Wpis z mikrobloga

Historia z Życia.

Jak miałem jakieś 16 lat zdarzało się wychodzić/uciekać z domu na jakieś imprezy. Ruszyliśmy z chłopakami na imprezę w sobotę wieczorem. Jak to na imprezie troszkę wypiliśmy. Tatko oczywiście przy niedzieli lubił zaskoczyć bojowym zadaniem. Także wróciłem o 4 nad ranem a o 6 pół przytomny lądowałem się na przyczepę ciągnika. Oczywiście tatko sobie zorganizował jakieś piwko do wypicia także go nie suszyła. Za to ja przeżywałem najgorsze trzeźwienie w moim życiu. Przecież nie powiedziałem w prost ze muszę się czegoś napić bo bym się zdradził ze w nocy ostro było pite. Także ciągnąłem gałęzie po lesie które były odcinane na ognisko a grubsze lądowałem na przyczepę, byłem tak zdesperowany ze jak miałem chwile to piłem krople wody skapujące z liści drzewa. Ogólnie najgorszy dzień w życiu jeśli chodzi o stan fizyczny od tamtego momentu zawsze upewniam się ze jest zabrana woda
  • 25