Wpis z mikrobloga

Miałem to ogromne szczęście, że udało mi się wyrwać z #kolchoz
Moja rodzina tego nie akceptuje xD. Wszystko zaczęło się od momentu, gdy powiedziałem na spotkaniu rodzinnym, że się zwolniłem z gastrokołchozu by rozwijać swoją działalność. Jak mój stary usłyszał, że nie wstaję o świcie tylko wysypiam się do oporu i pracuję 13-20 lub 14-21, bo sam sobie ustalam godziny pracy, to rozpoczął swój wywód słowami:
- to dlaczego Ty to synek pracą nazywasz?
Potem usłyszałem, że praca to jest jak się wyjdzie z domu i faktycznie zmęczy. Że trzeba mieć jakiś rygor w życiu jednak narzucony i dyscyplinę. Że jak chcę do czegoś dojść, to powinienem wstawać o 4 rano i pracować, bo wtedy się pracuje jak konkurencja śpi XDDDD
Ogólnie od tamtej pory zaczęło się realne sabotowanie mojego życia. Przykładowo Ojciec do mnie dzwoni o 7 rano, mimo że wie, że wstaję 10-11, ale nie może przeżyć tego, że ja jeszcze nie #!$%@?. Oczywiście mam wyciszony na noc telefon, więc później jak pytam po co dzwonił, to jest:
- no co. Dzwoniłem to dzwoniłem. Do syna zadzwonić nie można? A Ty dopiero co wstałeś mam rozumieć?
- no tak, dopiero wstałem.
- to gratuluję. Cześć.
I po rozmowie xD. Ale jeszcze lepszy absurd miał miejsce jak w weekend byłem u rodziców i siostra mnie zapytała, czy nie mógłbym odwozić jej córki do przedszkola na rano, bo oni mają rano kocioł i nie wyrabiają się do pracy, a ja i tak wtedy nic nie robię, więc mógłbym trochę pomóc XDDDDDDDDDD
#pracbaza
  • 86
To ma pewien sens jak wchodzisz na rynek z nowym produktem albo rozwijasz własną działalność albo robisz coś innego faktycznie rozwojowego. Do dzisiaj nie wiem kto wmówił naszym ojcom, że komukolwiek poza swoim szefem robią dobrze, stojąc przy tokarce godzinę dłużej lub stając przy niej wcześniej.


@fantazm: OP musi miec niezlego farta w zyciu jesli z dnia na dzien rzucil gastro i rozwinal swoj biznes (bez pomocy rodziny) ktory pozwala mu
Z całego tego posta nie rozumiem beki z siostry.
Jeśli mieszkasz blisko, masz czas, ona faktyzcnie ma #!$%@? to czemu by nie pomóc 2-3 razy w tygodniu? :)

Jeśli była dla Ciebie #!$%@?ą całe życie a teraz oczekuje pomocy, to #!$%@?.
Ale jeśli zawsze gdzieś tam był dobry kontakt, dogadujecie się, możesz na nią liczyć to gdzie problem?
Sam miałem dziadka który #!$%@?ł w polu od 14 roku życia. Jeszcze mając 83 lata budził się o świcie i szedł w pole. Nawet jak nie było nic konkretnego do roboty. Prawie 70 lat pracy i to nigdy lekkiej. Wam się to w głowie nie mieści, a Ci ludzie tak żyli. Teraz powiedz temu człowiekowi że to bez sensu wszytko było. Dla niego to największa potwarz.


@Sarza01: ale wiesz, mój dziadek
@Cadfael: i rozumiem, dlatego nie piszę każdego dnia czy coś.
I jeśli to było na zasadzie jak ojciec, że nie rozumiem i do tego w sumie z bratem nie gada a oczekuje czegos to niech spada.

Ale jak jest dobry kontakt, siostra faktycznie nie ogarnia itp., brat ma rzut kamieniem a przecież nie pracuje na nocna zmianę, to pytanie czy nie znalazłby czasu.

Bo jeśli pomagać, to chyba rodzinie?
Oczywiście zależy
On zawsze taki był. Jak chodziłem do liceum to w soboty o 7 rano przychodził celowo pod moje okna i rąbał drewno, żeby mnie obudzić.


@lagomorph: Brak szacunku do cudzego wypoczynku jest po prostu przemocą, psychicznym znęcaniem się nad innym człowiekiem i nic wiecej.
Zauważyłam że dużo ludzi prostych to ma, rodzina mojego niebieskiego i on to samo, przyjaciółka też zawsze płakała że jak nie wstała z rana to ją nękali
arinkao - >On zawsze taki był. Jak chodziłem do liceum to w soboty o 7 rano przychodz...
Jeśli mieszkasz blisko, masz czas, ona faktyzcnie ma #!$%@? to czemu by nie pomóc 2-3 razy w tygodniu? :)


@Exil12: Nie ma czasu, bo wtedy śpi. Musiałby wstać wcześniej, ale wtedy musiałby pójść spać wcześniej, a wtedy musiałby pracować wcześniej → musiałby przebudować całe życie po to, aby za nią zaprowadzić dziecko do szkoły.
Miałby to robić regularnie, czyli prosi go "tylko" o to, aby zmienił dla niej swoje całe życie,
ostatnio w firmie wysrała się maszyna to byłem w pracy od 23 do 6 rano i nie byłem w pracy już tego dnia to były podś#!$%@?, że mnie tam nie potrzebują jak mogę sobie nie przyjść na 7 do roboty xD


@Sprus: Nie ma to jak debile budują swoje poczucie wartości na podstawie bycia potrzebnym w #!$%@? firmie na jakiejś tam maszynei xDD ze wy to znosicie to szok, ja bym
@lagomorph rozumiem że siostrze kazałeś #!$%@??
U mnie było trochę podobnie tylko ze ja z domu pracuje. I zacząłem to robić zanim stało się modne przez covida. Tak jak mamę się ucieszyla że mam lepiej niż ona i nie muszę robić w fabryce gówna. Tak ojciec do dziś jest zszokowany że tak z domu pracować można. Co z nim gadam to zawsze musi się zapytać czy już do biura chodzę.
Ale jeszcze lepszy absurd miał miejsce jak w weekend byłem u rodziców i siostra mnie zapytała, czy nie mógłbym odwozić jej córki do przedszkola na rano, bo oni mają rano kocioł i nie wyrabiają się do pracy, a ja i tak wtedy nic nie robię, więc mógłbym trochę pomóc XDDDDDDDDDD


@lagomorph: nie wiem jakie masz relacje z siostrą, ale jeśli tylko zapytała i przyjęła jak człowiek odmowę, to uważam że nie
@lagomorph: Prosta sprawa, dupy pękły że wyłamałeś się ze schematu cierpiącej #!$%@? bezsensowną robotą osoby. Rodzina która żyła tak cały czas (dzięki temu mogła w klasyczny sposób licytować się z innymi kto ma gorzej). Bierze ich zazdrość i zawiść że Ty masz lepiej. W końcu to katolicka rodzina, a w katolicyzmie jest kult cierpienia. Jak się #!$%@? jak wół i ponarzekasz jak Ci źle, jaki to Twój szef to złodziej i