełni usuwana, nie da się oddawać moczu na stojąco, a przy tworzeniu penisa trzeba oddać spory płat skóry z uda.

Takie życie to nie życie. Muszę się z tym nieustannie zmagać i już powoli brakuję mi sił. Naprawdę współczuję wszystkim, którzy tego doświadczyli. Nawet w społeczności LGBT nie mogę liczyć na akceptacje, bo niektórzy uznają transseksualizm za zabawę, albo mają żal do ,,trapów".

Czasami najchętniej strzeliłbym sobie w głowę, bo mnie to przerasta.

#zalesie #lgbt #transseksualizm

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: kwasnydeszcz
Dodatek wspierany przez: Nie siedź w domu w ferie i w wakacje
  • 42
@AnonimoweMirkoWyznania: Skarbie, nie mogę powiedzieć, że wiem co czujesz, ale ogromnie ci współczuję. Geje często spotykają się ze sporą dozą nietolerancji, jednak to, co przeżywają osoby transseksualne jest o wiele gorsze! Rozumiem twoją frustrację w kierunku SRS, jednak to niestety maksimum które może zaoferować współczesna medycyna. Czuję, że ogromnie cierpisz. (,) Jednak proszę, nie daj się poskromić ludziom, którzy nie włożyli wysiłku w zrozumieniu tematu większego niż
krotka piłka z mojej strony. Masz penisa jesteś facet, masz cipke jesteś kobietą.A nie #!$%@? jakieś transeksualisty, lesbijki, geje, kuny, jenoty, cietrzewie


@Prokurator1990: a ty masz gówno zamiast mózgu, więc wychodzi na to, że jesteś debilem ;)

OP psychicznie identyfikuje się z inną płcią niż biologicznie. mózgu nie mogą mu "przerobić" na odpowiadający jego fizyczności, za to narządy płciowe już tak. co jest złego w tym, że chce żyć w zgodzie
@AnonimoweMirkoWyznania: w sumie niewielu tutaj da Ci to, czego chcesz, czyli akceptację i zrozumienie.
Ja sam, choć rozumiem wiele zachowań autoagresywnych (a Ty takie wykazujesz), to nie jestem w stanie pojąć chęci zmiany płci.
Wiem, że nienawiść do samego siebie jest czymś strasznym, i choć potrzebujesz akceptacji z zewnątrz, może przydałby Ci się ktoś, kto pokazałby Ci drogę aby akceptować siebie samego/samą (nie wiem jak się zwracać xD).
Psychoterapeuci znają takie
@rybsonk: tak z kwestii lingwistycznych: to jest chcenie. Tak samo jak chce się jeść, chce się spać, chce się siku.
Czujesz coś w życiu i chcesz to zmienić, taka kolej rzeczy.
Wiem, że utrwaliła się ta narracja "zmiana płci to widzi mi się", dlatego osoby wspierające trans mają poniekąd negatywne podejście do "chcę", nadając sprawę bardziej determinujące znaczenie. Ale samo "chcę" jest czymś pozytywnym i nie ma w tym nic złego.
@AnonimoweMirkoWyznania: ktoś już tu wpominał o Azji, to jeszcze dodam, że w szczególności polecam Tajlandię - wiem, że to nietani wyjazd, ale sposób w jaki tam traktują "trzecią płeć" i ogólnie niestandardowych ludzi może sprawić, że uwierzysz w siebie i trochę odpoczniesz od wyjątkowego wprost wścibstwa i nienawiści dla inności, jaka panuje w Polsce i ogólnie "na Wschodzie". W Tajlandii panuje absolutna tolerancja i nie mam tu na myśli branży seksualnej,