Wpis z mikrobloga

✨️ Obserwuj #mirkoanonim
Czy jest ktoś tutaj, kto przeprowadził się z dużego miasta do mniejszego i żałuje?

Dwa lata temu mieszkałem z moją dziewczyną w Krakowie i chciałem kupić mieszkanie dla siebie. Mimo pracy w IT stwierdziłem, że te mieszkania są dla mnie za drogie i zamiast brać 40m2 po 12-13k za metr kwadratowy i jeszcze potem wydać sporo kasy na wykończenie to wolę wyprowadzić się do mniejszego miasta i wziąć znacznie większe, a cenowo wyjdzie podobnie. A jako że pracowałem zdalnie i do biura wpadałem raz na dwa miesiące to nie miało to dla mnie większego znaczenia gdzie mieszkam, ale mimo wszystko wolałem mieć jakieś opcje w razie gdyby znowu mieli wrócić do biur.

Wybór padł na 70m2 mieszkanie w Katowicach. Co prawda rynek wtórny ale mieszkanie dość nowe, 15-letnie i super cena bo tylko 400 tysięcy, wziąłem trochę większy kredyt i od razu zamówiłem ekipę do remontu kuchnio-jadalni i łazienki, a resztę pokoi stwierdziłem że wyremontuję sobie sam. Na początku było super, trochę odetchnęliśmy, ceny życia trochę niższe, rata niższa niż wynajem. Jednak po czasie zaczęło się psuć. Wyjechaliśmy do obcego miasta i zostawiliśmy większość znajomych i rodzin, nie znaliśmy tutaj nikogo i nawet nie poznaliśmy, ludzie są tutaj strasznie zamknięci na nowe znajomości. Relacje ze starymi znajomymi umarły, bo po paru wizytach szybko przestało im się chcieć jeździć do nas i stwierdziliśmy wtedy z dziewczyną, że my też nie będziemy jeździć jak frajerzy ciągle do nich, bo relacje działają w dwie strony. Oni przestali jeździć do nas mimo że my jeździliśmy kilka razy częściej do nich więc przestaliśmy. Z czasem pisanie na komunikatorach też wymarło. Rok temu czyli po roku mieszkania w Kato dziewczyna ze mną zerwała, bo dostała tutaj gorszą ofertę pracy, w dodatku tęskniła za rodziną i znajomymi i stwierdziła że jak dalej tutaj będzie żyć, to dostanie depresji. Mieszkanie było tylko moje i opłacam je sam więc rozstaliśmy się bez problemów.

I tak od roku żyje sam w trybie praca (zdalna) - dom (przejście z pokoju do pokoju) - siłownia, dwa lata minęły, lekko nadpłaciłem kredyt i już mam 1/3 mieszkania spłaconą, jeszcze 3-4 lata i spłacę całość. Ale mi też tutaj niezbyt się jednak podoba. Skusiłem się niskimi cenami mieszkań po 5 letnim wynajmie i oddaniu ponad 100 kafli na kredyt innej osoby, a w samych Katowicach byłem parę razy. Sam najchętniej wróciłbym do Krakowa ze względu na to, że ciężko mi się zaklimatyzować i poznać tutaj nowe osoby, a łatwiej byłoby mi odnowić znajomości w rodzinnym mieście oraz częściej widywać rodzinę, to by poprawiło mi zdrowie psychiczne.

Ale jednak ceny mieszkań teraz oszalały i nawet mając te mityczne 15k to ceny w Krakowie dobijają już do 15000zł za metr kwadratowy w ciekawszych lokalizacjach (Co prawda pracuje zdalnie, ale obecnie coraz więcej hybryd wiec mam na uwadze powrót do biur a to oznacza korki, komunikacja miejska też jest tragiczna). Gdybym spłacił obecne mieszkanie i je sprzedał to miałbym spory wkład własny ponad 400k ale to i tak mało, bo mieszkania w Krakowie kosztują dwa razy tyle, więc musiałbym zaciągnąć nowy kredyt.

#krakow #katowice #wynajem #mieszkanie #kiciochpyta #jakzyc #programista15k #zwiazki



· Akcje: Odpowiedz anonimowo · Więcej szczegółów
· Zaakceptował: RamtamtamSi
· Autor wpisu pozostał anonimowy dzięki Mirko Anonim

Co robić?

  • Wracać 45.8% (119)
  • Zostać 54.2% (141)

Oddanych głosów: 260

  • 38
Pytanie zasadnicze, ile masz lat?
Ok. 30stki zaczynasz mieć dość dużych miast i cenić sobie spokój, normalną cenę mieszkania czy rzut beretem do każdego miejsca docelowego w obrębie miasta.
Zastanów się co ci się właściwie podoba w tym Krakowie, czego potrzebujesz czego nie daje ci obecne zadupie? Napisz mi to w myślnikach, krótko. Za 800k to masz domek na zadupiu a nie kurnik w betonozie.

Według mnie, mieć pracę zdalną i pchać
@mirko_anonim: Tak. Od ponad roku. Z Krakowa do trójmiasta - Gdynia.
Nie polecam. Zdarza się, że ktoś przyjedzie czy polecę się z kimś spotkać. A poza tym to jest tak jak piszesz. Zdalna praca i wyjdę ewentualnie na spacer. Miasto okropne. Może w gdańsku byłoby lepiej, czasem tam jestem to już daje to odczucie większej metropolii. Ale i tak nie ma porównania.
Lepiej jest wynajmować, ale w fajnym wojewódzkim jak Kraków
@mirko_anonim to od twojego charakteru, stylu życia, ilości znajomych czy rodziny zależy czy się odnajdziesz w większym mieście.
My z niebieskim siedzimy jeszcze trochę mniej niż 2 lata w Poznaniu, ale już się nie mogę doczekać wyprowadzki na wiochę - mam dość sąsiadów, korków, chce mieszkać wśród przyrody, najlepiej blisko lasu, jeziora.

No, ale my jesteśmy specyficzni - nie mamy znajomych i ich nie szukamy, nie chodzimy po żadnych klubach itd więc
@mirko_anonim: co innego robisz, kupujesz duże mieszkanie/dom pod miastem do 30-40km gdzie cenę masz normalną, następnie jakąś kawalerkę w mieście w którym celujesz żyć. Wtedy w dni powszednie siedzisz w chałupie a na weekendy zjeżdżasz sobie tam do mieszkanka na jakieś knajpy, kluby. Do tego kawalerkę możesz podpiąć pod jakąś agencję nieruchomości by obsługiwali za Ciebie najem na krótki czas w czasie gdy Cię nie ma. Sprawdzone i działa
@mirko_anonim jest dużo czynników które sprawiają czy warto gdzieś mieszkać czy nie. Osobiście polecam wynajmowanie mieszkania/domu w preferowanej okolicy by stwierdzić czy to faktycznie fajne miejsce do życia czy tez nie. Ja jestem po 30tce i nie widzę siebie na wsi bo jednak lubię dostęp do dużej ilości usług, sprawnie działającej komunikacji miejskiej oraz tego by znajomi tez mogli do mnie dojechać nawet jak nie maja prawa jazdy. W dużych miastach są