Wpis z mikrobloga

Smutno mi trochę czasami, bo urodziłem się na totalnej wiosce i lata młodości spędziłem mając jednego znajomego, który mieszkał 2 km dalej. Jadąc do niego na rowerze zawsze goniły mnie psy. Boisko do piłki kosili raz do roku, więc kopaliśmy gałę w trawie po kolana. Dziewczyn nie było żadnych w okolicy, do 19 roku życia byłem na jednej imprezie u znajomych. Autobus do najbliższego miasta jechał godzinę i był jeden dziennie. Poza sklepem, pod którym codziennie przebywali okoliczni menele, nie było w okolicy nic. Do najbliższej wioski około 10 km przez lasy. Internetu nie było, potem jakiś gówniany. Całe lata młodości to komputer i chodzenie bez celu po wsi. W szkole większość dzieci z rodzin patologicznych (takich serio patologicznych). Wieczorem strach było z domu wyjść, bo ludzie wypuszczali psy luzem i zdarzały się pogryzienia.

Nie wiem po co to piszę, czasami chyba chciałbym się komuś wyżalić, ale nie chcę bliskim psuć nastroju. Rodzice pewnie chcieli dobrze, jestem z dobrego domu, zawsze miałem fajne ciuchy, gierki i zabawki. Niestety brakowało mi normalnego życia. Jako nastolatek marzyłem że zadzwonię po kumpla i pójdziemy na pizzę. Ale do najbliższej restauracji miałem 40 km, do najbliższego kumpla również.

Chyba chciałbym po prostu was poprosić, nie róbcie tego swoim dzieciom. Pomyślcie o nich wybierając miejsce do zamieszkania. Jak nie macie kasy to poczekajcie, dziecka nie wystarczy nakarmić, to nie piesek.

Lata 90 i wczesne 2000 to był mój koszmar. Wtedy dla mnie tak właśnie wyglądał świat, innego nie znałem. Teraz widzę jak to mnie zniszczyło.

Miłego wieczorku #zalesie #smutnazaba #przemyslenia
  • 2
@cynamonowazaslona: nie mieliśmy szans, to było duże „boisko” i nikt by nam nie dał prywatnej kosiarki. Byliśmy zdani na łaskę gminy, bo to oni zarządzali terenem i zamawiali rolników którzy kosili traktorem. Czasami graliśmy na łące obok. W sumie to kit z tym boiskiem, nas było dwóch xD