Aktywne Wpisy
stanleymorison +38
Ja z bliska właściwie obserwuję #krakow i #warszawa i zawsze mnie bawi to #!$%@? i jojczenie XD Oba miasta się rozwijają i widać to gołym okiem, a potem czytam płacz "Gupie warszawioki i krakusy znowu wybrały beznadzieję". Dzisiejszy Kraków to jest zupełnie inne miasto, niż to co było 10 lat temu, a tym bardziej 20, a ludzie biadolą nad tym Majchrowskim, jakby przez niego Kraków stracił szansę na bycie drugim Frankfurtem.
#
#
KRZYSZTOF_DZONG_UN +364
Nie jest moim zamierzeniem umniejszanie znaczenia tak wspaniałych dróg samorozwoju jakimi mogą być joga, szamanizm, lub którakolwiek z wymienionych. Chcę jednak zwrócić uwagę na to, że w kontekście pop-kultury handlu, w której jesteśmy zanurzeni, drogi te mogą łatwo stać się towarami, których za określoną sumę pieniędzy każdy może spróbować, posmakować, obejrzeć jak eksponat w interaktywnym muzeum, po czym gładko przejść do następnego i jeszcze do następnego. Taka turystyka duchowa nierzadko daje turyście poczucie “obeznania”, a czasem złudne wrażenie, że oto właśnie zagłębia się w zgromadzoną przez wieki mądrość świata i dzięki różnorodności obejrzanych dróg sam staje się mądrzejszy, bardziej świadomy niż – i tu jest największa pułapka – zacofana rodzina, zapracowani, nie zainteresowani psychologią znajomi, i cała nie warsztatowa, nie podróżująca w święte miejsca, nie pracująca nad sobą reszta.
Spędzając w ramach praktyk studenckich jakiś czas w ośrodku monarowskim, miałam okazję porozmawiać z ludźmi, którym od niedawna udawało się nie brać narkotyków, co dawało im poczucie nabycia całkiem nowej tożsamości – zwycięscy nad nałogiem. W dość zrozumiały w ich sytuacji sposób patrzyli z pogardą na swoich dawnych znajomych, którzy pozostawali w koszmarze uzależnienia, w większości podzielali też pogląd, że ci, którzy nie poszli drogą trzeźwości to, krótko mówiąc, nic nie warte “ścierwo”. Niestety spory procent leczących się do nałogu wraca, a ci którzy nie wracają zwykle znajdują sobie sens życia poza polaryzacją trzeźwy-nietrzeźwy, gdyż wolność od nałogu nie osadza się na nieustannym potępianiu tych, którym się nie udało.
Takie myślenie w opozycyjnych kategoriach my-oni, świadomi-nieświadomi, lepsi-gorsi jest typowe dla neofitów wszelkiej maści i jest z reguły dość nieszkodliwe jeśli trwa krótko, służy utwierdzeniu się w raz obranej drodze i wzmacnia zaangażowanie w pracę nad sobą. Wielu studentów pierwszych lat psychologii, uczestników szkoleń w ramach różnych szkół psychoterapii, czy po prostu ludzi, którzy pierwszy raz zetknęli się z jakąkolwiek drogą samorozwoju przechodzi taki etap fascynacji, na którym często stają się dość uciążliwi dla otoczenia, monotematyczni, z tendencją do zamykania się w hermetycznym kręgu “współuświadomionych” i widocznym obłędem w spojrzeniu. Bardzo często na takim etapie ludzie gromadzą dużą ilość wiedzy, stają się coraz bardziej kompetentni, by z czasem porzucić swój fanatyzm, czerpiąc z wyników wytężonej pracy tej początkowej fazy w dalszym podążaniu obraną drogą. Taki scenariusz brzmi rozsądnie i pozwala spojrzeć z wyrozumiałością na, szczególnie młodych, nowonawróconych.
Jednak w dobie psychoturystyki pojawia się problem fiksacji, zatrzymania się na tym początkowym stadium, co wynika w dużej mierze z bogactwa ofert i łatwości sięgnięcia po coraz to nowe atrakcje. Jak tylko minie faza “zakochania” i trzeba, jak w starym małżeństwie, po prostu zabrać się do roboty, pojawia się – jak dla znudzonego małżonka nowa koleżanka w pracy – kusząca alternatywa. Nie idzie mi w tańcu Zulusów? Przejdę się na jogę. Asany się powtarzają, są nudne i nie dają pożądanych efektów (mimo prób nie staję na głowie bez oparcia)? Spróbuję śpiewu tradycyjnego Ukrainy. Głos mi się nie chce odpowiednio otworzyć mimo tygodniowych warsztatów na łonie natury z profesjonalistami? To może dam się okadzić szałwią i wypocę problemy w szałasie pary. Albo posiedzę trochę na macie w zendo. Albo polepię w glinie. Albo powalę w afrykański bęben...
https://www.latarnia-morska.eu/en/eseje-i-szkice/841-lepe-uliczki-samorozwoju-czyli-przeduony-syndrom-neofity
#psychologia #psychoterapia #szamanizm