Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Odniosę się do jakże ostatnio aktualnej dyskusji o 16h pracy i wspaniałym, pełnym sukcesów życiu jakie ma to gwarantować.
Muszę was zmartwić - długotrwała praca (realna, bez obijania się) w takim wymiarze może was co najwyżej zaprowadzić do trumny (udar, zawał, wypadek ze zmęczenia), niepełnosprawności (to samo co wcześniej, tylko zamiast śmierci robią wam w szpitalu fiku miku i udaje się klienta uratować, tylko robi pod siebie), uzależnień, rozbicia rodziny, nerwicy, depresji itp.

Bajkowe opowieści o tym jak to wystarczy tyrać jak wół po to żeby osiągnąć mityczny sukces - to są często historie w których (celowo) pomija się kwestie niezbędnego szczęścia oraz szczęśliwych zbiegów okoliczności, przypisując SOBIE zasługi, że te zbiegi okoliczności nastąpiły. Owszem, ciężka praca pomaga i multiplikuje korzyści, ale trzeba mieć na uwadze, że jest spora grupa osób, która mimo nieludzkiej pracy po prostu nie miała farta i zostają z palcem w dupsku. Co w takiej sytuacji? Zapewniam was, że z dupska tego nie wychodzi się łatwo, bo po takim maratonie - powikłań w psychice nie da się wyleczyć w 2 tygodnie bieganiem. Nie mówiąc o innych konsekwencjach typu spłata np. długów jeżeli ktoś np. zainwestował w pomysł który rozminął się z koniunkturą na rynku. Tak może wyglądać kult #!$%@? w praktyce. O ciemnej stronie nieosiągnięcia sukcesu się nie mówi, bo to jest raczej mało sympatyczna sprawa. Cytując klasyka - po co o tym mówić? To niedobra jest. ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Zamiast takiej ryzykownej gry - rozsądniej jest postawić na maksymalizowanie prawdopodobieństwa realizacji celów. A to oznacza że lepsza jest strategia ewolucyjna - czyli przetrwać za wszelką cenę, po to by w sprzyjającym momencie zintensyfikować wysiłek.

Poza tym zwrócę uwagę na jedną rzecz - to że coś udało się komuś za pomocą tyrania po 16h , nie warunkuje w żaden sposób, że ktokolwiek kiedykolwiek to powtórzy. Gdyby to była prosta recepta działałaby ZAWSZE. A tak nie jest. A jeszcze śmieszniejsze jest to, że nawet dotarcie w wyścigu na jakieś podium nie stawia nikogo tam na zawsze. Historie #!$%@? 16h, którzy po wzbogaceniu "nagle" dowiadują się, że żona jest już byłą żoną, syn został narkomanem, rodzice umarli w szpitalu 300 km stąd bez pożegnania, a oni sami po zawale nie dają już rady - te historie dzieją się cały czas. Gorzki jest smak sukcesu, za który płaci się relacją z własną rodziną, chorobą czy innymi konsekwencjami. Sam mam w swoim otoczeniu mnóstwo takich przykładów - taka jest po prostu cena tzw. sukcesu. Cenę płaci się zawsze. Każdy jakąś płaci, ale bardzo ale to bardzo rzadko się do niej publicznie przyznaje. Ktoś kto mówi wam, że ceną za długotrwały 16 godzinny #!$%@? jest zwykłe niewyspanie, które można sobie odbić 2 tygodniowym urlopem popijając szampana i świętując "sukces" - na 99,99% kłamie albo sam się okłamuje (jeszcze).

#psychologia #rozwojosobisty #pracbaza #sukces

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #616f5468820612000add6f64
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Leszcz_Bagienny
Przekaż darowiznę
  • 4
ŚwiętaAlpaka: Alternatywa OPie jest taka, że robisz mało, nic nie ryzykujesz, nie wykazujesz inicjatywy, klepiesz 8h i masz gdzieś co potem. Tylko potem nie dziw się że 5k do ręki to jakiś niedostępny szklany sufit XD

Nie ma magii, nie ma cudów. Jesli nie masz znajomości, nie jesteś z zawodu synem, nie siedzisz w najbardziej rozchwytywanej branży tego sezonu ale chcesz mieć hajs to musisz trochę tych flaków z siebie wypruć.