Wpis z mikrobloga

Słuchajcie, mam znajomego który prowadzi restauracje sushi na Służewcu. Jest załamany, twierdzi że takiego eksodusu klientów nie miał. Przychodzą by popatrzeć przez szybę, albo liczą coś na kalkulatorze po czym wychodzą z lokalu przeklinając coś pod nosem typu "Glapa ty #!$%@?". Przyszedł ostatnio taki jeden w garniturze, co zwykle wpadał na lunch biznesowy z kolegami, poprosił jedynie o matche z dodatkiem melisy, mówił że te pisowskie śmiecie to go wykończą i jak tak dalej będzie z tymi stopami, to wakacje na Fuerteventurze które zabookował jeszcze w ubiegłym roku szlag trafi i albo będzie musiał wziąć dodatkowe godziny w korpo, albo spędzi je w Białobrzegach u babci. Kumplowi zrobiło się żal i dał mu duży zestaw Oshinoko to ten go całował po rękach i mówił, że z wdzięczności zaprasza go na domówkę którą urządza w swoim nowym apartamentowcu, tylko prosił by wziął ciepły sweter bo kaloryfery ma pozakręcane. Ogólnie to jest nieciekawie, kumpel zastanawia się na przerobienie lokalu na bar mleczny, gdyż jak twierdzi klientela mu zubożała do tego stopnia, że parówki z musztardą to może być hit tego roku.

#nieruchomosci #kredythipoteczny #pasta #mieszkaniedeweloperskie
  • 10
o co najwyżej zrezygnuje z sushi

ja się pytam, dlaczego chcecie doprowadzić restauracje sushi do bankructwa? nie możecie zrezygnować z nowych spodni albo tego fryzjera od brody co 2 tygodnie? czym zawinił właściciel restauracji, że jest gorszy od fryzjera?


@marcinpodlas8: Powyżej pewnej stopy zwrotu pewnie przejdzie na etat niż brać ryzyko jako przedsiębiorca.