@Revvvvvvvvvvvvvvvv: ja mam na odwrót, od zawsze chciałem się #!$%@?ć a niedługo przed 30 mi przeszło jak się wreszcie zabrałem za leczenie i jakieś zmiany ¯\_(ツ)_/¯
@Revvvvvvvvvvvvvvvv: Od zawsze moje poczucie szczęścia było wyraźnie poniżej przeciętnej, więc najbardziej chyba pasuje odpowiedź przedostatnia.
Mimo to najgorzej było w połowie trzeciej dekady życia. Od kilku lat jednak powoli przechodzę w stan akceptacji i jest lepiej, wszak lepsza obojętność, niż nadaremne kopanie się ze światem.
@Revvvvvvvvvvvvvvvv: Jak poszedłem do pierwszej roboty w wieku 20 lat po szkole, przestałem odczuwać jakiekolwiek przyjemność. Wcześniej miałem jakieś plany, cele a po 20stce, #!$%@? to wszystko strzelił.
@Revvvvvvvvvvvvvvvv: Ciężko mi jednoznacznie stwierdzić. Myślę, że każdy etap w życiu pozostawił we mnie cząstkę goryczy. W podstawówce człowiek obgadywany i niezrozumiany przez "popularne grupki", które zamiast dać po prostu spokój często dokuczały; gimnazjum wspominam akurat dobrze, liceum było ok, ale... już wtedy pękło coś we mnie pierwszy raz, pod koniec, kiedy to uświadomiłam sobie, że to niby "ten super czas" w którym każdy poznawał swoje sympatie, socjalizował się, a mi
#przegryw #depresja #samotnosc #kiciochpyta #doomer
jak wyzej
@panikaman: to zazdroszcze. mi sie juz od 13 roku zycia żyć nie chce
Mimo to najgorzej było w połowie trzeciej dekady życia. Od kilku lat jednak powoli przechodzę w stan akceptacji i jest lepiej, wszak lepsza obojętność, niż nadaremne kopanie się ze światem.