Wpis z mikrobloga

Czy są tu może osoby, które pomimo pewnej depresji NIE CHCĄ jej leczyć? Osobiście nie mam jej zdiagnozowanej u specjalisty, bo jeszcze nie byłem, ale mam chyba tyle możliwych objawów, że raczej nie ma innej możliwości.

Między innymi: obniżony nastrój, znudzenie WSZYSTKIM, nic nie przynosi przyjemności (gierki, seriale, filmy, książki, śmieszne filmy na yt, jedynie używam tego jako rozpraszczy, na które i tak mam #!$%@?), częste uczucie wszechogarniającej rozpaczy, libido jest martwe, chęć spania po 10h i używanie snu jako możliwości ulżenia udręczonej psychice, wszechogarniające zmęczenie niezależne od ilości snu, absolutnie #!$%@? zdolność skupiania się, coraz większa chęć autodestrukcji (z dupy palenie papiersów, tylko po to, żeby zrobić sobie "krzywdę", #!$%@? butelki łychy do monitora w momencie gorszej rozpaczy), pewnie znalazłoby się coś więcej.

Wygląda to jakby pomiędzy najróżniejszymi osobami, które widzę na różnych grupkach o psychiatrii, zaburzeniach psychicznych itp a mną stała jakaś niewidzialna ściana. Oni naprawdę chcą tę depresję leczyć, być szczęśliwi. W moim przypadku właśnie na odwrót. Absolutnie nie wierzę, żeby mogło mnie nic dobrego w życiu spotkać, nie mam w nikim wsparcia, ani jednej osoby z którą mógłbym o tym porozmawiać. Jedyna możliwość jaką widzę dla siebie to pogłębiającą się depresja a w końcu samobójstwo. Brzydzę się sobą w każdym możliwym aspekcie, gdy widzę się w lustrze autentycznie na zmianę czasami mam ochoty rzygać, rzucić się pod pociąg, #!$%@?ć lustro i rozpłakać się. Nawet nie chcę wstawiać na jakieś fejsy czy coś zdjęcia, bo bym się zrzygał musząc patrzeć na swój ryj non stop. Inb4 tindera nawet nie próbowałem, bo jestem rezultatu pewien tak czy inaczej.

Mam dość wszechogarniającej samotności, boli mnie to, że nigdy dziewczyna nie uznała mnie za atrakcyjną osobę, pomimo tego, że wiedziałem o tym przez całe liceum, całe studia to dalej nie mogę się z tym pogodzić. Absolutnie tego nienawidzę. Tego, że jestem całkowicie odseparowany od swoich równieśników w kontaktach międzytowarzyskich (nie, nie chodzi mi tu wyłącznie o aspekt ruchania, główni mi chodzi o bycie POŻĄDANYM). Któregoś razu gdy byłem z nimi w barze, gdy zauważyłem jak niemalże natychmiastowo, plastycznie, bez jakiejkolwiek bariery zaczęły z nimi flirtować dziewczyny musiałem iść do kibla, bo natychmiastowo mi gula w gardle stanęła i w zasadzie się tam w toalecie rozpłakałem, bo złamało mnie to wewnętrznie. Od tak dawna jestem tego świadomy, chyba już od końcówki podstawówki powinienem to rozumieć, bo byłem tego świadomy, a jednak dalej nie mogę. Powoli kończę studia, a czuję, że będzie gorzej, gorzej i gorzej.

Czy ten tekst to niesformułowany potok świadomości? Tak, niestety, bo piszę to na portalu dla spierdoksów, gdyż innego miejsca do wyżalenia się nie mam, nie mam ani jednej bliskiej osoby do zwierzeń.

Nie wiem, czy ten pomnik gówna da się zamienić na spiż. Czy da się mnie uratować, czy da się te traumy rosnące wręcz od urodzenia naprawić? Czy farmakoterapia mogłaby pomóc? Czy ktokolwiek ma tu doświadczenie z bycie do tego stopnia wrakiem człowieka, któremu udało się własną osobę uratować? Bo osobiście widzę dla siebie w przyszłości jedynie jeden, werterowski koniec. Ja #!$%@? jakie to wszystko jest nieskłane

#depresja #psychiatria #psychoterapia #przegryw a i pewnie #tfwnogf nwm wołam wszystkich co może będą wiedzieć cokolwiek
voor - Czy są tu może osoby, które pomimo pewnej depresji NIE CHCĄ jej leczyć? Osobiś...
  • 7
  • Odpowiedz
@czitauri: ja młodszy jestem, ale no właśnie o tej różnicy mówię - inni chcą się leczyć, terapie brać, a ja wręcz uważam, że gdyby mi się udało wyleczyć, to jedynie zostałoby mi cierpienie, które i tak by mnie na stryczek pchnęło. Ja siebie uważam za genetyczne gówno, które powinno zdechnąć dawno, a najlepiej jakby mnie jeszcze matka wyskrobała. Absolutnie nie widzę dla siebie nadziei. Żadnej.
  • Odpowiedz
@voor: Nie znam twojej sytuacji, ale wygląda to dla mnie tak: Jeżeli nie chciałbyś żyć i był w stanie podjąć próbę samobójczą to pewnie już byś nie żył albo był inwalidą po nieudanej próbie. Więc opcja odejścia Ci odpada. Ewidentnie zostajesz z nami na co najmniej kilka lat do póki twój stan się nie pogorszy do tego stopnia, że tego spróbujesz (choć może to nastąpić nawet i za dekadę, bo np.
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@voor: Znajdź w sobie trochę siły i idź do psychiatry. Na początek dostaniesz na pewno jakieś leki, po których zobaczysz różnicę. To dobry wstęp do terapii, która może okazać się niezbędna, ale to oceni lekarz. Serio, szukaj pomocy, bo z leczoną depresją da się żyć!
  • Odpowiedz