Wpis z mikrobloga

Hejka, chciałam tylko napisać, że jak coś wam się stanie to nie jedźcie do szpitala w Szczytnie. Do Olsztyna, Biskupca, Nidzicy, byle nie do Szczytna.

Co się stało? Otusz napiszę po krótce:
- w sobotę rano spadłam ze schodów na działce pod Szczytnem u znajomych niosąc własne dziecko na rękach. Upadek prawie z pierwszego piętra, ze schodów bez barierki i pomalowanych farbą olejną (nie, nie byłam pierwszą która z nich spadła, podobno wujek kolegi do ktorego należy ta działka ma je w końcu je ogarnąć zanim ktoś na nich zginie xd)
- ześlizgnęły mi się stopy i mialam do wyboru albo przywalić przodem w schody i tym samym zminimalizować własne straty, ale otłuc dziecko, albo po prostu spaść na plecy tak żeby dziecku nic się nie stało - instynkt matki oczywiście w ułamku sekundy wybrał drugi sposób. Upadłam więc w pozycji embrionalnej, bohatersko otulając dziecko własnym ciałem, głową przywaliłam w ścianę, a plecami w podłogę.
- młoda po pół godzinie płaczu (prawdopodobnie ze strachu) zaczęła tańczyć do piosenek więc wiedzieliśmy, że nic jej nie jest. Ja za to płakałam z bólu coraz bardziej, mąż ze znajomymi postanowili więc, że jedziemy na najbliższą Izbę przyjęć, czyli do Szczytna
- od progu kobita z rejestracji zaczęła się na nas drzeć (weszła ze mną znajoma która widziała mój upadek), że dzwonilismy TRZY razy dzwonkiem, a ona jest zmęczona i nic nie slyszy przez ten dzwonek, bo jest głośno (skąd mamy niby to wiedzieć? Xd), a w ogóle to "siostra, koleżanka, przyjaciółka, nie wiem kto tam ma wyjść, jakbym każdego tu tak wpuszczała to by zaraz harmider był!!". To nic, że prawie nikogo tam nie było, a jedna kobieta była z osobą towarzyszącą właśnie
- przez caly czas płakałam, z ogromnego bólu w plecach na wysokości klatki piersiowej i stresu, pierwszy raz miałam taką sytuację
- słyszałam od baby z rejestracji rzeczy typu "czego pani płacze, przecież nikt pani nie odmawia pomocy", "weźcie ją z korytarza i zróbcie ten zastrzyk (przeciwbólowy) bo lamentuje przy innych pacjentach"
- nie chciała przyjąć mojego dowodu w aplikacji mObywatel twierdząc, że zrobiłam sobie jakiś screen i ona pierwszy raz o czymś takim słyszy xD
- miałam problem z ubezpieczeniem, według NFZ nie jestem ubezpieczona (chociaż studiuje, zgłosiłam się do ubezpieczenia na uczelni, sprawa jest wyjaśniana na uczelni, w tym tygodniu jadę też na wizytę do łódzkiego NFZ) więc podpisałam papier na którym potwierdzam, że jestem ubezpieczona, żeby nie płacić za wizytę i prześwietlenia
- według baby z rejestracji studenci mogą być tylko prywatnie ubezpieczeni (???????? XDD)
- w końcu łaskawie zaczęła mnie prowadzić na prześwietlenie, ale najpierw czekałam pięć minut aż ona na dyżurce opowie całą historię ze mną, nie wiem czy zrobiła to specjalnie, czy była tego nieświadoma, ale wszystko słyszałam, cytuję "jakaś nienormalna", " No idiotka", "ona temu nfzowi się nie wypłaci jak za rok jej przyjdzie rachunek do zapłacenia co za debilka", aż żałuję, że nie nagrałam, ale przez ból i stres nawet o tym nie pomyślałam.
- cały czas śmiano się ze mnie, lekarz który mnie przyjmował stwierdził, że on nie widział jak płaczę przy wchodzeniu sugerując, że udaję i wymuszam opiekę nade mną
- po sytuacji na dyżurce wiedziałam już, że nic od nich nie chcę więcej i zrobię sobie te prześwietlenia jak wrócę w poniedziałek do Łodzi, ale nie mogłam wyjść w tym momencie, bo mnie wysłali na test na covid
- generalnie zrobili mi test na covid, zmierzyli ciśnienie i przepisali lek, chociaż prosiłam o zrobienie rtg przed wypisem
- na wypisie jako główne rozpoznanie mam uraz głowy (wtf?), mam także, że zgłaszała bóle brzucha a nic takiego nie miało miejsca. Generalnie cały wypis wyglada jakby mnie pomylili z kimś innym
- lekarz do domu wypisał mi Doretę która co prawda na ból pomogła, ale rzygałam po niej dalej niż widziałam
- ortopeda która dzisiaj wypisała mi już normalny zestaw leków powiedziała, że u niej w szpitalu Doretę to owszem przepisują ale pacjentom starszym i onkologicznym xD
- generalnie przez cały pobyt który trwał dwie godziny oprócz śmiania się ze mnie i obrażania mnie słyszałam w swoją stronę teksty typu "pani tu podpisze", " Gdzie pani idzie, nie tu, tam!", "pani tak nie ryczy, po co tak płakać", " Nas to nie obchodzi" Itd. Także nie dość, że mi nie pomogli, to dodatkowo zestresowali. Wspomnienia z podstawówki stały się na powrót żywe ( ͡° ʖ̯ ͡°)


#szpital #szczytno #zoz #zalesie
  • 2
@Krasznysztawa 2 godziny to super wynik. Ja z wujkiem co miał uraz nogi to 6h w poczekalni na izbie przyjęć spędziłem zanim go wzięli na badania bo chirurg spał czy tam poza szpitalem był. Takich historii jest pełno. Jak mi krew pobierali i czekałem na swoja kolej przed gabinetem to kobiety tam pracujące mówiły że jak im się cośby stało to nie chcą tu żeby je przywieźli :-)