Wpis z mikrobloga

Tydzień minął i na ten moment mogę powiedzieć, że jestem zadowolony. Waga pokazała 99,3 kg. Poniżej telegraficzny skrót tego co przejadlem przez te 7 dni:
1) Sobota
śniadanie: tortilla z jajek (3 jajka, 100 ml mleka, łyżka kuchenna mąki) szpinak rukolą, plaster sera żółtego i plaster wędliny. Obiad: nic. Szykowałem się na bal, na którym wiedziałem że pojem. Na balu skończyło się na jakimś mały kawałku piersi z kurczaka, kawałku łososia, dużej ilości gotowanych warzyw i garstce kopytek, w między czasie jakieś 10 kielonow czystej, kawałek tortu i deserek sernikowy. Było sporo tańczone.
2) Niedziela
Śniadanie takie samo (w sumie polecam na prawdę dobre). Obiad w sumie zjadłem dopiero o 18, bo nie było kiedy, a składam się w sumie z jajochlebkow i sałatki greckiej.
3) Poniedziałek grillowy dzień
śniadanie bez zmian. Od 14 do 19 same mięcho: 1 karkówka, 1 stek, 3 kiełbasy, ponad pół litra wódki i dużo sałatki greckiej.
4) Wtorek, środa, czwartek
Śniadania takie same jak w poprzednie dni tylko zmieniały się rodzaje zielenin. Obiadki to jakieś makaronowe wariacje z warzywami i skromna ilością kurczaka (po jakieś 100g), kolacji w ogóle nie jadłem.
5) Piątek
Śniadanko tym razem prima sort - 2 szt. Bułki orkiszowej z ziarnem dwa 4 plastry pasztetu ze śliwką, 4 plasterki sera (mimolet czy jakoś tak, polecam, pycha) 400g pomidorów. Swoją drogą w #!$%@? drogo mi wyszło te śniadanie, jakieś 21 zł! Dzięki PiS. Na obiad zjadłem zupkę chińska, bo wieczorem przychodzili goście i wiedziałem że będzie coś jedzone i pite. Skończyło się na 2 winach półwytrawnych na 3 osoby, z garść kostek sera, parę trójkącikow camemberta i jeszcze kilka zapychaczy. Ogólnie zaliczyłem sobie to jaki cheat day sobotni i dzisiaj niczego poza standardem nie ruszę.

Widziałem, że pod pierwszym wpisem było sporo komentarzy na temat biegania i jak to zniszczę sobie kolana. W zeszłym roku jakoś w lutym zacząłem biegać i faktycznie bolały mnie kolana i wtedy Znajomy doradził mi żebym spróbował biegać "na palce" a nie standardowo na piętę. Na początku było dziwnie, ale się przyzwyczaiłem i od tamtej pory ból ustal. Bieganie zawiesiłem jakoś w sierpniu. W tym tygodniu udało mi się biegać 3 razy i jest plan na bieganie w niedzielę. Nie planuje jakiś baletów więc nie powinno być kłopotu z pobudka o 5 rano. #mikrokoksy #dieta #schudnijgrubasie
  • 2