Wpis z mikrobloga

W teorii właśnie skończyłem studia. Pozostała tylko jedna ocena do wpisania do usosa, ale to już formalność. Jeszcze obrona mnie czeka, ale oficjalnie zajecia na studiach zakończyłem. Co mogę powiedzieć o tym czasie?

Na studia nie poszedłem z racji tego, że kierunek mnie interesował czy coś w tym kierunku. Chciałem przede wszystkim wyrwać się do dużego miasta i posmakować tej wolności, tego życia studenckiego. Życia, ktorego przez całą edukację i szkolne życie nie miałem. Dodatkowo naciski psychiczne ze strony rodziny były duże, że muszę mieć wyższe wykształcenie. U jedynaków jest to codzienność. Ale wracając do tematu. O dziwo na osobę ze #!$%@? społecznym udało mi się na pierwszym roku wtopić w tłum normictwa i domówki, wyjścia na miasto czy integracje studenckie w klubach były codziennością. Na pewno pomogła zmiana wyglądu i ubioru. Ale te domówki w większości przypadków to było chlanie wódy, palenie fajek i używanie innych używek(sporadycznie). Nic innego. Jadąc do dużego miasta liczyłem, że bramy hedonizmu, seksu bez zobowiązań z wieloma laskami stoją otworem, ale kubeł zimnej wody niemal od razu ostudził moje zapały. Ostatecznie zamiast ruchania małolat i studentek z tindera było głównie walenie konia. W klubach jedyne co mi się udało to raz tańczyć z dwiema nieznajomymi Julkami naraz, które po paru minutach przytuliły mnie i se gdzieś poszły.

Jeśli chodzi o życie na uczelni to mogę dać tylko jedną radę. Naprawdę starajcie wtopić się do otoczenia normików. Sami zginiecie. Grupki społeczne tworzą się szybko. Czas na to jest ograniczony, jeśli zostaniesz sam i będziesz podpierał ściany w 90% jesteś zgubiony i uwalisz studia. Nikt Ci nie da notatek, pomoc coś za coś też jest mało prawdopodobna, bo nikt nie gada z tymi cichymi czy odrzutkami, aby coś utargować jeśli ma ludzi wokół. No chyba, że jesteś alfą i omegą, że ogarniasz sam wszystko to wtedy masz spokój. Ale na dobrą sprawę bycie samotnikiem na studiach to już gwoźdz do trumny. Społeczna izolacja mocno. Udawaj, że jesteś dynamiczny i wszędzie cię pełno. Mi to się udało, dzięki czemu na 1 roku byłem często na ustach całego kierunku. Jednak kosztowało mnie to bardzo psychicznie. Picie alkoholu i palenie fajek w tym pomogło.

Teraz na trzecim roku, który był już po pandemii normalnie imprez niemal nie było. Każdy miał tbw. Jedynie w czasie sesji czy zaliczeń istniala pomoc coś za coś. Sam osobiście stałem się teraz trochę odludkiem, ale może mój chociaż przeciętny wygląd w oczach lasek powodowal, że ludzie dali notatki etc. Albo mieli sentyment do mojej osoby odnośnie pierwszego roku. Nie wiem. Wiem, że na 99% te znajomości po obronie pracy wygasną. Ja już wiem mniej więcej z czym sie to je i powiem jedno. Normickie czy nawet czasami oskarkowe towarzystwo dla spierdona społecznego, który kamufluje się wymuszonym dynamizmem, braniem używek czy dobrym ubieraniem się na dłuższą sprawę męczy i wykańcza psychicznie. Mi zostaje już tylko wrócić do piwnicy. Z resztą i tak wróciłem do Lola po 6 czy 7 latach, więc mój los jest przesądzony. Dziewczyny ani koleżanek do seksu na studiach nie poznałem. A obecne rezultaty na tinderze są tragiczne. Więc jeśli chodzi o seks to ten epizod w czasie pandemii czyli fwb a potem zwiazek(w nim już ani razu mi nie dała) z 16 latką 04 rocznik był jedynie okruchem ze stołu. Nagrodą pocieszenia. Teraz zostaje jedynie korzystanie z usług pań do towarzystwa, jeśli ciśnienie będzie mnie przytłaczać.

Czy wyniosłem jakąś super wiedzę ze studiów? Nie.

Czy wiem co chce robić w życiu? Nie.

Ja już żyje w swoim świecie. Pozdrawiam i jeśli czyta to ktoś kto teraz idzie na studia niech wobie zapamięta rady odnośnie wtapiania się w tłum, bo to może być jedyna okazja, gdy chociaż przez krótki okres nie będziesz gnił w piwnicy i zasmakujesz "społecznej akceptacji".

#studbaza #wspomnienia #rozowepaski #niebieskiepaski #seks #tinder #leagueoflegends #takbylo #rozwojosobistyznormikami #wychodzimyzprzegrywu #psychologia
  • 7
@Felixu: I tutaj kolejny dowód na to, że zajęcia zdalne wcale nie ograniczają socjalizacji ( ͡° ͜ʖ ͡°). Pierwszy rok, który miałem zdalnie, był spoko pod względem pomocy od innych. Ludzie na roku zrobili dysk na google dla każdego, żeby wrzucać jakieś materiały i swoje notatki. O wszystkim wiedziało się od razu, bo zamiast przenoszenia info między swoimi koleżkami każdy pisał tylko coś na grupie z fb
Jeśli chodzi o życie na uczelni to mogę dać tylko jedną radę. Naprawdę starajcie wtopić się do otoczenia normików. Sami zginiecie. Grupki społeczne tworzą się szybko. Czas na to jest ograniczony, jeśli zostaniesz sam i będziesz podpierał ściany w 90% jesteś zgubiony i uwalisz studia. Nikt Ci nie da notatek, pomoc coś za coś też jest mało prawdopodobna, bo nikt nie gada z tymi cichymi czy odrzutkami, aby coś utargować jeśli ma
@youngmlody3456 No niestety. Masa mężczyzn nieidących w edukację doznaje imprezowej fazy życia w liceum, technikum czy nawet w zawodówce. Może i nie jest to takie ąę jak u studentów, ale też się wybawią.

Na studia poszedłem w jakimś celu, ale podzielam obserwacje. Udało mi się wkręcić w jakąś grupkę więc sobie pomagaliśmy. Ale z drugiej strony z kumplami raczej nigdy się nam nie udało doznać "studenckiego życia". Jak się nie ma do
@Felixu: Trzeba sobie powiedzieć szczerze, że kluby się kończą. Dzisiaj nawet jak chcesz potańcować z kimś, to ok, po może godzinie czy 2, znajdziesz jakąś która będzie sama, na tyle napruta że z tobą potańcuje, ale dalej będzie się rozglądać za innymi. Ostatnio właśnie kolega nas zaprosił na wypad, to tak to niestety wygląda. Masy smutnych ludzi, jedni chcą by ktos do nich podszedł, drudzy desperacko szukają walidacji że nadal potrafią
@Felixu: Ja nawet nie próbowałem into social life. Miałem mordę tak przeoraną trądzikiem, że różowe #!$%@?ły świńskim truchtem na mój widok. Nawet gdybym próbował na siłę się gdzieś #!$%@?ć, to spotkałoby mnie tylko odrzucenie i pogarda. Ale świadomość tego to jedno, a ból związany ze "zmarnowaną młodością" pozostaje
@Marek_Rekus: Przed pandemia, jak chodziłem do studenckich klubów, to normalnie dziewczyny zagadywały i chciały sie poznawać. W innych klubach było podobnie. Racja z tym, że były takie osoby, co właśnie chciały sprawdzić, czy jeszcze mogą cos wyrwać - starsi goście. Smutne troche ale ogólnie, to tak wygląda właśnie takie imprezowanie, że dla normalnego człowieka, to troche patologia. Ciężko trafić na fajne towarzystwo.