Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
#depresja #przegryw #samotnosc #ssri #psychiatria #samobojstwo

Skrócony opis stanu #!$%@?;
Level 30+
Porażka w życiu zawodowym (wykształcenie poniżej planowanego, w pracy zastój i brak ambicji, mimo że wcześniej były ogromne, zarobki poniżej średniej rynkowej dla danego stanowiska, spore długi...);
Porażka w życiu uczuciowym (brzydki ryj i nieciekawa budowa ciała, totalnie nie-fit, raz w życiu w związku, żadne tindery czy badoo nie pomagają, 0 matchy, po prostu tragedia);
Porażka w życiu socjalnym (mało znajomych, po drodze w życiu dużo fałszywych, w życiu dwie osoby na których można polegać, ale też nie do końca, totalne zagubienie i samotność);
Porażka pod względem kondycyjnym (swój stan zdrowotny bez wdawania się w szczegóły określiłbym jako 2-3/10, tylko dlatego, że mam nogi i ręce, depresja od kilkunastu lat, leczona farmakologicznie SSRI - od jakiegoś czasu albo wyrobiona tolerancja na już kolejny środek, albo po prostu "too much" i nie działają).

Na czym polega problem;
Od pewnego czasu myśli samobójcze wraz z planami towarzyszą mi przez przynajmniej 80% dnia (exit bag i butla z helem już przyszykowane), wstaję jak robot, idę do pracy, wracam do domu, w tym momencie natłok myśli jest już zbyt ciężki do zniesienia i zazwyczaj idę spać. Weekendy wyglądają podobnie, tylko bez pracy, za to z większą ilością snu. Totalnie nie widzę wyjścia ze swojej sytuacji. Zdrowia nie mogę sobie naprawić, bo finanse nie pozwalają. Finansów nie mogę sobie poprawić, bo "nie umiem nic". Pustka wynikająca z braku drugiej osoby, która może by mnie jakoś reanimowała, jest nie do zniesienia. Koło się zamyka. Gdy pojawia się jakaś leciutka nadzieja i motywacja, zdaję sobie nagle sprawę, że nawet jakby jakoś magicznie się wszystko polepszyło, to najlepsze lata życia "przespałem", nigdy nie zaznam młodzieńczej miłości, nigdy się nie "wyszaleję", jak mają to w zwyczaju normalni ludzie, zawsze będę socially awkward. Zawsze będę gorszy i nieszczęśliwy. Próbowałem już "nie rozgrzebywać" przeszłości, ale to jest niemożliwe, ona zawsze wraca.

Jest jakiś super sposób na wyjście z tej sytuacji, czy pozostaje tylko samobój?
PS. dodane przez TOR, jakby ktoś chciał coś zgłaszać... powodzenia.

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Dodatek wspierany przez: Nie siedź w domu w ferie i w wakacje
  • 12
OP: @dolan_plusk: to tak nie działa (co wiesz sam, bo napisałeś, że to marne pocieszenie), codziennie w Afryce umierają z głodu małe dzieci - nie sprawia to jednak, że odniosę się do swojej sytuacji, jako lepszej niż ich. Rzeczy, które kiedyś sprawiały mi przyjemność, albo mnie nudzą, albo przestały sprawiać przyjemność, albo się wręcz nimi brzydzę. Terapia i leki nie pomagają. Wcześniej jednak było trochę lepiej. Z wiekiem pustka coraz