Wpis z mikrobloga

Mirki. Mam taki problem, że jestem facetem i mam zbyt ugodowy typ osobowości, nie potrafię wejść z kimś w konflikt i odmawiać, gdy ktoś mnie o coś prosi. Jeszcze tylko w kwestii pieniędzy potrafię się przemóc i z kimś kłócić, ale jak ktoś pyta, czy pożyczę mu kasę to zamiast odmówić staję się kłamać.

Staje się to moją kulą u nogi. Mam sytuacje, z którymi się będę musiał skonfrontować, one tylko się odwlekają i psują mi nerwy.

Co jest ciekawe kiedyś byłem odwrotnością tego. Totalną odwrotnością samego siebie. Przeciwieństwem przysłowiowej #!$%@?.

Wszyscy mnie szanowali, bo jak ktoś się do mnie np. sądził to potrafiłem podejść do kilku typów większych od siebie i z ryjem do nich aż spasowali. Jak się do mojego kumpla dosadzili kiedyś to podszedłem sam do 10 typów, wziąłem największego za szmaty i na glebę. Potem miałem respekt x miliard u wszystkich na mieście.

Miałem respekt wśród znajomych, opinie osoby niezłomnej, która zawsze ma swoje zdanie.

Od kilku lat coś się zmieniło, rozlazłem się totalnie, wszystkim ulegam. Jak dochodzi do konfrontacji słownej z agresywną osoba to mój głos jest niepewny, drży, moja ciała też. Oczywiście dalej odpowiadam na cwaniaka co to nie zrobię, ale to jest takie wymuszone, że aż żenujące.

Czuję się jak popychadło wśród rodziny, w pracy. Zawsze przytakuje, spełniam wszystkie polecenia. Już na studiach było tak, że zawsze tylko zgadzałem się, przytakiwałem prowadzącym, żeby dostać zaliczenie.

Stałem się taka niezdolną do konfrontacji nawet z kobietą, albo dzieckiem #!$%@?ą, która chce tylko święty spokój i ucieka od problemów.

#psychologia #psychiatria #osobisty #nerwica #depresja #testosteron #pieklomezczyzn
  • 25
@Ynfluencer: nie zawsze najlepsze rozwiązanie kiedy ktoś się zaczyna kłócić to wejść na ten sam poziom i kłocić się głośniej. masz poczucie że jak ktoś na ciebie nakrzyczy, a ty się uśmiechniesz, powiesz coś ironicznego na #!$%@? i zajmiesz się czymś innym to coś "przegrałeś"?

przeciwnie - udział w jakichś takich utarczkach powoduje że człowiek sam sobie odbiera rigcz :)

najlepszy jest złoty środek - asertywny tam gdzie możesz coś stracić
@heniek_8: Niestety, ale mam konflikt z pewną psychicznie chorą osobą, który ciągnie się już latami i starałem się to rozwiązać ignorowaniem, nie wchodzeniem na ten sam poziom. Po prostu jest to niemożliwe. Ta osoba się świetnie bawi, a mnie to zżera od środka. Wiem, że tylko konfrontacja jest rozwiązaniem, a robię wszystko, żeby tego uniknąć i czekam na cud.

Poza tym nawet jeśli to się samo rozwiąże to życie jest takie,
@namotim_: Po prostu siedzę i rozmyślam o tym co ta osoba może zrobić, jakie mogę mieć problemy, nieprzewidziane konsekwencje tego wszystkiego.

Np. boję się, że gdy wejdę na drogę sądową i wygram to w tej osobie skumuluje się złość, wściekłość i pewnego dnia po miesiącach, latach będę sobie szedł, a tu nagle ona biegnie z nożem w takim szale na mnie, krzycząc: "Aaaaaaa!" i mnie jebnie, a ja nie zdążę nic
@Ynfluencer:

a tu nagle ona biegnie z nożem w takim szale na mnie, krzycząc: "Aaaaaaa!" i mnie jebnie, a ja nie zdążę nic zrobić.


To obronisz się lub zginiesz i trud skończony. Nie ma czym się martwić. ¯\_(ツ)_/¯
@foreveralone: Nie potrafię go zidentyfikować, nie wiem, czy to wynik wydarzenia, czy powolny proces.

Wydaje mi się, że zwyczajnie się rozlazłem i oduczyłem konfrontacji, nawet tej zdrowej.

Na pewnym etapie życia stwierdziłem, że konflikty do niczego nie prowadzą, i że nie warto.

Naiwnie uwierzyłem, że można przejść życie bez konfrontacji z innymi. Jednak nie, przyjdzie taki moment, że wszystko czego się boisz to cię dopadnie.
@Nemayu: W przypadku tej osoby to jest realny scenariusz. Wiem, że ta osoba nie przełomie porażki i długo nie wytrzyma. Ona jest jak bomba zegarowa, im dłużej dusi w sobie coś, tym bardziej uderzają jej do głowy hormony i w końcu wybucha.
@Ynfluencer: Wszyscy mnie szanowali, bo jak ktoś się do mnie np. sądził to potrafiłem podejść do kilku typów większych od siebie i z ryjem do nich aż spasowali. Jak się do mojego kumpla dosadzili kiedyś to podszedłem sam do 10 typów, wziąłem największego za szmaty i na glebę. Potem miałem respekt x miliard u wszystkich na mieście.

Zachowania nacechowane przemocą mogą wynikać właśnie z niskiej samooceny, słabo ukształtowanego obrazu siebie, niskiego
@Opportunist: @srednibrat: Takie pieprzenie, dobrze wiecie, że ugodowy facet ma przerąbane.

Ja sam nie wszczynam konfliktów, ale od faceta oczekuje się zawsze, że stanie na wysokości zadania i stawi czoła konfrontacji.

Wiadomo, że nie podchodzę do każdego i nie daję mu w ryj, ale nie oszukujmy się, jeśli facet boi się komuś sprzeciwić, zwiesza głowę i przegrywa konfrontację to może oczekiwać tylko pogardy.

Ja brzydzę się sam sobą i marzę
@Ynfluencer: Zacząłeś przejmować się tym co ludzie sobie o tobie pomyślą i co z tym zrobią, jak zareagują. Tyle. Przestań się przejmować tym co myslą inni, bo inni o tobie nie myślą niemal nic. Myślą o sobie, tak jak ty.

Ale ta jego wyszczekana morda wystarczy, żeby w życiu 90 procent ludzi spasowało w każdych sytuacjach finansowych, konfliktowych, czy jakichkolwiek innych.


Większość ludzi jest niewyszczekana i nie umie się bić, więc
@Nemayu: Masz rację, zgadza się.

W ogóle za dużo myślę, ja analizuję na potęgę różne warianty i konsekwencje tego co może się stać jak się z kimś skonftontuję.

Np., że to się będzie ciągnąć potem latami, że ja życia nie będę miał, że ta osoba będzie się odgrywać, że wyciągnie coś na mnie (chociaż de facto nic nie zrobiłem to i tak mam takie poczucie, że ktoś może coś wyciągnąć i