Wpis z mikrobloga

via Wykop Mobilny (Android)
  • 48
Nie raz czytałem, że tym wszystkim fundacjom pomagającym zwierzętom zależy tylko na zbiórkach pieniędzy, a nie na faktycznej pomocy. Teraz przekonałem się o tym na własnej skórze.

Rok temu chcieliśmy wziąć drugiego kota. Wybór padł na kotkę ze schroniska. Historia w skrócie: kotka była chora na panleukopenię, zdechła po 4 dniach, nasza kotka podłapała wirusa, na szczęście przeszła łagodnie, ale stresu i wizyt u weterynarza było sporo (profilaktycznie podana surowica). Do tego odkażanie domu i żadnych nowych kotów przez rok, ponieważ wirus utrzymuje się na powierzchniach bardzo długo.

Rok minął, nadal chcemy kolejnego kota. Nauczeni doświadczeniem konsultujemy się z naszym weterynarzem jak uniknąć sytuacji z zeszłego roku. Dostajemy informacje: kot musi być zaszczepiony, odrobaczony, zrobić testy na felv/fiv, panleukopenię, do tego morfologia i biochemia. Znaleźliśmy w okolicy fundację, wydającą się w miarę normalną. Wypełniliśmy ankietę, dostaliśmy informację jakie mają koty. Zdecydowaliśmy, że weźmiemy rodzeństwo 8 tygodniowe będące w domu tymczasowym. Poinformowaliśmy fundację, że przed adopcją chcemy zrobić badania, za które zapłacimy, niezależnie od tego jakie wyjdą wyniki, nawet jak się okaże, że nie możemy wziąć kotków. No i to dla fundacji jest warunek nie do przejścia. Badania krwi to za duże wymagania. Twierdzą, że koty są zdrowe, są pod opieką weterynarza i nie będą robić żadnych badań i mamy wymagania z kosmosu. Ja mam ich wpuścić do domu na wizyty przed, po adopcyjne, informować regularnie o stanie kotów, wysyłać zdjęcia, itp., a oni ze swej strony nic nie zrobią. Podziękowano nam za zainteresowanie. A na Facebooku płacz, że mają 18 kotów pilnie szukających nowych domów.

I potem zdziwienie, że ludzie kupują koty z hodowli...

#koty #zwierzeta #zalesie
  • 5
@okelm84: miałem podobną, jeśli nie jeszcze bardziej #!$%@?ą akcję w Krakowie jak współlokatorka chciała kota.
Przed otrzymaniem zwierzaka dom odwiedziła przedstawicielka fundacji. Powiedziała, że koniecznie trzeba zabezpieczyć balkon (była siatka na gołębie, ale robiona za grosze i dość marna, więc się nie dziwię). I że ona może polecić firmę, która to wykonuje, bo jej mąż taką prowadzi xDDD Na pytanie czy możemy sami takie zabezpieczenie zrobić odpowiedziała, że owszem, ale może
@okelm84: Koleżance pewna fundacja nawet nie raczyła odpisać na maila. Na FB fundacji cały czas ściana płaczu, że kotki nie mają domków, oni już nie dają rady, nie ma za co karmy kupić, chlip chlip...
No i co mamy sobie o takiej fundacji myśleć?

A kotek ostatecznie się znalazł - kolega uratował małą puchatą kulkę i szukał jej domu po znajomych.