Wpis z mikrobloga

Mając 17 lat przechodziłem artroskopię kolana. Przyjechałem do szpitala, to wiadomo stres jak nie wiem. Czekając w sali przedoperacyjnej pielęgniarka dała mi środki na uspokojenie. Czułem jak cały stres ze mnie uchodzi, tak z góry na dół. Było mi fajnie. Na sali anestezjolog powiedział mi: Teraz dam ci dobry staf. No i dał. Gdzieś miałem to, że mi półmetrową igłę w kręgosłup wsadzają, żeby znieczulić od pasa w dół. W okolicach pasa dali mi zasłonkę cobym nie widział co oni tam #!$%@?ą, ale miałem wgląd do środka kolana, czyli tego co robił mi lekarz. I mi opowiadał: Tu ma pan ścięgna, tu łąkotkę, a ty cały problem z kolanem. Wszystko mi objaśniał a ja naszprycowany z zainteresowaniem oglądałem co on tam wyrabia. Po operacji jakieś żarty z anestezjologiem, że bym się piwa napił coś tam coś tam... Jako że byłem niepełnoletni rodzice musieli przed salą siedzieć i czekać. I wyobraźcie sobie to: Oni przejęci, ich synek ma operację a oto na łóżku wyjeżdżam ja, śmiejący się jak diabli. Ogólnie było mi zajebiście. Tylko gdy już schodziła faza, i znieczulenie od pasa to bardzo zimno mi było w stopy. A i jak chciałem się odlać (czułem to, ale przez godzinę nie umiałem) i dotknąłem swojego beniza to tak jakoś dziwnie mi było, jakbym nie swojego trzymał ( ͡° ͜ʖ ͡°). Ogólnie wychodzę z założenia, że najlepsze dragi to jednak na legalu w szpitalu dają. I jakkolwiek to zabrzmi, bardzo spoko była ta operacja.

#operacja #szpital i może #narkotykizawszespoko
  • 9