Wpis z mikrobloga

Assassin’s Creed Odyssey

Jakiś czas temu Ubisoft postanowił zmienić coś w swojej serii gier Assassin’s Creed i nie chodziło tutaj tylko o kolejny okres historyczny, ale postanowił wprowadzić zmiany do gameplay'u. Mało tego, teraz asasyny miały stać się pełnoprawnymi erpegami. ERPEGAMI! Asasyny! Co prawda zaczęto przeobrażać serię od Assassin’s Creed Origins, ale wolę osobiście czasy starożytnej Grecji, poza tym hej - zmiany są ciężkie, w kolejnej części pewnie poprawili to i owo, zatem wybrałem Odyseję.

================================
Wpis w czytelniejszej formie, ze screenami i w jednym kawałku, bo na wpis na mirko za długi, tutaj:
https://lisaroscrpg.blogspot.com/2021/09/assassins-creed-odyssey.html

Discord crpg: https://discord. gg/yDJq7Nk (zakazane bractwo, wchodzisz na własną odpowiedzialność ;) wykop blokuje link we wpisach)
================================

Zacznę może od tego, że totalnie nie rozumiem, co ludzie widzieli w tej serii gier. Co prawda w czwartą część, w sensie w Black Flag, grało mi się całkiem fajnie, ale była to głównie zasługa pirackich klimatów i walki statkiem, która zresztą bardzo mi przypominała tą z gier Pirates!, czyli prosta, zręcznościowa walka, która potrafi sprawić sporo frajdy. Ośmielony zagrałem następnie w ponoć najlepszą część serii, czyli Assassin’s Creed II. Nie skończyłem jej, na samym początku było całkiem fajnie poznawać różne postacie i łazić po bardzo ładnie odwzorowanym mieście, ale potem miałem wrażenie, że fabuła się rozlazła, a kompletny brak systemu walki mnie mocno zniechęcał, po prostu się mocno wynudziłem.

Chwila Lisaros bęcwale, gdzie jest wpis o AC II?! Cóż, wpisy robię o grach, które ukończyłem i naprawdę wyjątkowo odchodzę od tej zasady, po prostu nie widziałem powodu, by o niej pisać, bo w zasadzie nie było o czym, ot, kolejna gra AAA. Tym razem sprawa miała się nieco inaczej, bowiem Ubisoft postanowił postanowił dodać takie elementy jak rozwój postaci, system walki, pojawiły się wybory i ich konsekwencje, to mnie mocno zaskoczyło. Nieczęsto się zdarza, że deweloper zamiast jeszcze bardziej spłycać gameplay, postanawia pójść w drugą stronę. W rezultacie powstało coś jeszcze bardziej nietypowego - oto mamy do czynienia z grą, która idzie w kierunku historycznego crpg i w dodatku ma wysoki budżet. To jest po prostu bardzo ciekawe, nawet nie sama tylko gra, ale to, jak sobie twórcy gry poradzili z wieloma wyzwaniami, jak daleko zdecydowali się pójść, co jednak nie wyszło, co można było zrobić lepiej itd. Podobnie swego czasu zaciekawiła mnie seria Mass Effect, gdzie również wiele rzeczy wyszło lepiej, a o wielu to szkoda gadać, szkoda znowu "szczempić" ten tego, wiecie, nieważne - udajmy się w podróż do krainy marzeń, gdzie deweloper stara się stworzyć coś niezwykłego, a my mamy nadzieję, że porwie nas duch przygody, niech ten wpis będzie naszą małą odyseją. Mówiąc inaczej - wall of text incoming!

Zacznę od kwestii technicznych - jest dobrze. I to serio, serio dobrze. Podczas przechodzenia gry nie miałem jakichś większych błędów, co jest imponujące zważywszy na to, że gra jest naprawdę spora, jest wiele do roboty, a przechodzenie jej zajęło mi aż 135h (!). Jedyne, do czego mogę się przyczepić, to beznadziejne auto-save'y reeeeeee. Znaczy się - zdarza się, że zapisuje się wszystko idealnie, ale zdarza się i tak, że zapisuje sobie moment daleeeeeeeko hen hen wiele walk i skradania się temu, zatem rekomenduję ręczne zapisywanie gry przed ważniejszymi momentami i najlepiej po prostu to robić od czasu do czasu.

Swoją przygodę zaczynamy od wyboru postaci, możemy grać Kassandrą, pełną charyzmy protagonistką, która jest oficjalnie numba one Ubisoftu, ale przecież nie będę grał babką w grze toczącej się podczas wojny peloponeskiej, lol, to wybrałem Alexiosa. Lepiej, żeby wybrana postać przypadła nam do gustu, bo spędzimy z nią MNÓSTWO czasu. Na szczęście Alexios jest okej, całkiem sympatyczny seryjny zabójca i bezlitosny morderca, który bez mrugnięcia okiem potrafi skąpać we krwi całe obozy czy forty wroga, a że jest to najemnik, to niemal każdy może być jego wrogiem. Jedyny minus jest taki, że się miejscami unosi, co bywa zabawne w sytuacji, kiedy coś go wyraźnie oburza, a dla mnie to było takie meh, robiłem tutaj gorsze rzeczy.

Alexios ma swój mały domek na wyspie Kefalinia, przyjaźni się z małą dziewczynką-sierotką i pewnym stałym elementem komediowym tej gry w osobie jego przyjaciela, który mu pomógł w przeszłości. Jak się bowiem okazuje, Alexios pochodzi ze Sparty, wiódł tam sobie jako dzieciak pełne radości życie, aż tu pewnego razu jego młodsza siostra została zrzucona w przepaść, Alexios chciał się przeciwstawić, to też oberwał, matka płakała, ojciec - znany spartański wojak - wybrał posłuszeństwo Sparcie, no generalnie niewesoła historia... ALE CZY NA PEWNO? Zrządzeniem losu nasz bohater zdobywa statek i rusza w podróż, podczas której będzie musiał ponownie zmierzyć się ze swoją przeszłością, jak to często można wyczytać w jakichś zajawkach.

Podczas tej podróży będziemy przemierzali świat starożytnej Grecji i jest on wieeeeeeeeeelki, naprawdę duży! Podróż statkiem, czy jazda konno jest w pełni sensowną opcją poruszania się po nim. Jest to też świat absolutnie PRZEPIĘKNY. No nie mogłem oderwać oczu od niego. Nie chodzi o to tylko, że jest ładnie. Klimat śródziemnomorski nie jest czymś często spotykanym w grach, jeżeli jeszcze do tego dodamy obszar Grecji, to jest to naprawdę ciekawe połączenie. Ponadto twórcy gry wykonali olbrzymią pracę, by jak najwierniej zrekonstruować lokacje z okresu w grze, takie Ateny wyszły im świetnie, ale jest też wiele innych, ciekawych miejsc do zwiedzenia. Powiem szczerze - zaimponowało mi to do tego stopnia, że starałem się jak najrzadziej korzystać z opcji fast travel i nawet, jak mogłem to zrobić, to płynąłem statkiem, czy jeździłem konno, bo to po prostu ładnie wszystko wyglądało.

Bardzo szybko odkrywamy, co gra ma do zaoferowania. Oprócz wątku głównego jest konflikt Sparty i Aten, są misje poboczne do wykonania, zadania z ogłoszeń, jest rozwój postaci, bitwy morskie, mnóstwo miejsc z rzeczami do roboty na mapie, są starcia z najemnikami, pewną sektą, a do tego mamy system walki i jeszcze walkę na morzu! Sporo, a jak to się wszystko razem zgrywa? Welp, różnie.

Zacznę od samej wojny, bo poniekąd dobrze to pokazuje, jak wiele rzeczy w grze jest zrobionych. Generalnie całość wygląda na osobny mechanizm, który składa się z wielu części składowych. Mapa jest podzielona na regiony, zdecydowaną większość z nich kontroluje jedna ze stron konfliktu. Regiony mają wskaźnik z trzema poziomami pokazującymi to, jak silna jest kontrola danej strony w tym miejscu - poziom 3 to mocna kontrola, poziom 2 to słabsza, a poziom 1 oznacza, że możliwe jest rozegranie bitwy o zmianę kontroli nad tym regionem, możemy wtedy stanąć po stronie obrońców i wtedy mamy nieco prościej, a możemy po stronie atakujących, gdzie jest nieco trudniej, ale łupy też trochę lepsze. Siłę kontroli nad regionem można zmniejszać poprzez działania dywersyjne w postaci niszczenia zasobów, rabowania skarbca frakcji, zabijania jej żołnierzy i lidera regionu, a większość z tych rzeczy mieści się w standardowych miejscówkach na mapie. Mało tego - na swojej drodze spotykamy postacie historyczne z tego okresu, możemy przyjrzeć się liderom frakcji, ich polityce, dostajemy często zadania związane z tą wojną. Brzmi świetnie? Niby tak, ale jednak nie za bardzo, bo diabeł tkwi w szczegółach.

Wojsko Aten i Sparty to po prostu inne kolorki. Cała ta kontrola nad regionami to iluzja, bo nawet, jak zaczniemy działać na rzecz np. Aten, to już wcześniej przejęte regiony zaczną i tak losowo przechodzić na druga stronę, po prostu jest tutaj nieustanna walka, gdzie bez większego ładu i składu regiony zmieniają swoją przynależność (z wyjątkiem stolic), czy się tam angażujemy, czy też nie. Mało tego - wojska nie różnią się niczym między sobą, to ci sami wrogowie, tylko Sparta ma kolorek czerwony, a Ateny mają kolorek niebieski. I do tego to się wszystko sprowadza - do innych kolorków, co jest bardzo rozczarowujące. Dochodzi przy tym do niszczących muh immershun sytuacji, gdzie choć Ateny mają przewagę na morzu, to jednak jak atakują, to cudownie Sparta ma przewagę, bo ta reguła zawsze ma miejsce. Jak Sparta kontroluje dany region, to niszczymy te same zasoby, co potem, jak chcemy zmniejszyć kontrolę nad tym miejscem później ze strony Aten. Co prawda od czasu do czasu widać losowe starcia na mapie pomiędzy wrogimi siłami, ale to walki, gdzie bierze udział z 5-6 żołnierzy naraz. Nie ma tutaj żadnego frontu walk, nie ma ofensyw, nie ma jakiegoś celu, nawet nie czuć zbytnio, że jest jakaś wojna poza miejscami, gdzie twórcom gry było potrzebne, byśmy akurat tutaj to zobaczyli. Generalnie wymówka jest taka, że hurr durr wojna sama w sobie jest bez sensu, to tylko sekta ma na tym zyskiwać, ale tutaj w ogóle nie widać nawet motywacji głównych aktorów poszczególnych stron. Idę do dowódcy wojsk Aten, ten zleca mi zabicie 3 wysokich rangą oficerów Sparty, idę do do dowódcy wojsk Sparty, ten zleca mi zabicie 3 wysokich rangą oficerów Aten... what?! Tu nie chodzi o to, że wojna napędza interesy, czy dzieje się w tle, właśnie ona się nie dzieje w tle, ona się w ogóle nie dzieje. To jest tylko bardzo płytki mechanizm, byśmy zdobywali loot w bitwach, gdzie strony różnią się kolorkami. There, I said it. Czasami wychodzi komicznie. Na przykład w pewnym momencie jeden z dowódców Aten gotowy zlecić mi zadanie spacerował sobie spokojnie DOSŁOWNIE KILKA KROKÓW od całego obozu Spartan, on był dosłownie no tuż tuż, a ci nic, lmao. Tak samo - trwa oblężenie Aten, są w pobliżu w regionie kontrolowanym oficjalnie przez Ateny obozy Sparty z jej wojskiem, które oblegają miasto. Tymczasem widzę sobie, jak wojska Aten patrolujące teren (lol) przejeżdżają sobie przez sam środek obozu Sparty xD W ogóle takie to straszne oblężenie, że wojska Aten generalnie jeżdżą sobie tam swobodnie i patrolują, bo oficjalnie region jest pod ich kontrolą... choć ludność prowincji się schowała za mury miasta, bo właśnie Sparta miała kontrolować okolice Aten, nawet są regiony, które miała spustoszyć, ale nope, czas na patrol jakby nigdy nic. Hitem jest jednak to, że niszcząc zasoby Sparty w tym regionie, czyli miejsca, które Sparta kontrolowała, zmniejszałem kontrolę nad regionem... Aten, noooo bardzo ciekawe!

Podobnie sprawa ma się z najemnikami. Otóż nasz Alexios jest jednym z nich i rywalizuje niejako z innymi kolegami i koleżankami po fachu, przy czym jest pewien ranking najemników, są oni podzieleni na określone grupy - od tych okrytych najniższą sławą, aż do legendarnego najemnika, z awansem na każdy poziom wiążą się pewne benefity i część z nich jest całkiem fajna, jak np. znaczne obniżenie kosztu polepszenia naszego statku. Najemnicy to specjalne jednostki, które mają własną historię (krótką) i zestaw charakterystycznych cech, a dokładniej dwie cechy, które wyróżniają każdego najemnica, plus oczywiście każdy ma swoje uzbrojenie i ataki. Najemnicy nie są do nas wrogo nastawieni, no chyba że ktoś zleci pozbycie się nas, bo np. wesoło sobie zabijaliśmy ludzi albo coś ukradliśmy, wtedy jakiś najemnik może zacząć nas gonić. To wszystko przypomina trochę Nemezis system z Shadow of Mordor, ale są też spore różnice, które pokazują słabość rozwiązania z Odysei i to, że nie wystarczy po prostu skopiować część rozwiązań, by całość ładnie działała. Przede wszystkim w Shadow of Mordor orki miały kilka często bardzo różnych cech, które razem nałożone na siebie czyniły daną postać wyjątkową, zmieniały jej zachowanie, nadawały charakteru, poza tym mogliśmy ich "przejmować", co pozwalało na ciekawe zabawy tym wszystkim. Tymczasem w Odysei każdy najemnik ma tylko DWIE cechy, DWIE. Mało tego, nie dość, że są mało oryginalne (większe obrażenia od ognia, mniejsze obrażenia od ognia, większe obrażenia od broni dystansowej, mniejsze obrażenia od broni dystansowej, lol, okej, ciekawsze jest podróżowanie ze zwierzęcym towarzyszem, który ginie w pierwszych sekundach starcia :^)), to jeszcze bardzo często się powtarzają, przez co ci wszyscy najemnicy bardzo szybko stają się jedną, wielką masą nieco silniejszych wrogów. Fajne jest za to to, że podróżują po mapie i są fizycznie obecni na niej.

Na szczęście z wątkiem głównym poradzono sobie już lepiej. Muszę pochwalić scenarzystów, bo jak na grę komputerową historia w Odysei daje radę. W dodatku postarano się też, byśmy w toku rozwoju wydarzeń odwiedzali po kolei różne miejsca na mapie. Również główne postacie i ich interakcje są całkiem zgrabnie napisane, zapadają w pamięci, co jest już sporym sukcesem w grze open world, gdzie często wszystko się zlewa w jedną bezkształtną masę. Mało tego - postacie wyglądają też ładnie, w sensie są dobrze zrobione, oczy nie bolą, jak to miało miejsce w Mass Effect: Andromeda. Wiele ważnych osób pojawia się też wiele razy w trakcie naszej przygody, co pozwala budować pewną więź z nimi, a przynajmniej przestają przez to być anonimowi, choć czasami nie chciałem wracać do niektórych. W pewnym momencie natrafiamy bowiem na wyspę, która jest opanowana przez piratów, a tam ich herszt to WIELKA murzynka, która nam mówi to i owo i... to w sumie tyle. Możemy dla niej szukać skarbów po fragmentach map, ale podziękowałem, bo postać tak mocno się wyróżniała, że nie chciałem tam już więcej wracać, oczywiście nie możemy jej zabić, bo niestety czasami scenarzyści odmawiają nam takiej możliwości, nie możemy na przykład zabijać żadnych dzieci. Żeby było zabawniej, to możemy z tą murzynką romansować, w zasadzie możemy romansować z mnóstwem NPCtów, do wyboru do koloru, czasami odniosłem wrażenie, że twórcy musieli mieć jakąś listę, gdzie układali sobie kolejne cele do romansu na zasadzie "hmmmm może by tak dać jakiegoś bruneta? Oooo a tam damy kogoś bardziej opalonego, ooo a tutaj sexi Greczynkę z lokami! A wiecie kogo jeszcze nie mamy? POTĘŻNEJ niczym szafa trzydrzwiowa murzynki! Z nią na pewno KTOŚ będzie chciał romansować!". Nope, nope i nope. Zwykle w takim monecie ostro obrywa się scenarzystom, ale tak się zacząłem zastanawiać, czy to na pewno była ich decyzja? Czasami odstające elementy są tak widoczne, że odniosłem wrażenie, jakby były dodane na siłę, jak wszystko było już gotowe. Tak jakby jakiś reżyser/producent podszedł i powiedział "hmmm fajnie, fajnie, ale wiecie czego tutaj jeszcze brakuje? Silnej, niezależnej piratki! I niech dużo przeklina! Niech wiedzą, że to silna postać, ha!", no to mamy w grze silną piratkę, która co drugie słowo mówi "fuck", no nie żartuję xD W dodatku jak to zwykle bywa, cała historia zdaje się rozlatywać pod sam koniec. W pewnym monecie zostajemy uwięzieni przez bardzo, bardzo złą postać (nawiasem mówiąc zero zaskoczenia, kto był tym wrogiem, gra nam to mocno akcentuje wcześniej), siedzimy sobie w celi bezbronni i... ma nas załatwić dwóch jakichś łebków, jacyś szeregowi żołnierze, NAS, wybrańca, który mordował setki ludzi, wybijał w pień całe garnizony fortów, a walczymy z nimi na pięści, no luuuuuuuuudzieeee xD Dodam, że schwytanie wyglądało tak, że wygrałem walkę z bossem, ale scenarzysta powiedział "ok, to teraz se jesteś schwytany", cut-scenka i byłem schwytany xD Twórcy przynajmniej ograniczyli wstawki z animusem, ale te, które są, w zasadzie kompletnie nic nie wnoszą do historii. Normalnie mógłbym to przemilczeć, ale nawet tutaj zdołali mnie zirytować w jednym momencie:


No dobrze, zostawmy na chwilę narzekanie i zobaczmy sobie na elementy, które przeszły największą zmianę, czyli na rozwój postaci i system walki! Co do tego pierwszego to od razu widać, że kolejne umiejętności są zgrupowane w trzy kategorie, które mają pewnie sygnalizować możliwe style gry: walka wręcz, strzelanie z łuku, wreszcie skradanie i skrytobójstwo. Umiejętności dają pewne efekty, by część z nich odblokować, trzeba mieć odpowiedni poziom. Mało tego - określone umiejętności można też bardziej rozwijać, przez co są też bardziej użyteczne, choć i tutaj często jest to ograniczone poziomem. Rozwój to nie tylko zwiększenie wskaźnika powiązanego z daną umiejętnością (np. +200% obrażeń), ale bywa też, że dostajemy jakiś nowy efekt. Pochwała należy się co do tego, że nie wszystkie umiejętności są związane z walką, część pozwala jej wręcz unikać. Umiejętności są aktywne i pasywne. Z pasywnych korzystamy ciągle, aktywne trzeba aktywować, mamy do tego 4 sloty osobno dla tych związanych ze strzelaniem z łuku i 4 sloty dla tych związanych z walką wręcz i skradaniem/skrytobójstwem.

Skoro o walce mowa, to tutaj też się postarano. Nasze środki ofensywne to normalny atak, ciężki atak, atak asasyna, czyli tak naprawdę próba zabójstwa po cichu, jest też specjalny mocny atak, który można aktywować, jak się ma pewne zdolności, bronić się możemy poprzez unik i parowanie. Strzelanie z łuku i zabójstwa odbywają się za każdym razem podobnie, za to ataki przy pomocy broni białej różnią się w zależności od tego, jakim typem broni się posługujemy, a tych jest kilka, możemy atakować szybciej, ale zadawać mniejsze obrażenia, wolniej z większymi obrażeniami, jest różny zasięg broni, różne kierunki ataku.

Ustawiłem sobie poziom trudności na "hard", by czuć jakieś wyzwanie i nie zmieniałem go do końca gry. Już na samym początku czuć różnicę przy levelowaniu, miałem na oku kilka ulepszeń, wziąłem je i walczyło się generalnie całkiem przyjemnie. Doceniłem również to, że można sobie ukryć niemal cały HUD, gra daje nam sporo wskazówek dźwiękowych i wizualnych, dzięki którym możemy się orientować w sytuacji i nie potrzebujemy połowy ekranu zapełnionego wskaźnikami. Na przykład podczas walki naszych statkiem nasz pomocnik rzuca nam komendy i mówi na przykład, kiedy możemy wystrzelić płonącymi strzałami. Jak znowu będziemy mogli skorzystać z umiejętności, to nam się to graficznie przedstawi na postaci. Doceniam to, tym bardziej, że jak już wspomniałem gra jest bardzo ładna i dzięki temu można w pełni ją podziwiać. NIEMAL cały HUD (oh boy, here we go again). Tak się bowiem złożyło, że na początku gry spróbowałem wyłączyć cały hud, zabiłem jakichś gości, jakieś wilki i udałem się trochę dalej na odosobnioną część wyspy, zaatakowałem wilki i dostałem sromotny łomot, ledwo uszedłem, aż mi się flashbacki z Gothica 3 włączyły. Odyseja ma bowiem skalowanie przeciwników i ten system jest po prostu absurdalny, przeciwnicy mają określone poziomy tak jak my i jeżeli są od nas te 2-3 poziomy wyżej, to ciężko ich zabić, bo zadają bardzo mocne obrażenia, a my im z kolei nikłe, a jak różnica jest jeszcze większa na ich korzyść, to jest to prawdziwa mordęga. Żeby było śmieszniej to każdy region na mapie ma określone, jakiego poziomu są tam przeciwnicy, idzie to dosyć stopniowo i są miejsca, gdzie mamy przeciwników poziomu 46-50 od samego początku gry. To z kolei sprawia, że ten otwarty świat jest tak naprawdę mocno zamknięty na samym początku, bo po prostu nie da się walczyć z przeciwnikami od nas wyższymi poziomem, zabicie jednego to dziesiątki minut klikania, bez sensu (choć tak około 17 poziomu na szczęście można powoli jechać w różne miejsca). Żeby zatem nie wpakować się po raz kolejny, to włączyłem podpowiedź mówiącą o tym, jakiego poziomu są widoczni przeciwnicy.

1/2

#lisaroscontent #crpg #rpg #assassinscreed #gry

* [Star Control II: The Ur-Quan Masters](https://www.wykop.pl/wpis/58115995/star-control-ii-the-ur-quan-masters-p
Lisaros - Assassin’s Creed Odyssey

Jakiś czas temu Ubisoft postanowił zmienić coś ...

źródło: comment_1631548462E2FTPNRha7CpCkS2MJrgdh.jpg

Pobierz
  • 42
2/2

Ale Lisaros! Przecież trudniejsi przeciwnicy to przecież lepsze łupy, ciekawsze miejsca! Hohohohohoho! Otóż ten system dotyczy również łupów i owszem, możemy zdobyć łupy wyższego poziomu z przeciwników wyższego poziomu, ale NIE MOŻEMY ICH UŻYWAĆ! Bo by używać dany sprzęt, to musimy mieć nie niższy poziom, niż poziom tego sprzętu, no kto to wymyślił?! Jest jeszcze śmieszniej, bo jak zdobywamy sprzęt i levelujemy, to ten sprzęt niższego poziomu staje się bezwartościowy, bo
#lisaroscontent Assassin’s Creed Odyssey

Wołam!

Link do wpisu na blogu: https://lisaroscrpg.blogspot.com/2021/09/assassins-creed-odyssey.html

Komentarz do wołania (wystarczy zaplusować/odplusowanie to rezygnacja):
https://www.wykop.pl/wpis/36813661/dawno-dawno-temu-kiedy-gry-star-wars-byly-jeszcze-/#comment-129380063

Zapraszam na discord #crpg!
Mamy pokoje aktualnych premier, jest sporo dyskusji o crpg, polecanki, teksty o grach, warto zajrzeć ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Link do discorda (jest również w opisie mojego tagu) - https://discord. gg/yDJq7Nk (bez spacji)

@Darkstars13, @Bethesda_sucks, @Jolly_Roger, @Suche_Sushi, @Zipperek, @
W związku z tym, że ostatni wpis był aż 3 miesiące temu, postanowiłem, że na blogu zrobię oddzielną stronę z wpisami, gdzie będę na bieżąco komentował przechodzenie co dłuższych gier. Nie będę tego dawał na tag #lisaroscontent bo obiecałem, że będą tu tylko wpisy o grach, które przeszedłem plus jakieś przemyślenia, a nie krótsze teksty, ale będę w miarę możliwości wrzucał na odpowiednie tagi na wykopie. Jak ktoś jest tymi wpisami zainteresowany
via Wykop Mobilny (Android)
  • 1
@Asterling: kolega Ty już wiesz co ( ͡ ͜ʖ ͡)
@Lisaros: okres historyczny chyba był głównym powodem dlaczego w Odyseję zagrałem, ale jak dla mnie zostało to zaserwowane w bardzo monotonny sposób i nie potrzebnie rozwleczony(wiadomo, że większa część gry to funfiction). Niestety przejście tego AC zajęło mi ponad rok z przerwami na parę miesięcy z tego powodu ciągle wstrzymuję się z zagraniem w Valhalle.
wojtaasp - @Asterling: kolega Ty już wiesz co (⌐ ͡■ ͜ʖ ͡■)
@Lisaros: okres historyczn...

źródło: comment_1631553276ShE439VgcHo9RFRyzkSuZK.jpg

Pobierz
@Lisaros: ja to mam chyba do dzisiaj lekki ból dupy, że przez AC porzucił serię PoP. Grałem w pierwszego AC, trochę w tego pirackiego i trochę w tego egipskiego i niestety open world w tego typie gry jest zwyczajnie nudny.

Najbardziej mnie rozwala, że walka w PoP: Warrior Within była bardziej dynamiczna, poruszanie się po lokacjach było swego rodzaju wyzwaniem a teraz wszystko jest w cholerę uproszczone.

Ogólnie duży otwarty świat
pełnoprawnymi erpegami. ERPEGAMI! Asasyny


@Lisaros: Assasyny to się traktuje bardziej jako symulacje danych okresów historycznych odtworzonych w open worldzie. Problem z poprzednimi częściami jest taki, że to było wszystko powtórka z jednej gierki tylko przerobiona do różnych okresów czasu. Nowe assasynki to tylko "dodanie" rpg żeby tylko było. Nikt raczej nie traktuje ich jako pełnokrwistych rpgów.
@Lisaros Dla mnie AC:O to była najlepsza gra w którą grałem od czasu Wiedzmina 3. Świat był wspaniale pokazany, ogromny, ciekawy. Niektóre questy były trochę powtarzalne ale z drugiej strony intrygi tego świata wciągnęły mnie dużo bardziej niż to co dostałem w CP2077.

Podobał mi się wątek mitologiczny.

To będzie herezja dla większości ale dla mnie ACO jest tym czym był Gothic, Skyrim i prawie tym co Wiedzmin 3 I seria Masz
@mxhugo: gratulacyjny lajk na twitterze ( ͡º ͜ʖ͡º)
@rybsonk: racja! Mój błąd, to właściwie 2x4 sloty, tylko wtedy pojawia się problem z brakiem wskazówki graficznej przy zmianie zestawu umiejętności, bardzo nietypowo, bo jak wspomniałem w tekście - inaczej zrobiono to wzorowo. Grałem przy minimalnym hudzie i było to uciążliwe, bo jednak takie leczenie się przydawało, a te chciałem mieć na 1 slocie i to zawsze