Półmaraton Warszawski i niespodziewana życiówka. Trochę nie byłem pewien formy, bo dawno już nie biegłem nic asfaltowego, więc ustawiłem się za pacemakerem na 1:30:00. Leciałem za nim przez pierwsze 11 km, potem uznałem że czuje się w miarę dobrze i przyspieszyłem, zostawiając pacemakera w tyle. Biegło się całkiem nieźle aż do 18 km, a potem niestety trochę mnie odcięło i zwolniłem, a dodatkowo
Bieganie z weekendu. W sobotę start w zimowym Baran Trail Race 25 km. Chyba za bardzo pocisnąłem w pierwszej połowie, bo pod koniec dopadły mnie skurcze i straciłem przez to kilka miejsc. Będzie nauczka na przyszłość.
Luźne truchtanie
#sztafeta
Skrypt | Statystyki
bardzo ładnie
tak trzymać