Wpis z mikrobloga

Dziś był najgorszy dzień w moim życiu.
Wstałem wcześnie bo spać nie można w te upały i nagle cyk wyczuwam iż zbliża się zemsta Harrego. Ale co w tym dziwnego, przecież dzień jak co dzień.
Po godzinie wzywa ponownie, ale mówię no bywa bo przecież kawkę wypiłem.
No nic mówię już po sprawie to jadę sobie na małe zakupy, pojechałem na ryneczek taki wiecie osiedlowy ale całkiem spory.
Doszedłem do końca straganów i tu historia nabiera tempa, trzeci raz się zbliża nieubłaganie. Gówno napiera na odbyt jak demon chcący uciec z piekła.
Co zrobić ? Ano szybko szukać kibla, rozważałem na szybko różne opcje, nawet wbić komuś do domu i biec do kibla.
Nasrać za straganami ? No nie za dużo ludzi mnie tu zna.
Więc szybko biegnę do auta, a w sumie idę , aby tylko zwieracz nie puścił
Czuję że demon zaraz rozerwie mnie od środka, nie było już wyjścia albo teraz albo wcale.
I nagle jest, niczym promienie słońca ukazał się on, Toi-Toi w pobocznej uliczce. Tak !!! Zbawienie, jestem uratowany.
Pędzę ile sił , otwieram ale klapa, deska zasrana. Papieru nie ma.
Trudno, spodnie w dół , kucłem nad deska i BUM.
Takiej eksplozji się nie spodziewałem , czegoś takiego jeszcze w życiu nie przeżyłem i nie sądziłem że to możliwe.
Zasrałem dosłownie wszystko dookoła, chciałem uciec ale obsrałem też spodnie i majty, chce umrzeć. Jeśli wyjdę to zobaczą mnie setki ludzi obsranego a ja nie mam nawet czym się podetrzeć.
Długo myślałem co zrobić ale uznałem że muszę z tamtad wyjść, schodzę z deski , #!$%@?łem się, pyskiem obtarłem o ścianę która chwilę wcześniej zasrałem. Odruch wymiotny nie był do zatrzymania, ale co to zmieniło, nic gorzej być już nie mogło.
Zaczynam płakać, tak teraz wiem że żarty się skończyły.
Po chwili lamentu uznałem że czas na ewakuacje.
Zdjolem spodnie i gacie, wytarłem siebie tym co było jeszcze nie obsrane.
Koszulkę owinołem na małego i dupsko i tak biegłem ile sił w stronę auta ( jakieś 500 metrów )
Odjechałem tak szybko jak się dało, biegnąc po drodze jeszcze trochę ulało mi się z dupy bo czułem że cieknie po nogach ale tym już się nie przejmowałem.
W domu na szczęście nikogo nie było, umyłem się i chce się obudzić bo nadal mam nadzieję że to sen.
Myślę nad przeprowadzka, daleko, bardzo daleko.
Tak oto przeżyłem najgorszy dzień w moim życiu.

#gownowpis #gowno #najgorszydzienmojegozycia
  • 1