Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Pracuję w warszawskim korpo w dziale księgowości w zobowiązaniach. Jestem zwykłym klepaczem faktur. Nic ekscytującego, nic szczególnego. Od pewnego czasu jednak ta praca zaczyna mnie przerastać. Jest w niej mnóstwo małych, drobnych rzeczy, o których trzeba pamiętać, jest mnóstwo zasad, jest jeszcze więcej terminów. Coraz częściej się w tym gubię. Robienie jednej rzeczy, to zapominanie o innych. Popełniam coraz więcej małych błędów, które mają, choć może tylko z punktu widzenia korpo, głośne konsekwencje liczone liczbą osób w DW danego maila.
Nie potrafię tym wszystkim zarządzać. Czuję ogromną presję i obawy, że jestem z czymś w tyle. Obawiam się, że nie wysłałem maila do dostawcy, że nie odpowiedziałem na czyjąś wiadomość, że nie zaksięgowałem na czas ważnego dokumentu i nie został zapłacony. Praca zwykłego księgowego stała się dla mnie czymś stresującym.

Mam niespełna 30 lat i nie podoba mi się, że codzienność w robocie mnie zjada. Nie wiem, czy to ze mną jest coś nie tak, czy to może taka specyfika pracy i to ja za bardzo się tym przejmuję.

Chciałbym wykonywać swoje obowiązki jak najlepiej. Staram się przykładać do codziennej pracy. Ale nie jestem w stanie upilnować wszystkiego.

Dodatkowo do głosu dochodzi prokrastynacja. Oczywiście nie w takim stopniu jak po godzinie 16. Mimo wszystko, czasami odkładam na zaś, coś co mógłbym zrobić w kwadrans, żeby zająć się czymś innym. Czasami znika mi to z pola widzenia i wraca w postaci wiadomości od szefa albo kogoś jeszcze wyżej w drabince. Coraz większa skłonność do prokrastynacji to efekt emocji, które się we mnie kłębią. Zamknięte koło. Czuję się gorzej, pracuję gorzej, a przez to czuję się jeszcze słabiej, itd.

Czy macie jakieś rady? Jak trzymać w ryzach emocje i zadania? Może ja przesadzam w tym wszystkim, a może się zwyczajnie nie nadaję.
Irytuje mnie strasznie, że emocjonalne problemy łączą się z problemami w zarządzaniu zadaniami.

Jeszcze jedno w związku z zarządzaniem pracą. Nie mam w zasadzie żadnego systemu na małe zadania, które powinny być ogarnięte. Bazuję na pamięci, ale to czasami za mało. Próbowałem już zapisywać sobie rzeczy w excelu, na kartkach, w zaszycie i zawsze wychodziło to marnie. Nie wypracowałem żadnego rozwiązania, które by mi pomogło. Zwykle kończy się to na tym, że notatki w excelu lądują w 15 różnych arkuszach, kartki fruwają po biurku, a notatnik nie jest otwierany do momentu, gdy trzeba znowu coś wpisać. Nie umiem się zabrać do rewidowania swoich list to-do.

#korposwiat #ksiegowosc #pracbaza #korpo #produktywnosc #psychologia

---
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #62bde6ad42164ad747943305
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: karmelkowa
Przekaż darowiznę
  • 10
@AnonimoweMirkoWyznania:

jest w niej mnóstwo małych, drobnych rzeczy, o których trzeba pamiętać, jest mnóstwo zasad, jest jeszcze więcej terminów. Coraz częściej się w tym gubię. Robienie jednej rzeczy, to zapominanie o innych.


Przede wszystkim notatki, duuuużo notatek. Najlepiej takich w WORDZIE, gdzie masz do nich szybki dostęp, jest napisane czytelnie i zrozumiale i odpowiednio edytowane np. po nagłówkach dla sprawniejszego wyszukiwania danego problemu. Ponadto karteczki samoprzylepne - zapisujesz co musisz zrobić,
DrapieżnyPaw: @kodecss: nie jestem opem, ale na takim gównostanowisku u mnie dost 8-10k. Trafiają się ludzie bez studiów, z naprawdę podstawowym angielskim. Mózg mi zawsze rapuje jak czytam, że ktoś na wykopie po studiach (jakichkolwiek) z przyzwoitym angielskim pracuje w jakichś fabrykach smrodu niszcząc sobie zdrowie fizyczne i psychiczne.
---

Zaakceptował: LeVentLeCri
eszcze jedno w związku z zarządzaniem pracą. Nie mam w zasadzie żadnego systemu na małe zadania, które powinny być ogarnięte. Bazuję na pamięci, ale to czasami za mało. Próbowałem już zapisywać sobie rzeczy w excelu, na kartkach, w zaszycie i zawsze wychodziło to marnie. Nie wypracowałem żadnego rozwiązania, które by mi pomogło. Zwykle kończy się to na tym, że notatki w excelu lądują w 15 różnych arkuszach, kartki fruwają po biurku, a
nie jestem opem, ale na takim gównostanowisku u mnie dost 8-10k. Trafiają się ludzie bez studiów, z naprawdę podstawowym angielskim. Mózg mi zawsze rapuje jak czytam, że ktoś na wykopie po studiach (jakichkolwiek) z przyzwoitym angielskim pracuje w jakichś fabrykach smrodu niszcząc sobie zdrowie fizyczne i psychiczne.


@AnonimoweMirkoWyznania: może w Warszawce tak, chociaż trudno mi uwierzyć żeby ktoś dostawał 10k za nic, po za tym Polska to także inne regiony.
@AnonimoweMirkoWyznania: jestem księgowym i też w sumie to mam. Jest to tak cholernie nudny zawód że aż płakać mi się chcę, z drugiej jednak strony myśl że musiałbym pracować fizycznie albo przejść całą tyradę szkoleń, by zmienić profesję skutecznie mnie zniechęca. Mimo że mam doświadczenie ponad 4 lata zawód ten wypalił mnie kompletnie, mam dziury w pamięci, nic mi się nie chce, najgorzej jak ktoś wymaga jakichś odpowiedzi związanych z księgowością
@AnonimoweMirkoWyznania: Ja mam duza tabelke ‚czynnosci miesieczne’ co po kolei mam zrobic w punktach i sobie odhaczam przed kazdym zamknieciem miesiaca, do tego zapisuje sobie przypominajke na samoprzylepnej karteczce, ze trzeba cos zrobic dzisiaj i odhaczam z listy taski. Taka metoda troche za krola Cwieczka, ale u mnie sie sprawdza lepiej niz w aplikacji/programie, bo majac karteczke pod monitorem predzej na nia spojrze niz w program.