Wpis z mikrobloga

@Torres99: Ze względu na specyficzną organizację pracy i kulturę w amerykańskich firmach nikt nie bierze więcej niż ~10 dni urlopowych (źrodło: Instytut Danych z Dupy, żeby nie było)

W praktyce jest tak, że albo przełożony nie wyraża zgody (bo trzeba coś dowieźć), albo w teamie jest kult zapieprzania i nie chcesz się wyróżniać, więc nie bierzesz urlopu (bo nie wypada). Finalnie stajesz na tym, że wziąłeś te 10 dni na różne
@m-wjeczur: rozumiem, dzięki. Wszystko myślę rozbija się ostatecznie o kulturę w danym miejscu pracy, a pod względem kultu zapieprzania Ameryka jest ekstremum. Ciekawe jakie odczucia w tej kwestii są w Europie