Wpis z mikrobloga

Chciałbym napisać o pewnej ciekawej sprawie, związanej z obecnymi protestami personelu medycznego. Większość ludzi nie ma świadomości, że w ostatecznym rozrachunku w tych protestach chodzi o dobro pacjentów. Bo rzeczywistość wygląda tak, że KAŻDY lekarz specjalista może w dowolnej chwili rzucić wszystko, co ma jakikolwiek związek z NFZ i pójść pracować w 100% na prywatę. Zresztą znam wielu, którzy tak zrobili, a sam to rozważam. Konsekwencją takiej decyzji jest JEDNOCZESNE zmniejszenie ilości pracy o 30-50% i zwiększenie dochodu o 70-100%. To są proporcje, o jakich mówimy.
I coraz większa ilość lekarzy się na to decyduje. Rządzącym jest to na rękę. Brak lekarzy do pracy w poradniach - trudno, zamykamy poradnie. Brak lekarzy do pracy w oddziale - "ojej, te mendy doktory robić nie chcą, musieliśmy zamknąć oddział". A w ostatecznym rozrachunku dla NFZ brak poradni i oddziałów oznacza brak konieczności finansowania poradni i oddziałów. Dla nich sytuacja win-win. A że ludziom dzieje się krzywda - kogo to "na górze" obchodzi?
Jesteśmy na prostej drodze, gdzie w oddziałach szpitalnych, gdzie trafiają najciężej chorzy ludzie będzie ordynator i 3 rezydentów, bo każdy natychmiast po zrobieniu specjalizacji będzie zwiewał z systemu. Jak myślicie - jaka będzie jakość opieki w takich miejscach? Jak będzie wyglądała jakość kształcenia?
Jedynym sposobem, żeby ten trend zatrzymać jest zmiana proporcji, o których pisałem wyżej. Bo bardzo wielu lekarzy (w tym ja) lubi pracę w szpitalu. Jest ona dużo ciekawsza, daje więcej możliwości rozwoju. Ale w pewnym wieku (statystycznie obecnie coraz młodszym) większość ludzi dochodzi do wniosku, że nie będą robić "ku chwale ojczyzny" na NFZ, a dorabiać popołudniami i nocami. Bo wolą mieć wolny czas, który mogą poświecić rodzinie, hobby, czy co tam kogo kręci. I jak myślicie, z której części pracy rezygnują?

#medycyna #lekarz #protest #nfz #zdrowie
  • 17
@mbasasello: Gdyby lekarze dostaliby postulowane podwyżki to pracowaliby mniej, na jednym etacie? Czy (biorąc pod uwagę charakterystyczny dla Polski brak lekarzy) pracowaliby tyle samo — po 300h, tylko za większe wynagrodzenie? Co w takim rozrachunku zmienia się dla pacjenta? Kolejki zmaleją? Dostępność do specjalistów wzrośnie? Skończy się z leczeniem przez telefon? Jeśli za prostym wzrostem finansowania nie idą propozycje zmian systemowych to w tym chorym systemie nie zmieni się wiele. Jedyne
@Ripper: Tak jak wspomniałem wyżej - coraz więcej lekarzy w tej chwili nie kombinuje jak zarobić najwięcej pracując jak najwięcej, tylko jak zarobić jak najwięcej, pracując jak najmniej. Po prostu do pracowników sektora medycznego dotarło kilka rzeczy:
- że istnieje coś takiego jak "work-life balance"
- że to nie jest tak, że za wszelką cenę, "wspólnymi siłami", "dla dobra kołchozu" trzeba ten system utrzymać

Po prostu jeszcze parę lat temu, jak
@mbasasello: no nie do końca tak. Popatrz po speckach ludzi zaangażowanych wcześniej i teraz w protesty- anestezjologia, interna, onkologia, chirugia ogólna, nefrologia etc, ci wszyscy ludzie nie pójdą na pełen etaty do prywaty więc mają motywację by protestować bo wiedzą że będą w tym bajzlu szpitalno-poradnianym do końca kariery. Cała reszta specjalistów już dawno przeliczyła czy opłaca im się maglować pacjentów w AOS (zwykle juz nie, chyba że wizyta trwa 3
@baran_ofiarny Anestezjologów brakuje dramatycznie, większość spokojnie może pójść do prywaty znieczulać. Internistą sam jestem (chociaż teraz dorabiam druga speckę), ale jako internista przyjmując w POZ w 1 dzień zarabiam tyle, co w tydzień w szpitalu. Onkologia - tu się zgodzę, onkolog bez szpitala to tak średnio. Chirurgia - tu jest zwykle kwestia ambicji. Bo większość chirurgów lubi "duże" operacje, które mają tylko w szpitalu. Ale znam wielu, którzy czeszą kasę na wycinaniu
Co w takim rozrachunku zmienia się dla pacjenta? Kolejki zmaleją? Dostępność do specjalistów wzrośnie?


@Ripper: Na Banacha na chirurgii z 3 odcinków z pacjentami 2 działają, piętro wyżej z 3 odcinków tylko 1 działa. Już teraz wiele pododdziałów jest pustych bo nie ma lekarzy aby na nich pracowali, zwiększenie pensji zachęciłoby lekarzy do przyjścia na takie oddziały, mniej oddziałów i szpitali zostałoby zamkniętych. Ostatnio można coraz częściej przeczytać, że ochrona zdrowia
@mbasasello: prawda, mam ojca lekarza i z wiekiem wygaszał liczbę dyżurów i aktualnie nie ma już nic wspólnego ze szpitalem, ma swoją przychodnię na wypiździejewie i gabinet usg, od covida przestał przyjmować w domu prywatnie i nawet mu się nie chce tego wznawiać (ludzie to #!$%@? i potrafią zadzwonić w święta albo o 22, a prawda jest taka że jak masz drakę z gówniarzem o 22 to powinieneś #!$%@?ć na pogotowie
@hphp123: Przyjacielu, chyba nie sądzisz, że to przedsiębiorcy poniosą koszty podwyższenia podatków? Po prostu cena wizyty w gabinecie wzrośnie o 10-15%. Tak samo jak cena usługi hydraulika, elektryka, fryzjera, mechanika. Podwyżka podatków zawsze ostatecznie jest przerzucana na klienta. No ale "bynajmniej bombelkom dały".
@ruhenbauer: No dokładnie tak to wygląda. Tylko młodzi lekarze, którzy teraz przychodzą są - ogólnie rzecz biorąc - dużo bardziej asertywni, niż kiedy ja zaczynałem pracę. I tak jak pisałem wyżej - coraz częściej normą są sytuacje, kiedy rezydent nie boi się powiedzieć głośno, że nieobstawione dyżury to nie jest jego problem, tylko ordynatora / dyrektora. Na zabiegówkach trochę trudniej, bo tam dużo częściej jeszcze panuje system feudalny, ale to też