Aktywne Wpisy
1dlaczegoja1 +5
#slubodpierwszegowejrzenia
Viola powinna zostać ekspertką. Czego ta Karolina właściwie chce od Kołcza? Co on takiego zrobił? Że powiedział "starajmy się dobrze wypaść w programie"? To taki grzech? Na jakiej podstawie sądzicie, że poszedł do programu po zasięgi? Gdyby Karolina chciała z nim być to myślę że byliby małżeństwem i za 20 lat. I też powiedzielibyście że on tylko udaje i wcale nie chce żony?
Prawdę mówiąc, Kołcz jest jedynym sensownym
Viola powinna zostać ekspertką. Czego ta Karolina właściwie chce od Kołcza? Co on takiego zrobił? Że powiedział "starajmy się dobrze wypaść w programie"? To taki grzech? Na jakiej podstawie sądzicie, że poszedł do programu po zasięgi? Gdyby Karolina chciała z nim być to myślę że byliby małżeństwem i za 20 lat. I też powiedzielibyście że on tylko udaje i wcale nie chce żony?
Prawdę mówiąc, Kołcz jest jedynym sensownym

Vendigoo +17
#raportzpanstwasrodka Nasz artysta, chyba z tantiemów, już dorobił się pralki, no no no..
źródło: Sibi 7
Pobierz




Zacznę od tego, że na onkologii prowadzi mnie lekarka, natomiast wczoraj, w ramach zastępstwa był lekarz. Do gabinetu zostałem wezwany jako pierwszy tylko po to, żeby… poczekać aż p. doktor łaskawie skończy rozmowę telefoniczną. W tym momencie standardem na każdej wizycie był wywiad – czy coś się działo od ostatniej wizyty (szczególnie że minęło od niej 12 tygodni), jak efekty uboczne chemii, czy były biegunki/wymioty, gorączki, jak ból, samopoczucie etc, tutaj natomiast kompletnie zero zainteresowania (do końca wizyty).
P. doktor wziął do ręki wyniki badań obrazowych, porobił mądre miny po czym stwierdził, że jest progresja i na tym kończą się możliwości terapii i nic więcej nie da się zrobić, po czym wziął się za wypisywanie papierów, żeby zakończyć definitywnie terapię. Właśnie w taki sposób zostałem poinformowany, że to już jest koniec. Rozumiem, że lekarz nie może podchodzić do tematu emocjonalnie i że jestem tylko jego pacjentem a nie przyjacielem, ale do jasnej cholery, poczułem się w tym momencie jak intruz.
Na początku mnie zatkało, ale po chwili powiedziałem, że coś tu chyba jest nie tak, skoro trzy miesiące wcześniej rozmawiałem z prowadzącą o ratunkowym dostępie do leków (właściwie to Ratunkowy Dostęp do Terapii Lekowych), konkretnie o niwolumabie i że niezrozumiałe jest dla mnie, co się w tej chwili dzieje. Doktorek chwilę podumał po czym przejrzał jeszcze raz wyniki i stwierdził, że pójdzie skonsultować je z moją prowadzącą (która w tym czasie była na oddziale).
Wrócił po 40 minutach i gadka była już ZUPEŁNIE inna. Po pierwsze, że wyniki tomografii wrócą do ponownej interpretacji, bo w sumie to nie są tak do końca jednoznaczne i za tydzień może się okazać, że jeszcze na trzy miesiące dostanę bieżącą chemię (!!!) a jeśli nie, to prowadząca złoży wniosek o ratunkowy dostęp (!!!). Czyli p. doktor ot tak spisał mnie na straty i gdybym się nie odezwał, to właśnie przyszedłby czas na żegnanie się. A uwierzcie mi, że w takiej sytuacji naprawdę ciężko jest pozbierać myśli i się postawić.
Ale to nie wszystkie atrakcje na tej wizycie:
- musiałem doprosić się o wyniki krwi, na które p. doktor nie był w ogóle łaskaw spojrzeć (ale to nie pierwszy raz, na zastępstwie miałem go wcześniej dwukrotnie, raz nie zauważył bakterii w moczu a za drugim razem, że mam wysokie TSH )
- prowadząca zawsze uzupełnia w kartotece wszelkie nowe leki, a że jeden mi doszedł (Matrifen, plastry przeciwbólowe) to go o tym poinformowałem pokazując potwierdzenie z poradni medycyny paliatywnej. Jego odpowiedź? „No i?”. Ręce opadają.
- spytałem co z nadmiarowymi tabletkami chemii, które mam (opakowanie ma 30 tabletek, kurs trwa 28 dni, wiec co opakowanie byłem o dwie do przodu). Stwierdził, że mogę je oddać i już zaczął szukać jakiegoś pudełka w szufladzie. Dopiero jak mu powiedziałem, że ich nie mam przy sobie i chodziło mi o to, czy mogę je jeszcze brać to się opanował.
- najzabawniejsze na koniec – jak doskonale wiecie, od jakiegoś czasu zwyczajnie źle się czuję i poprosiłem o L4. Oczywiście z tym też był problem. Ludzie dostają parę miesięcy L4 na symulowaną depresję a mi zostały miesiące życia i jest z tym problem.
Powiem Wam tak – przez te ostatnie ponad dwa lata zawsze mówiłem, że mam szczęście w nieszczęściu, bo w całym tym syfie trafiałem na naprawdę świetnych lekarzy i pielęgniarki, którzy byli niesamowicie pomocni i pełni empatii. Nie jestem królewiczem, który domaga się wyjątkowego traktowania, zdaję sobie sprawę z tego, że jestem pacjentem jednym z wielu i że niedługo przyjdzie na mnie czas, więc kiedyś rzeczywiście usłyszę, że nic więcej nie da się zrobić i będę musiał to zaakceptować, ale nie w taki sposób i kiedy to jeszcze nie jest koniec!
Poczułem się wczoraj jak intruz, zbędny balast, którego trzeba się jak najszybciej pozbyć. Życie z rakiem jest trudne ale kiedy onkolog, jedyny lekarz który może mi pomóc, traktuje mnie jak śmiecia to tracę wiarę we wszystko.
Najzabawniejsze, że p. doktor ma fantastyczne opinie w internecie, jaki to jest pomocny i pełen empatii. Najwyraźniej albo mnie nie lubi albo czekał na kopertę.
Przepraszam za takie rozpisanie się, ale po prostu dla mnie ta wizyta była skandaliczna i musiałem to z siebie wyrzucić.
Poniżej, dla zainteresowanych, zamieszczam wyniki badań obrazowych.
#rak #onkologia #nowotwory #shepardchoruje
źródło: comment_1603353152lHJyYENtEGGnxBOg3r5Uuf.jpg
Pobierzźródło: comment_1603353172DhajaF8opWQfjy0yJyprVk.jpg
PobierzKomentarz usunięty przez moderatora
Moją ciocię w lipcu lekarz w podobny sposób poinformował przez telefon, że za tydzień wytnie jej pęcherz moczowy i macicę, bo jej lekarka prowadząca jest na urlopie a on właśnie zdecydował, że tak trzeba i nie ma dyskusji. Nie będzie tego uzasadniał.
@Azai: Niestety harmonogram wizyt jest uzależniony
@demontre: wg mnie tak czy siak w ogóle nie wychodzisz najlepiej...
@Inboxie: Mając do wyboru cokolwiek jeszcze próbować i pożyć może te pół roku a być odciętym od chemii i umrzeć za parę tygodni, to jednak wolę pierwszą opcję.
Opinie o lekarzu na internecie kupuje się tak samo jak opinie o najlepszym kebabie w mieście. Sporo osób nie wie, że trafiło na niekompetentnego lekarza więc nie pisze opinii lub nie robi tego z tego samego powodu co ty.
@lisku_chytrusku: Owszem, mogę, tylko jak pisałem wcześniej, nie chcę ryzykować odcięcia od terapii.
@Pieron