Wpis z mikrobloga

Ja #!$%@?, ale w tej Polsce to buractwo. Przeprowadzilem sie do Warszawy (juz troche dawno), mieszkam na nowym osiedlu. Przez dwa tygodnie KAZDEMU mowilem "dzien dobry", pozniej przestalem pierwszy mowic i NIKT pierwszy sie ze mna nie przywital do tej pory. Jak #!$%@? w lesie, nadęte faje, zeby nie bylo jestem mily, kulturalny i usmiechniety chlopak na co dzien wiec nie wygladam na jakiegos kryminaliste zanim ktos tak mi napisze. W UK zanim zdarzylem pierwszy powiedziec " Hello lub good morning" to sasiad juz mowil i sie pytal czy wszystko w porzadku, bez wzgledu czy to byl ciapak czy anglik czy ktos inny.

#zalesie #oswiadczenie #uk #emigracja #polska #warszawa
  • 148
@greg-lepkie-raczki: 25 lat temu, jak bylem dzieckiem to wszystkim na osiedlu mowilo sie dzien dobry, nawet najwiekszej menelii, bo rodzice kazali. Wtedy bylo poczucie wspolnoty, na osiedlu czulo sie swobodniej.... i to byl najwiekszy rak tamtych czasow. Darcie #!$%@? do nocy przez niektorych na podworku, chlanie piwska i alko, rozroby bo tu "he he he, kazdy sie zna i reka reke myje".
Odkad zycie na osiedlach sie sformalizowalo, dzien dobry mowi
via Wykop Mobilny (Android)
  • 2
@greg-lepkie-raczki: tak to jest w krajach gdzie ludzie mają tak długi kij w dupie, że aż do gardła podchodzi.

Teraz akurat w Stanach zdziwiło mnie to że jak wychodzę z autobusu nikt poza mną praktycznie nie powie kierowcy, że dziękuje i życzy miłego dnia

Takie małe rzeczy, a potrafią sprawić że dla drugiej osoby dzień będzie przyjemniejszy, nic nie kosztuje
@greg-lepkie-raczki: jak mieszkałem we Francji w małym miasteczku, to nawet idąc ulicą ludzie się zawsze pozdrawiali. Jak się wchodziło do sklepu, nie ważne czy malutkiego, czy do hipermarketu, to zawsze na wejściu było soczyste bążur i uśmiech. A w Polsce jak w lesie. Jak przyjechałem i wszedłem do sklepu osiedlowego, to zaraz serdeczne i głośne "dzień dobry" do ekspedientka. Mimo, iż byłem jedynym klientem, w żaden sposób nie zareagowała. Zrobiło mi
Dobrze, ale ja się zastanawiam tylko po co? Jak mieszkałem w małym bloku, gdzie moja babcia mieszkała od lat 60 to znałem każdego sąsiada z imienia i nazwiska, z każdym mogłem zagadać i w jakimś tam stopniu wiedziałem co u niego. Naturalne, że mówiłem im dzień dobry. Teraz w klocku 11 piętrowym który ma 100 mieszkań, mieszka w nim ponad 300 ludzi i nawet nie wiem kto żyje na moim piętrze, nie
@greg-lepkie-raczki: Ale tu patola, nie zesrajcie się czasem. "Bo on mi dzień dobry nie powiedział" to zwyzywam #!$%@?, bo burak... Gdzie ja żyje... Czuć, że te twoje dzień dobry to wymuszone. Ja się witam z osobami, które znam lub szanuję. Często też z nowymi sąsiadami i szczerze to w dupie mam czy odpowiedzą, bo robię to przede wszystkim dlatego, że tak wypada. Tu chodzi o mentalność, a ty wcale nie jesteś