Wpis z mikrobloga

#sluzbazdrowia
Znacie te akcje - #koncertdlabohaterow, #brawadlawas, HasztagJesteścieCudowniNaszaSłużboZdrowia... Bijemy im brawo, podziwiamy, za cholerę nie zazdrościmy sytuacji, w jakiej się znaleźli.

W takich czasach widać, że większość z tych osób znalazła się w obecnym punkcie z powołania. Nie licząc doświadczonych lekarzy z prywatną praktyką personel medyczny pracuje praktycznie za minimalną krajową. Narażając życie, bez odpowiednich zabezpieczeń pracują za kasę, za którą wielu z nas położyłoby lachę na obowiązki. Za kasę, którą niektórzy dostają z zasiłków za nicnierobienie. Rząd próbuje ratować wszystkich oprócz tych, którzy ratują nas.

Wyobraźcie sobie - zarabiacie najniższą krajową, może ze 100-200zł ponad, dostarczają pacjenta, któremu zapomniało się powiedzieć, że miał kontakt z zarażonym... Szpital stara się odwlekać z publikacją informacji, bo przecież to może być zwykłe zapalenie płuc, gruźlica, czy cokolwiek innego... Mało? To wojsko dostarcza Wam "powołanie" do ośrodka, w którym musicie narażać Wasze życie i zdrowie, być może zostaniecie zarażeni, może nawet umrzecie, a na ubezpieczenie nie było Was stać?

Po śmierci ktoś po nich zapłacze, pewnie będzie nawet minuta ciszy po wszystkim.

ALE TO WSZYSTKO NIC NIE DAJE!

Żadna z akcji nie sprawia, że dzieje się lepiej w służbie zdrowia - możemy bić im należne brawa, lajkować akcje na fejsbuniu, podziwiać szczerze i... "wszystko #!$%@?". Bohaterowie nie powininni oczekiwać wynagrodzenia, za swój trud, ale oni stali się bohaterami mimo woli. Z racji swojego zawodu. Niedofinansowana, zlewana przez wszystkie rządy Służba Zdrowia pracuje. Mimo braków środków, mimo niedofinansowania.

Dla Służby Zdrowia nie ma dobrego momentu, by zawalczyć o swoje - niedawno była propozycja przeznaczenia niemal 7% PKB na służbę zdrowia - nie było kasy, bo deficyt. Teraz nie ma kasy, bo to zły moment. Po wszystkim nie będzie potrzeby, bo nie będzie personelu medycznego...

Przyznam szczerze - boję się. Żona pracuje w Służbie Zdrowia i obecna sytuacja mocno ciąży na nas, jako rodzinie i na niej bezpośrednio, jako pielęgniarce z uprawnieniami ratownika. "Powołania" do szpitala jednoimiennego następują na dzień przed lub na telefon, do szpitala lokalnego przewożeni są pacjenci z podejrzeniami koronawirusa i dopiero później przewożeni do jednoimiennego, gdy personel nie jest poinformowany... a testów brak. Maseczki i inne środki ochronne kupowaliśmy na własny rachunek.

Pomyślcie, czy za swoją wypłatę chcielibyście podjąć podobne ryzyko - oszacujcie, czy i za jaką kwotę podjęlibyście je. Czy mielibyście na tyle odwagi, by za jakąkolwiek kwotę wejść w paszczę lwa... bo za "jakąkolwiek" jest tu tą minimalną wartością. Tyle warte jest bohaterstwo.