Wpis z mikrobloga

`20
#nothingbutdreampopdecember #godelpoleca #muzyka #dreampop #shoegaze

Ringo Deathstarr - Gazin'

i kolejna propozycja, która ugrzęzła mi na pętli jakiś czas temu, a teraz może w kocu wyjść z poczekalni przeoczonych i czekających na swoją szansę.

Rigo Deathstarr (chyba już kiedyś mówiłem, że uwielbiam te nazwę), czyli zespół działający prężnie w tym shoe-biznesie od ponad dekady, mimo wszystko nigdy nie potrafił wykorzystać tkwiącego w nim potencjału i klarownie wyjaśnić sytuacji dla postronnych, nagrywając całą zajebistą płytę.
jednak są pojedyncze strzały na każdym z albumów, obok których obojętnie się przejść nie da.

Gazin' jest jednym z nich.
już w samej nazwie napotykamy pierwszą wskazówkę jak czytać ten numer, to swoista i bezpretensjonalnie wyłożona filozofia shoegaze'u, pod którą podpisać mógłby się Jeffrey Lebowski. druga wskazówka pojawia się już po paru sekundach od wciśnięcia play, gdy cały pejzaż piosenki przykrywają mgliście rozpędzane gitary i apatycznie wybijająca rytm perkusja.
trzecia to oszczędny, ale genialny w swojej prostocie tekst. wyłożony w taki sposób, że to rzecz z kategorii "które sam chciałbym napisać".
"Sometimes I'm always sad, All I need is something I can't have" skwitowane ciągnącym się w nieskończoność - "I'm just gazin'"

także jak następnym razem ktoś was zapyta co wy robicie, czemu nie robicie czegoś jak inni, albo czemu nie spełniacie wymagań narzucanych przez ludzi, którzy dla kasy zjedliby własne gówno - spójrzcie se na sznurówki i z uśmiechem na twarzy skwitujcie - Im just gazin.