Aktywne Wpisy
erebeuzet +160
różowa uparla sie, ze wyśle młodszą córkę do komunii.
ostatnio w kosciele byliśmy 5 lat temu na pogrzebie. normalnie nie praktykujemy, choc jak obudzisz mnie w nocy to prawie każdą modlitwe z pamięci wyrecytuje. tak mnie zindoktrynowali w dziecinstwie.
Ale córka nie wie nawet kto to jezus.
świadomie nigdy nie zapoznawalem jej z tymi #!$%@?.
Starsza, którą tez różowa splugawila komunią, a ktora kazala się wypisac z religii mówi, ze niech idzie
ostatnio w kosciele byliśmy 5 lat temu na pogrzebie. normalnie nie praktykujemy, choc jak obudzisz mnie w nocy to prawie każdą modlitwe z pamięci wyrecytuje. tak mnie zindoktrynowali w dziecinstwie.
Ale córka nie wie nawet kto to jezus.
świadomie nigdy nie zapoznawalem jej z tymi #!$%@?.
Starsza, którą tez różowa splugawila komunią, a ktora kazala się wypisac z religii mówi, ze niech idzie
marian-stefan +155
Nie wszyscy przeglądają główną (znalezisko: link ) więc wrzucę również tutaj. Ukr pobił przynajmniej dwóch Polaków w Katowicach. Nagrania załączyłem w komentarzach.
Jednego uderzył, gdy Polak nawet się nie bronił, a drugiego z partyzanta od tyłu, gdy zaatakowany szedł na przejściu dla pieszych. Po ataku, na końcu filmiku zaczepia kolejną losową osobę i pyta, czy jest z Polski. Na odpowiedź "nie" stwierdza "to zajebiście".
Może nagłaśniając sytuację uda się zidentyfikować ukraińskiego "gieroja"
Jednego uderzył, gdy Polak nawet się nie bronił, a drugiego z partyzanta od tyłu, gdy zaatakowany szedł na przejściu dla pieszych. Po ataku, na końcu filmiku zaczepia kolejną losową osobę i pyta, czy jest z Polski. Na odpowiedź "nie" stwierdza "to zajebiście".
Może nagłaśniając sytuację uda się zidentyfikować ukraińskiego "gieroja"
Zanim ponownie przeczytałem cokolwiek o tao minęło bardzo dużo czasu. Zdążyłem porzucić religię, być przez krótką chwilę wojującym ateistą, a po latach poczuć jak dużo potrzeba czasu, żeby pozbyć się z głowy tego co zaszczepia w nas religia. Pojawiła się depresja, trudno powiedzieć kiedy dokładnie, ale często myślę, że od liceum towarzyszyła mi przez większość czasu. Zawsze miałem jakiś pociąg do poznania "czegoś głębszego". Nie wiem jak to określić. Czułem, że jest coś więcej, jakaś tajemnica. Były małe próby z psychodelikami, myślałem że to jest "klucz", trochę się też naczytałem. Próby szybko się skończyły, bo niezbyt dobry stan emocjonalny, który zwykle mi towarzyszył nie współgra z takimi eksperymentami. Od pewnego momentu żyłem z ciągłym poczuciem, że wszystko jest źle. Gdzieś była zawsze mała nadzieja, że może coś się poprawi, może dlatego nigdy nie próbowałem odebrać sobie życia. W lepszych momentach, zdarzało mi się podejmować próby pomocy sobie, jakieś poradniki z youtuba, książki (wcześniej był psycholog, był prozac ale nie pomagało). W ten sposób trafiłem kiedyś na Alana Watsa. Na buddyzm zen, taoizm. Nie interesowała mnie zbytnio żadna otoczka, organizacje, klasztory, stroje, pozycje do medytacji. Interesował mnie przekaz, który trudno opowiedzieć, który trudno logicznie ująć, jednak udało mi się poczuć coś podobnego jak przy czytaniu tego malutkiego komiksu w podstawówce. Poczucie, że to jest coś ważnego. Tym razem mogłem sobie powiedzieć, że prawdopodobnie to jest To. To czego czułem, że potrzebuję a nie miałem pojęcia gdzie szukać. Nie jestem miłośnikiem poezji, jednak czytanie krótkich tekstów Tao Te Ching czy historyjek zen po prostu sprawia mi przyjemność. To jest jakby.. oczyszczające. I coś jeszcze. Poczucie, że to coś duchowego, mistycznego. Myślę, że potrzeba takich odczuć leży w naturze większości ludzi. Religia katolicka nigdy mi tego nie dała.
Powoli dotarło do mnie, nieszczęście nie może wynikać tylko z braku czegoś. Może wynikać z nadmiaru. Nie mówię tutaj o rzeczach czy pieniądzach. Mówię tu o przekonaniach, często bardzo prostych, na temat świata i siebie. Przekonaniach że jest się w jakiś dużej mierze odrębny, od wszechświata, od społeczeństwa. Że tylko świadoma, logiczna ścieżka myślowa prowadzi do dobrych decyzji. Przekonanie, że coś musi być zawsze obiektywnie dobre albo złe (stąd bierze się ocenianie wszystkiego, często w sposób nadmiernie krytyczny). Że można obiektywnie ocenić, że podjęło się złą decyzję i przez to później długo jej żałować. Że zawsze możesz być lepszy, tylko po prostu niewystarczająco się starasz. Życie sobie płynie i czasami trzeba pozwolić mu płynąć. Odpuścić, przestać próbować wszystko ogarnąć, a lepsze rzeczy zaczną "wydarzać się same". Brzmi trochę jak przestać żyć? Dla mnie to przestać żyć na siłę, przestać się okłamywać. Stać się lepszym człowiekiem, przez odpuszczenie neurotycznej potrzeby bycia lepszym człowiekiem.
Ostatnimi czasy coraz częściej mam poczucie, że jest dobrze, coraz lepiej.
#tao #taoizm #zen #psychologia #depresja
@FarmaceutaAmator: widocznie ja nie potrzebuję osiągnięć "duchowych". Cenię go za to że przystępnie przedstawiał obce mi idee (inaczej bym się tym nie zainteresował) i skłaniał do przemyślenie wielu rzeczy przez umiejetne gry słowne i porównania.
Wiesz chociaż przez jaki czas przed śmiercią był alkoholikiem, żeby przez ten pryzmat oceniać jego życie?
Potrafisz mi w prosty sposób wyjaśnić co znaczy twoim zdaniem
@FarmaceutaAmator: no chyba nie twierdzisz, że Watts nie medytował.
Raczej nie będę podejmował prób porównywania Wattsa, do ludzi żyjących w zupełnie innych czasach, których znamy jedynie z historii o wątpliwej wiarygodności (nie mówię że nieprawdziwych, ale podkoloryzowanych).
Paramahansa Yogananda nie znam, może się doinformuję.