Wpis z mikrobloga

I mówię to jako wolnościowiec, który uważa, że do większości sfer życia w żaden sposób państwo nie powinno ingerować.


@piker: Tak naprawdę nie ma w tym nic dziwnego, bo aby wymiana była wolnorynkowa, to nie wystarczy, aby były podatki niskie. Musi być jeszcze dobrowolna dla obu stron, a takiej sytuacji nie mamy, gdy np. jedna strona wykupi nieproporcjonalnie dużo mieszkań, aby sztucznie windować ceny, a druga jednak gdzieś mieszkać musi.

Śmieszy
Przykład ze smartfonem i jedzeniem to tylko przykład, ale czy taki nierealny, skoro tworzone są precedensy pod podobne problemy.


@kuroszczur: przykłady kretyńskie. I jaki precedens w ten sposób powstanie? Płacenia podatków?
@piker: Każdy spór prowadzi prędzej czy później do jakiejś wizji z zakresu filozofii. W końcu to była pierwsza dziedzina naukowa. Po nitce do kłębka.

Ty mi piszesz, że na obrzeżach trudniej o dostęp do pogotowia, ja się pytam, dlaczego państwo buduje szpitale w centrum miast, potem przejdziemy do kwestii państwowej/prywatnej służby zdrowia, potem wyniknie temat nierówności społecznych, aż w końcu trafimy do sedna czyli przekonań indywidualizm vs kolektywizm. Nie jestem akapkiem,
@Louis_de_Pointe_du_Lac: z tych dwóch milionów pustych mieszkań pewnie połowa to po pepegeerowskie bloki w środku niczego na jakimś #!$%@?.
I tutaj nie chodzi o nowe podatki bo jak osoba ma mieszkanie, żyje sobie za granicą i mieszkanie stoi puste to spoko, generalnie od osób prywatnych spoko. Podatki/ograniczenia powinny być nałożone na fundusze inwestycyjne które jednym rzutem kupują po kilkaset mieszkań windując ceny i ograniczając zdolność osób prywatnych zmuszając ich niejako do
@piker: celem podatków jest m.in. rozwiązywanie problemów, natomiast w przypadku pustostanów warto by było zrozumieć, czy problem jest istotny tam gdzie jest problemem. Statystyka jest ułomna i może być tak, że te dziesiątki tysięcy pustostanów to jakieś ruiny na pipidówach, albo mieszkania w miejscowościach, gdzie nikt nie chce mieszkać.
@piker: nie bede odnosil sie do calosci waszej dyskusji, bo przeczytalem pobieznie i nie chce sie wcinac, ale skoro uwazasz, ze powinno sie "ukrocic" ludzi posiadajacych kilka mieszkan w duzych miastach, bo miejsce jest ograniczone i skoro "ktos posiada 5 mieszkan, to czterech innych nie ma ani jednego" to mam jedno zasadnicze pytanie. Czy gdzies w polskim prawie jest przepis, ktory nakazuje mieszkac w duzym miescie? Ludzie, ktorzy na sile pchaja
@kuroszczur: Dylemat wieźnia

W ochronie środowiska dbanie o czystość wód, powietrza, utylizacja odpadów etc. są działaniami odpowiadającymi współpracy, które wymagają wysiłku. Znacznie łatwiej jest nie podejmować tej współpracy, a korzystać z wysiłku innych na rzecz czystego środowiska – to postawa zdrajcy. Kiedy jednak wszyscy będą zdradzać i zaśmiecać środowisko, życie w nim stanie się uciążliwe.

i tak samo jest z kradzieżą, jest korzystna dla ciebie ale nie dla społeczeństwa, i to
@Prusti: Równie dobrze mogę powiedzieć: a kto każe inwestować akurat w mieszkania? Jest tyle innych gałęzi rynku.

Uważam, że Twoje rozwiązanie to jest coś w stylu "nie mają chleba to niech jedzą ciastka". Rynek patonajmu ma wpływ na wszystkich mieszkańców miast, nie tylko potencjalnych wynajmujących i/lub kupujących mieszkania.

Inna sprawa, że podatek powinien być stworzony centralnie, ale nakładany lokalnie - bo to dany samorząd wie, czy ma problem z rentierami czy
i tak samo jest z kradzieżą, jest korzystna dla ciebie ale nie dla społeczeństwa


@1624294678: Jest jeden problem. libertariański NAP, który te kwestie "reguluje". Druga kwestia to czy złodziej nie jest częścią społeczeństwa?
@piker jak nagle w miastach przybędzie 10% mieszkańców to się przecież jeszcze bardziej wszystko zakorkuje.
No ale załóżmy, że nie, bo ludzie będą pokonywali krótsze drogi. Zamiast jakiegoś durnego podatku lepiej po prostu dać możliwość wyrzucenia niepłacącego lokatora po 2 miesiącach i nagle nikt nie będzie się obawiał wynajmować. Można też trzymać stopy procentowe wyraźnie powyżej inflacji (nawet na zasadzie algorytmu: stopa referencyjna = inflacja za poprzedni miesiąc + 2 p.p.).
Ludzie
można to tłumaczyć na okrągło a i tak gimbowolnościowcy wiedza lepiej. Obudza się za kilka lat jak będą szukać pokoju na studia albo przyjdzie kupić własne mieszkanie zamiast mieszkać u rodziców, a okaże się, ze ceny dyktują jakies skandynawskie fundusze.


@apee: Nie, cen nie windują skandynawskie fundusze. Ceny windują miliony żuli i karaluchów którzy siedzą w mieszkaniach komunalnych a ostatni czynsz (250zl) zapłacili 30 lat temu po zmianie ustroju, przez co