Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Czy ktoś tak jak ja, kompletnie odbił się od dużej miejscowości i jedyne czego pragnął to wrócić na swoje zadupie?

Pochodzę z małej miejscowości ok. 15k mieszkańców. Rok temu zachciało mi się zmian i wyjechałem do Krakowa. Stwierdzilem że chce zobaczyć coś nowego, większego, sprawdzić się w "wielkim świecie". Na początku zachwyt, duże możliwości, dużo rzeczy do zobaczenia, wiele do zrobienia. Wynająłem sobie pokój w trzyosobowym mieszkaniu, kilka dni później znalazłem pracę. Wszystko fajnie, entuzjazm wciąż nie mijał, w międzyczasie szukałem czegoś lepszego i po kilku miesiącach zmieniłem i mieszkanie i pracę na lepsze.

Jednak po pół roku zachwyt opadł. Duże możliwości wymagały dużej kasy. Co z tego że masz tyle zajebistych możliwości, skoro żeby z nich korzystać to trzeba zarabiać #!$%@? pieniądze?

Po czasie zaczęło #!$%@? wieczne dojeżdżanie w każde możliwe miejsce, wieczne siedzenie w aucie albo komunikacji miejskiej, pół życia w tramwaju, bo wszędzie daleko - mimo całkiem niezłej lokalizacji to i tak marnujesz czas żeby dojechać i wrócić w konkretne miejsce. I te #!$%@? korki i światła, no tragedia...

Wszędzie pogoń za kasą, ludzie w dużym mieście "robią kariery" i są w stanie #!$%@?ć każda sobotę czy niedzielę, bez wolnych weekendów, bez chwili wytchnienia, 7 dni w tygodniu, bo liczy się KASA, rozumiesz NADGODZINY - dla mnie to chore.

Wcale nie jest tak łatwo poznać tu nowe osoby, ludzie z pracy głównie tylko ze sobą pracują, rzadko gdzieś razem wychodzą, łączy ich tylko wspólny pracodawca. Jakieś Tindery? Poznać laskę w dużym mieście to tragedia, jak jesteś przeciętny z twarzy to nie masz szans. Laski mogą przebierać w niezliczonych studentach i banankach, jak jestes mniej niż 7/10 to nawet nie instaluj tego...

Oczywiście są rzeczy pozytywne, nie chce tylko narzekać. Jest dużo pracy, może nie pracy marzeń ale trzeba być mega leserem żeby być tu bezrobotnym. Rynek mieszkań/stancji też jest ok, nie jest trudno znaleźć coś przyzwoitego. Duże galerie, kina, siłownie, fajne miejsca żeby spędzić wieczór przy piwku. To wszystko jest. Ale ja po roku zatęskniłem za tym moim zadupiem, gdzie ludzie nie muszą szpanować markowymi ciuchami, gdzie nie musisz być "kimś", tylko sobą. Gdzie ludzie są dla siebie mili a nie anonimowi, gdzie istnieją słowa dzień dobry czy przepraszam, gdzie nie panuje kult pieniądza i #!$%@? ponad siły, gdzie nie muszą spędzać swojego życia w tramwaju lub weekendu w pracy. Wiele takich drobnostek, które sprawiają że z końcem miesiąca spakuje swój dobytek i wrócę tam, gdzie jest normalnie. I może jestem taki małomiasteczkowy, może nie nadaje się do mieszkania w dużym mieście karierowiczów. Może wolę spokojniejsze miejsca. Ale jestem ciekawy czy ktoś tak miał?

#krakow #praca #pracbaza #malomiasteczkowosc #zyciewwielkimmiescie

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #5f54aaf78679b6c666e7ad4d
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Wesprzyj projekt
  • 26
Ja nie wiem co wy z tym macie, MUSZĄ SZPANOWAĆ.


@Krs90: po prostu są zazdrośni i to tyle. Jak ktoś zazdrości to najczęściej się tak odzywa i mu się tak wydaje przez zawiść. Nie zawsze, ale jednak.
@AnonimoweMirkoWyznania: jako przyjezdna z mniejszej miejscowości nie miałam problemu z aklimatyzacją tutaj. Piszecie o Krakowie jak o jakiejś metropolii na miarę Tokio czy Nowego Jorku, a to przecież tylko trochę większa pipidówa. Twoje odczucia wynikają chyba z otoczenia, w którym się znalazłeś. Nie wiem jak jest w dużych korpo, ja w swojej pracy miałam zero problemów ze współpracownikami, z szefostwem. Z kilkoma wyjątkami mało kto nastawiony był na robienie wielkiej kariery.